“W sierpniu 2020 roku pojawiły się pierwsze publikacje dotyczące remontu legnickiej Palmiarni. Od tego czasu 13 ptaków (w tym ara Marian, która reklamowała Palmiarnię, popularna Balbina i paw królewski), 14 żółwi, 1 małpka marmozeta padły” – alarmują radni Koalicji Obywatelskiej. W złej kondycji są też cenne rośliny. Według radnych, najstarsza ponadstuletnia palma została zniszczona, nie ma też śladu po 100-letnim figowcu.
Radni Koalicji Obywatelskiej – Aleksandra Krzeszewska, Karolina Jaczewska-Szymkwiak, Jarosław Rabczenko, Maciej Kupaj Piotr Niemiec – skontrolowali legnicką Palmiarnię, by sprawdzić, jak znoszą remont rośliny i zwierzęta. Z odpowiedzi na interpelację Aleksandry Krzeszewskiej, jakiej wiceprezydent Jadwiga Zienkiewicz udzieliła pod koniec lipca br, wynikało, że z cennym inwentrzem nie dzieje się nic niepokojącego. ”Na podstawie umowy nr IK.54. 2021.V z dnia 29.06.2021 r. zawartej pomiędzy Gminą Legnica a Legnickim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej sp.z o.o. na „utrzymanie zabytkowej Palmiarni w Legnicy” są objęte stałą opieką weterynaryjną. Papugi, małpy marmozety białouche oraz agamy brodate z pawilonu głównego Palmiarni zostały przeniesione wraz z wolierami i terrariami do specjalnie przygotowanego dla nich pomieszczenia w budynku biurowym. Kontrole lekarza weterynarii odbywają się średnio od 11 – 15 razy w miesiącu” – uspokajała wiceprezydent.
Radni publikują skany stronic z wykazu zwierząt padłych. W drugiej połowie 2020 roku odnotowano w nim zgony małpki marmozety białouchej, pawia królewskiego z ostrą niewydolnością płuc i dwóch żółwi żółtolicych, które zabił szok termiczny. Tylko w lutym 2021 r. padły: papuga amazonka, kura jedwabista czarna, żółw chiński, żółw wodno-lądowy, żółw czerwonolicy. W marcu dopisano do spisu dwa żółwie stepowe i indyczkę, w kwietniu kolejnego żółwia, w maju bażanta stepowego i papugę. W sierpniu zdechł bażant złocisty a w sierpniu papuga barwinka czarnogłowa.
- Część tych zgonów jest wynikiem niskiej temperatury panującej na miejscu – twierdzi radny Jarosław Rabczenko.
- Nie podziewaliśmy sę czegoś takiego. Z zapewnień urzędu miasta wynika, że weterynarz co drugi dzień sprawdza stan zwierząt. Niewątpliwie brakuje nam fachowej wiedzy, ale poczynione podczas kontroli obserwacje pozwalają postawić pytanie, czy na pewno zwierzęta i rośliny zostały właściwie zabezpieczone na czas remontu – komentuje radna Aleksandra Krzeszewska. Mówi, że kiedy przed remontem wchodziło się do Palmiarni, tabliczki nakazywały, by zachować ciszę. Teraz ptaki siedzą stłamszone w pomieszczeniu administracyjnym, gdzie gra radio. Papugi wydały jej się osowiałe i smutne.
Marnie prezentują się również rośliny. Części okazów nie można się doszukać na zdjęciach. Ale Ewa Szczecińska-Zielińska, dyrektorka Wydziału Promocji i Komunkacji Społcznej w Urzędzie Miasta w Legnicy twierdzi jednak, że nic złego się nie dzieje.
- Trwa drugi etap rewitalizacji palmiarni, nowa aranżacja szaty roślinnej – mówi. – Przed przystąpieniem do remont rośliny zostały wywiezione i zabezpieczone w różnych miejscach na terenie miasta, np. w szpitalu lub w szkole muzycznej. Jeśli któreś zostały na miejscu, to znaczy, że mogły zostać. Żadna roślina nie ucierpiała.
Według Ewy Szczecińskiej nigdy nie było w legnickiej Palmiarni palmy daktylowej, która miałaby ponad 120 lat. Wycięty daktylowiec miał 43 lata, osiągnął maksymalny wzrost i należało go wyciąć, aby nie stwarzał zagrożenia dla zwiedzających. Został posadzony w 1978 roku jako trzeci w tym miejscu od powstania Palmiarni.
W październiku Aleksandra Krzeszewska skierowała do prezydenta Tadeusza Krzakowskiego dwa pisma z zapytaniami o zakres spustoszeń wśród faunt i flory od początku remontu Palmiarni.
FOT. FACEBOOK.PL/ ALEKSANDRA KRZESZEWSKA