Małgorzata Moczulska rozmawia z prof. Ewą Bursztą-Adamiak z Instytutu Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Ekspertka mówi m.in. o nawalnych opadach deszczu, które przynoszą więcej strat niż zysków dla środowiska, retencjonowaniu wody i naszych nawykach, które wbrew pozorom mogą wiele zmienić.
Błyskawiczne powodzie w miastach, podobne do tej, która miała miejsce kilka dni temu we Wrocławiu, spowodowane krótkotrwałymi, ale bardzo intensywnymi opadami powoli stają się normą. Nie oznacza to jednak, że rozwiązują problem suszy.
- Zgadza się. Odbudowa zasobów wodnych to bowiem proces długotrwały. Lipiec w uwarunkowaniach klimatycznych Polski to zazwyczaj miesiąc z największą ilością opadów, ale są to opady intensywne i krótkotrwałe. A taki typ opadów, w mocno uszczelnionych miastach, przy braku rozpowszechnionej lokalnej retencji, przynosi więcej strat niż zysków dla środowiska.
- Dlaczego?
Systemy kanalizacyjne są przeciążone, nie są w stanie przyjąć takich objętości opadów w stosunkowo krótkim czasie. Część spływów wraz ze ściekami przedostaje się przelewami do zbiorników wodnych. Opady burzowe przyczyniają się, szczególnie na mniejszych rzekach, do wzrostu poziomu wody, ale nie wpływają na wzrost retencji, a wręcz przeciwnie prowadzą do wylań i podtopień. W miastach dochodzi do tzw. powodzi błyskawicznych, o których w ostatnim czasie wyjątkowo głośno. Zatem, aby zażegnać problem suszy, potrzebne są dłuższe okresy z opadami umiarkowanymi, rozłożonymi w miarę równomiernie w czasie, ale też miejsca, gdzie mogą one być retencjonowane czy lokalnie zagospodarowane poprzez infiltrację do gruntu, zamiast bezproduktywnego, szybkiego odprowadzenia do systemu kanalizacyjnego.
Polska ma jedne z najmniejszych zasobów wodnych w Europie, a obserwowane zmiany klimatu to również nasilenie zjawiska suszy. Jak zwykły Kowalski może zadbać o wodę na swojej posesji? Co może zrobić, by wody nie marnować?
- Wbrew pozorom może zrobić wiele. Szczególnie Kowalski, który jest właścicielem domu w zabudowie jednorodzinnej lub szeregowej. Jako właściciel nieruchomości ma wręcz obowiązek zagospodarować wody opadowe na swojej posesji. Najlepiej by było, aby nie sprowadzał odwodnienia dachu i terenu uszczelnionego na działce do podłączenia się do systemu kanalizacyjnego.
Każdy Kowalski powinien w pierwszej kolejności rozważyć możliwość ujęcia i/lub wykorzystania deszczówki na swoim terenie. Rozwiązań technicznych jest bardzo dużo. To m.in. studnia chłonna, skrzynki retencyjno-rozsączające, komory drenażowe, ogrody deszczowe itp. Wszystkie te rozwiązania prowadzą do czasowego retencjonowania wody opadowej, a następnie odprowadzenia do gruntu.Jeśli Kowalski chce wykorzystywać wodę opadową do podlewania zieleni wokół budynku, powinien rozważyć kupno zbiornika retencyjnego naziemnego lub większego, podziemnego. Podobne systemy, tylko na większą skalę, mogą zakładać wspólnoty mieszkaniowe oraz spółdzielnie.
Zagospodarowanie wody opadowej to jedna sprawa, druga to użytkowanie wody w domu Kowalskiego.
- Ale również tu mamy możliwości, aby wodę oszczędzać. Zakręcanie wody podczas mycia zębów, mycie naczyń w komorach w zlewie lub w zmywarce zamiast pod bieżącą wodą, krótki prysznic zamiast kąpieli w wannie, ponowne wykorzystanie wody po łukaniu owoców, których latem jest dużo, do podlewania roślin doniczkowych lub w obrębie posesji, stosowanie perlatorów w kranach czy jak najszybsze likwidowanie przecieków np. w ubikacji. To tylko przykłady działań, tych najpopularniejszych, których każdy Kowalski, przy minimum woli, może się podjąć.
Warto pamiętać, że niezależnie od wykonywanej profesji czy miejsca zamieszkania, każdy z nas powinien poczuć się Kowalskim, który dla poszanowania zasobów wodnych powinien zastanowić się, jak wody nie marnować, a wybrane rozwiązania jak najszybciej wprowadzić w życie.
Wraz z zespołem, kilka lat temu, opracowała Pani dla Wrocławia katalogi dobrych praktyk, które uwzględniają zasady zrównoważonego gospodarowania wodami opadowymi w obszarze zabudowanym. Czy widzi Pani efekty tej publikacji? Czy zwiększyła się świadomość mieszkańców w tym temacie?
-Tak, świadomość ludzi rośnie. Publikacje służą popularyzacji rozwiązań z zakresu zagospodarowania wód deszczowych w obrębie budynku, na osiedlach oraz przy pasach drogowych. Oba opracowania cieszą się dużym uznaniem projektantów, decydentów, mieszkańców, naukowców, nauczycieli nie tylko z terenu Wrocławia, ale dzięki ich formule (dostęp online) także z wielu innych miast. Przekonuję się o tym uczestnicząc w konferencjach naukowych, seminariach, gdzie prelegenci wskazują te opracowania jako źródła, z których czerpią wiedzę. Naszym założeniem było dotarcie z wiedzą do jak najszerszego grona odbiorców i uświadomienie potrzeb w zakresie racjonalnego gospodarowania wodą w miastach. Wydaje się, że cel został osiągnięty.
Źródło: Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu
FOT. UNIWERSYTET PRZYRODNICZY WE WROCŁAWIU