Wrocławski Sąd Apelacyjny znacznie złagodził wyroki salezjanom z Lubina, którzy wyłudzili z legnickiego oddziału Kredyt Banku 418 mln złotych. Księżom Grzegorzowi S. i Markowi F. zmienił 4 lata bezwzględnego pozbawienia wolności na 2 lata w zawieszeniu. O połowę skrócił też odsiadkę ks. Ryszardowi M, który był mózgiem przestępczego procederu.
W latach 1999-2001 ks. M. – podówczas szef Fundacji Pomocy dla Młodzieży im. św. Jana Boskow Lubinie – i jego współpracownicy wyłudzili z legnickiego oddziału Kredyt Banku 65 pożyczek lombardowych na łączną kwotę 418 mln zł. Na niewyobrażalną skalę posługiwano się przy tym sfałszowanymi dokumentami i podrobionymi pieczątkami. Wrocławska prokuratura posadziła na ławie oskarżonych dziesięciu księży, menadżera i maklera giełdowego. W legnickim procesie siedmiu oskarżonych uniewinniono. Skazani zostali ks. Ryszard M., ks. Grzegorz S., ks. Marek F., ks. Jan N. i ks. Waldemar K.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu wyrok w części dotyczącej Ryszarda M. był niesprawiedliwy, bo nie uwzględniał, że ksiądz przyznał się do winy, przedstawił w sposób pełny okoliczności przestępstw, wyraził żal i skruchę. Podkreślono dość niewinne pobudki, które legły u podstaw jego działań: chęć uzyskania wysokiej pozycji w hierarchii zakonu i mylne wyobrażenia o łatwości zarabiania na giełdzie. Ponadto na korzyść księdza przemawiała rażąco naganna postawa pracowników banku, osobiście zainteresowanych udzielaniem salezjanom kredytów bez weryfikowania prawdziwości zaświadczeń. Z tych powodów sąd wymierzył Ryszardowi M. karę bezwzględnego pozbawienia wolności – z 8 na 4 lata. Naprawiając błąd Legnicy, nakazał mu też pokryć choć niewielką część z prawie 123 mln zł szkody, tzn. wpłacić bankowi jeden milion złotych.
W przypadku ks. Grzegorza S. i ks. Marka F. kary 4 lat odsiadki zamieniono na 2 lata więzienia w zawieszeniu (na 5 lat) oraz grzywny. Obu zaliczono okresy tymczasowego aresztowania na poczet kary, uznając, że w ten sposób spłacili swe grzywny. Wrocławski sąd argumentował, że obaj księża nie byli inicjatorami wyłudzania kredytów, przed aferą prowadzili nienaganny tryb życia, nigdy wcześniej nie byli karani, właściwie zachowywali się w trakcie postępowania oraz mają poczucie winy. W ich przypadku nie zachodzi ryzyko powrotu do przestępstwa.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI