W ramach subwencji oświatowej, państwo wydaje miliony złotych na niepubliczne szkoły dla dorosłych. W legnickim ratuszu, który pośredniczy w przekazywaniu tych pieniędzy, urzędnicy od dawna wiedzą, że działalność niektórych to fikcja: pompowane martwymi duszami listy uczniów i pustki na organizowanych sporadycznie zajęciach. Dotąd nie było bata na tę patologię. Ale teraz będzie.
Udział szkół niepublicznych w budżecie Legnicy to 25 milionów złotych rocznie. Pieniądze pochodzą z budżetu państwa. Są częścią tzw. subwencji oświatowej, naliczanej dla każdego ucznia zapisanego do szkoły. Miasto dzieli je tylko pomiędzy uprawnione placówki.
W interesie szkół było wykazanie, że mają mnóstwo uczniów, bo każde nazwisko zapisane w dzienniku przekładało się na konkretne fundusze. To generowało patologie. W niektórych szkołach na zajęcia mające przygotować do matury zapisywano całe rodziny albo pięćdziesięciolatków ze zdaną już maturą. Zapisane osoby nie musiały nawet chodzić na zajęcia. Aby urzędnicy się nie zorientowali, fałszowano listy obecności.
Ustawa o finansowaniu zadań oświatowych z października 2017 roku daje samorządom możliwość bardziej efektywnej kontroli nad ich działalnością. W oparciu o nowe przepisy Legnica przygotowała uchwałę wprowadzającą nowy tryb udzielania i rozliczania dotacji dla niepublicznych placówek wychowania przedszkolnego, niepublicznych szkół o uprawnieniach szkół publicznych i pozostałych niepublicznych placówek. W poniedziałek przegłosuje ją rada miejska.
Część pieniędzy będzie odtąd przyznawana dopiero po uzyskaniu efektu kształcenia, tzn. np. po analizie wyników egzaminu maturalnego w przypadku szkół dla dorosłych. Warunkiem uzyskania dotacji będzie też co najmniej 50-procentowy wskaźnik uczestnictwa w zajęciach.
FOT. PIXABAY.COM