Grupie mieszkańców nie podoba legnicki model segregowania śmieci. Uważają, że dwa pojemniki – żółty na wszelkie odpady surowcowe, czarny na zmieszane – to za mało. W imię ekologii żądają zielonych kubłów na szkło, niebieskich na papier, brązowych na resztki żywnościowe, czarnych na metal, metalowych koszy na plastik i czerwonych kontenerów na odpady zmieszane.
- W segregacji odpadów cofnęliśmy się w stosunku do innych miast i stanu sprzed 1 lipca – uważa Roman Lorenc, mieszkaniec Piekar, który z grupą mieszkańców przyszedł dziś na sesję Rady Miasta Legnicy, aby przekazać coś, co nazwał “projektem obywatelskim nawiązującym do postulatu wielu radnych”.
Przed 1 lipca w mieście można było spotkać gniazda z zielonymi pojemnikami na szklane butelki, niebieskimi na makulaturę, żółtymi na plastik. Obecnie segregacja odpadów sprowadza się do rozróżnienia tego, co nadaje się do odzysku i powinno być wrzucone do żółtego pojemnika (czyli tzw. odpadów surowcowowych), od całej reszty przeznaczonej do czarnego pojemnika. Nikt już nie każe legniczanom oddzielać plastiku od makulatury i puszek – i tak śmieci z zółtych pojemników trafią do sortowni, gdzie wszystkie zostaną dokładnie podzielone na frakcje. Ale w opinii Romana Lorenca takie rozwiązanie jest nieekologiczne, niezgodne z wymaganiami Unii Europejskiej i polskiego prawa.
Lorenc domaga się wprowadzenia sześciu zasobników, oznaczonych kolorami i opisanych. W zielonym legniczaie mieliby zbierać butelki, w niebieskim makulaturę, w metalowych koszach z siatki opakowania plastikowe, w brązowym resztki nadające się na kompost, w czarnym puszki i drobny złom a w czerwonym kontenerze odpady zmieszane. Jednocześnie mieszkańcy, którzy podejmą się tak zorganizowanej segregacji śmieci, mieli by płacić po 7 zł za osobę. Pozostali – 20 zł za osobę.
Radni wysłuchali uwag mieszkańców, ale pozostali przy swoim.
- Model, na który zdecydowała się Legnica i wiele innych miast, jest najtańszy kosztowo, najbardziej efektywny i jednocześnie najmniej uciążliwy dla mieszkańców – przekonywała gości podczas sesji wiceprezydent Jadwiga Zienkiewicz. Wprowadzenie postulowanych przez Romana Lorenca rozwiązań zmuszałoby legniczan do zakupu dodatkowych pojemników na śmieci i wygospodarowania miejsc na ich ustawienie.
Pani wiceprezydent przypomniała, że miasto jest zobowiazane w tym roku odzyskiwać do recyklingu 12 procent produkowanych przez siebie śmieci i z roku na rok ten poziom będzie wzrastał. Przed wprowadzeniem tzw. rewolucji śmieciowej Legnica odzyskiwała zaledwie 5 procent odpadów.
Tak, tauron ma taklą oferte. sama podpisałam umowe. czekam na pierwszy rachunek, ale nie to jest najwaszniejsze, bardziej sie liczy swiadomosc ze to lepsze dla srodowiska.
zawsze mozesz wybrac prad ze zrodel odnawialnych, ale chyba tylko jedna firma ma to w ofercie, bodajze tauron.
gdyby wszyscy faktycznie segregowali, nie palili opon ani starych okien w piecach! albo chociaz oszczedzali prąd któreg produkcja bardzo zanieczyszcza!