Koty wolnożyjące w Legnicy głodują, chorują, marzną i umierają. Skromne środki, jakie miasto przeznacza na pomoc tym zwierzętom, nie wystarczają. W tej sytuacji troska o dachowce z legnickich ruin i piwnic spada głównie na wolontariuszy. Ale oni już nie dają rady z własnej kieszeni kupować karmy, opłacać weterynarzy i utrzymywać pomieszczenia, w których osłabione koty miałyby szansę przetrwać zimę.
Maria Lewicka – jedna z wolontariuszek – w przejmujący sposób opowiedziała o tym podczas poniedziałkowej sesji Ray Miejskiej Legnicy, na której zatwierdzano program opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt. Stojąc na mównicy w sali obrad wypomniała władzom miasta, że przygotowany w ratuszu dokument dotyczy tylko bezdomnych psów.
- 12 stron. Nie ma ani linijki o kotach bezdomnych – mówiła Maria Lewicka. – W tym kontekście pojawia się tylko jedna liczba. Autor dokumentu pisze, że w Legnicy jest 28 kotów bezdomnych.
To nieprawda. Koty wolnożyjące, którym dokument poświęca więcej uwagi (niewiele więcej), to są koty bezdomne. W mieście są ich setki.
Legnica nie ma schroniska dla bezdomnych kotów. Trzyma dla nich dwa małe boksy w schronisku dla psów przy ulicy Ceglanej.
- Dziesięć miejsc na setki bezdomnych kotów – mówiła Maria Lewicka.
Z tego powodu w mieszkaniach karmicielek – wolontariuszek zajmujących się tzw. kotami wolnożyjącymi – przebywa jednorazowo po 20-30 kotów wymagających pomocy. Sylwia Chmielewska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wyszukiwała pomieszczeń, w których wysterylizowane, leczone zwierzęta mogłyby przetrzymać zimę. Z prywatnych środków opłacała prąd, wodę, kanalizację, ale rachunki przewyższają już jej możliwości. Siłami społeczników nie da się ciągnąć tego w nieskończoność. Konieczne są działania systemowe.
Maria Lewicka wskazała, że środki, jakie miasto przeznacza na pomoc kotom wolnożyjącym (czyli de facto bezdomnym), są zbyt skromne. Od 3 lat na ich dokarmianie w sezonie zimowym miasto rezerwuje tylko 3 tysiące złotych.
- Za 3 tysiące złotych można kupić 600 kilogramów karmy. Na ile dni zimy wystarczy 600 kilogramów jeśli jeden kot zjada miesięcznie jeden kilogram? – pytała radnych Maria Lewicka. Przy założeniu, że z karmy korzysta 600 zwierząt (tyle jest kotów wysterylizowanych) po 10 dniach miska jest pusta. Miejskie fundusze na dokarmianie kotów wolnożyjących wyczerpują się więc jeszcze zanim zima na dobre się zacznie.
Maria Lewicka zwróciła się do radnych o dodatkowe 33 tys. zł na zakup kociej karmy. Temat podjął radny Maciej Kupaj i jeszcze na tej samej sesji oficjalnie zgłosił wniosek o taką kwotę. Ze względów formalnych zdecydowano się przyjąć program opieki nad zwierzętami bezdomnymi bez tej poprawki, ale prezydent Tadeusz Krzakowski zadeklarował, że przeanalizuje możliwości budżetu i przygotuje stosowną korektę. Rada wróci więc do tematu na którejś z najbliższych sesji.
FOT. PIXABAY.COM
Drukuj
Email
Dziękuje
DO IWONA Kontakt do dyrektor wydziału infrastruktury komunalnej: Bożena Czerwińska Dyrektor Wydziału 128 76 7212331 bczerwinska@legnica.eu
Mam pytanie. Kto w urzędzie miasta zajmuje się tematem bezdomności kotów?
To i sarny i dziki wyłapcie do bidulca i karmcie. Dokarmiacie dzikie koty, to się mnożą i jest ich więcej, więc więcej żrą. Tak działa natura. Bez dokarmiana populacja jest ograniczona. Nie ma wtedy takiej konkurencji pokarmowej i nie wyżerają tyle ptaków.
Panie Piotrze
Tylko na 10.
1 kg karmy wystarczy na 10 dni
Na miesiąc wystarczyłoby, gdyby w mieście rzeczywiście było 200 kotów wolno żyjących, jak to sobie znikąd wymyślił UM.
Tylko w latach 2017-2018 wysterylizowano ponad 670 kotów! I to są dane z UM…
Szkoda słów…