Prezydencki obóz w radzie miejskiej nie zgodził się, by do komisji rewizyjnej dołączyli Ewa Szymańska (PiS) i Lesław Rozbaczyłło (PO). Przeszła za to kandydatura Jana Kurowskiego, o którym mówi się, że wyrzekł się niezależności za etat w miejskiej spółce. Zdaniem Pawła Frosta z Platformy w tym składzie komisja nie będzie w stanie wypełniać swych funkcji.
Jan Kurowski był do niedawna częścią twardej opozycji Tadeusza Krzakowskiego. Po odejściu z PiS-u razem ze Sławomirem Skowrońskim i Tyberiuszem Kowalczykiem na krótko współtworzył Klub Radnych Niezależnych. Teraz formalnie nadal jest niezależny, ale głosuje tak jakby należał do obozu prezydenta.
Ukoronowaniem przeciągnięcia Kurowskiego na stronę rządzącej koalicji była dzisiejsza sesja, podczas której powołano go w skład komisji rewizyjnej. Wśród siedmiu komisji stałych rady miejskiej ta ma szczególne znaczenie, bowiem kontroluje działalność prezydenta i gminnych jednostek organizacyjnych. Frost twierdzi, że teraz nie będzie w stanie wywiązywać się z tego zadania, bo liczebnie dominuje w niej obóz prezydenta.
Opozycja próbowała przywrócić właściwy balans, wprowadzając do komisji razem z Kurowskim swoich ludzi: Ewę Szymańską i Lesława Rozbaczyłło. Ale zabrakło im jednego głosu.
- Stała się rzecz niesłychana, bo zagrożona została istota samorządności. Już mniejsza o to, że odrzucono możliwość pracy ludzi, którzy się zgłosili, kategoryzując, że są lepsi i gorsi, tacy co się do komisji nadają i tacy co się nie nadają . Mnie oburza szczególnie to, że radni z klubu Tadeusza Krzakowskiego zadziałali w taki sposób, aby mieć większość w komisji, która będzie kontrolować ich pryncypała – mówi Paweł Frost, przewodniczący komisji rewizyjnej. Według niego, choć Jan Kurowski i Włodzimierz Tulejko formalnie nie są członkami klubu Tadeusza Krzakowskiego, to działają na jego rzecz.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Jan Kurowski – formalnie radny niezależny. Od dziś w komisji formalnie rewizyjnej.