Rada nadzorcza Agencji Rozwoju Regionalnego Arleg odwołała Jarosława Rabczenkę z funkcji prezesa, ale pozostawiła go w zarządzie spółki. Na stanowisko prezesa awansował wprowadzony 3 miesiące temu do zarządu Tadeusz Maćkała, a wiceprezesem został Jacek Kaszuba – dotychczasowy zastępca dyrektora Wydziału Obszarów Wiejskich Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu. Większość udziałów w Agencji Rozwoju Regionalnego Arleg należy do marszałka Dolnego Śląska i to on stoi za podjętymi w poniedziałek personalnymi decyzjami. W jego imieniu działa rada nadzorcza, która udzieliła absolutorium dotychczasowemu zarządowi. Wątpliwości, jakie przed rokiem wzbudziła seria publikacji na temat kilku przetargów wygranych przez firmy towarzysko powiązane z agencją, ostatecznie rozwiał przedłożony właścicielowi spółki raport audytorów z PKF Consult. Wynika z niego jednoznacznie, że wszystkie transakcje zostały przeprowadzone zgodnie z literą prawa.
Potwierdza to Jarosław Perduta, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.
- Nie udowodniono, że w sposób twardy, jednoznaczny zostało złamane prawo. Mimo wszystko można mieć pewne zastrzeżenia co do standardów. jakie w spółce obowiązywały. Dlatego zdecydowaliśmy się na przeformułowanie zarządu Arlegu – mówi Jarosław Perduta.
Jarosław Rabczenko twierdzi, że zmiany personalne wprowadzono bez przepychanek i tarć. To świadczy, że nerwowa atmosfera wokół legnickiej spółki zdołała się w ciągu ostatnich miesięcy oczyścić i uspokoić. Eksprezes nie ma do nikogo żalu ani pretensji. – Dobiegła końca kadencja zarządu Arlegu. Właściciel dokonał nowego otwarcia. A ja osobiście za zaszczyt poczytuję sobie fakt, że mogę pozostać w zarządzie tej spółki – mówi Jarosław Rabczenko.
W nowym zarządzie Arlegu zabrakło miejsca dla dotychczasowego wiceprezesa Mariusza Kołodzieja. Ale on podobno od dawna sygnalizował, że chce odejść ze spółki i ma inne oferty pracy.
Tadeusz Maćkała, nowy prezes Arlegu, jest w polityce od początku wolnej Polski. Był prezydentem Lubina zanim w mieście nie pojawił się Robert Raczyński i ostatecznie nie pozbawił go złudzeń na reelekcję. W ubiegłorocznych wyborach samorządowych bezskutecznie walczył o stanowisko wójta gminy wiejskiej Lubin. Przegrał z Tadeuszem Kielanem, człowiekiem Raczyńskiego. Za sobą ma też dwie kadencje w Sejmie i jedną w Senacie. Poza tym kilka lat pracy na stanowisku dyrektora personalnego należących do KGHM Zakładów Górniczych Polkowice-Sieroszowice i krótki epizod w zarządzie Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, gdzie do czerwca ubiegłego roku był wiceprezesem. Zasiadał w zarządzie Aeroklubu Lubińskiego i w radzie nadzorczej Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Legnicy. Od 3 miesięcy był członkiem zarządu Agencji Rozwoju Regionalnego Arleg.
W parlamencie reprezentował najpierw Akcję Wyborczą Solidarność, a potem Platformę Obywatelską. 9 lat temu został wyrzucony z PO za niesubordynację. Przytulił się do PSL-u, a w 2014 roku – po rozłamie w dolnośląskiej PO – wrócił do Platformy.
Ma za sobą dwa głośne sądowe procesy. Pierwsza sprawa – o to, że jako prezydent Lubina nie odprowadzał podatku VAT – zakończyła się uniewinnieniem. Drugą, gdzie Maćkała odpowiadał na narażenie gminy na straty w wysokości 1,6 mln zł, sąd umorzył ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu.
FOT. TADEUSZ MAĆKAŁA/ PIOTR KANIKOWSKI