Skrócenie podróży pociągiem z Legnicy do Wrocławia do 30 minut. Remont linii Legnica-Rudna Gwizdanów i puszczenie po niej pociągów relacji Legnica-Głogów. Szybkich, tak by do Lubina dojeżdżały w 15 minut. W następnej kolejności uruchomienie połączeń pasażerskich z Legnicy przez Złotoryję do Marciszowa. Taki raj obiecali dziś wspólnie wicemarszałek Dolnego Śląska Jerzy Michalak oraz zabiegający o reelekcję poseł Robert Kropiwnicki.
Robert Kropiwnicki wyznał, że kolej dla LGOM-u była jego konikiem. I że ma poczucie niedosytu, bo wciąż nie da się dojechać pociągiem z Legnicy do Lubina, Polkowic czy Głogowa. To, faktycznie, kiepsko rzutuje na skuteczność, którą się chwali na plakatach. Jak wyjaśnia, wysiłki w ostatniej kadencji koncentrowały się głównie na drodze ekspresowej S3. Teraz, kiedy na odcinku od Nowej Soli po Bolków ruszyła robota, można zająć się koleją.
- Liczę, że w następnej kadencji będzie realizowany remont drogi kolejowej Legnica – Rudna Gwizdanów, co pozwoli na uruchomienie dobrych szybkich połączeń Legnica – Lubin – nie traci nadziei legnicki poseł. Zwraca jednocześnie uwagę, że trzeba współpracy na różnych szczeblach, by ta wizja się spełniła. – My z pieniędzy rządowych zrobimy szyny, o infrastrukturę są gotowe zadbać samorządy, ale ktoś jeszcze musi zapewnić ruch pociągów. Będę się uśmiechał do pana marszałka i prosił go, o puszczenie takich pociągów – deklaruje Kropiwnicki.
- Te uśmiechy będą wzajemne – rewanżuje się wicemarszałek Jerzy Michalak. – Niech pan poseł postara się o infrastrukturę, a my zobowiązujemy się do uruchomienia połączeń.
Jeszcze większe wyzwanie może stanowić odcinek Lubin – Polkowice – Głogów, konieczny by spiąć cały LGOM. To duża inwestycja, wymagająca położenia nowych torów. Na razie, zdaniem Roberta Kropiwnickiego, nie ma dużego otwarcia samorządów na to zadanie.
W optymistycznej wersji budowanie kolei dla LGOM potrwa 4-5 lat. Według wicemarszałka Jerzego Michalaka w aktualnej perspektywie unijnej – czyli do 2020 roku – to zadanie powinno zostać zrealizowane. Jeśli chodzi o transport kolejowy, to priorytet w naszym regionie. Ale zdaniem posła, nie można dopuścić do likwidacji linii kolejowej Legnica – Złotoryja i z czasem zadbać, by funkcjonowała aż do Marciszowa.
- Mam nadzieję, że to się uda zrealizować w następnej kolejności, bo to bardzo dobre połączenie Poznania z Karkonoszami – mówi Robert Kropiwnicki. W jego ocenie zadanie jest realne, ale wymaga trochę cierpliwości.
- Jako samorząd wojewódzki doprowadziliśmy do tego, że Koleje Dolnośląskie od połowy zeszłego roku przewożą dwa razy więcej pasażerów. Nastąpił skokowy wzrost ilości nowoczesnego taboru, co pasażerowie mogą docenić wchodząc do naszych Impulsów. Poprawia się czas przejazdu pomiędzy Legnicą a Wrocławiem. Chcemy pobić rekord: sprawić, że ta podróż będzie trwała około 30 minut – podsumowuje wicemarszałek Jerzy Michalak. – Ale warunkiem dobrej komunikacji kolejowej jest dobra współpraca między rządem a samorządem – dodaje, dając do zrozumienia, że jeśli wybory wygra PiS, to może nie być tak słodko.
- Pamiętam, jak wiele lat temu z ówczesnym marszałkiem Łosiem obiecaliśmy, że legniczanie do Wrocławia dojadą w 50 minut. Wtedy nikt w to nie wierzył. A to już dzisiaj działa i to działa bardzo dobrze – mówi poseł Robert Kropiwnicki.