Prokuratura Rejonowa w Lubinie zakończyła śledztwo po lipcowym morderstwie w bloku na ul. Modrzewiowej. Oskarżyła dwie osoby: 32-letniego Artura W., który zadał znajomemu cios nożem w serce, i 38-letnią Katarzynę S., konkubinę zabitego, bo starła podłogę z krwi zanim przyjechała policja.
Była godzina 1.30 w nocy. W jednym z mieszkań przy ul. Modrzewiowej dogorywała kilkunastogodzinna alkoholowa biba, na którą gospodarz zaprosił Artura W. ze swą 20-letnią konkubiną i ojcem oraz 54-letniego sąsiada z jedenastego piętra z konkubiną, wspomnianą już Katarzyną S. Wszyscy byli pijani.
Kilkadziesiąt minut wcześniej Katarzyna S. pożegnała biesiadników i poszła spać do mieszkania na jedenastym piętrze. Nie było jej, gdy Artur W. pokłócił się ze swą kobietą. Uderzył ją, łamiąc okulary, aż upadła na przysypiającego w pokoju konkubenta Katarzyny S. Mężczyzna obudził się. Zganił Artura W., że nie powinien tak traktować ciężarnej, ten jednak nic sobie nie robił z napomnień. Dwudziestolatka uciekła więc przed nim do mieszkania na jedenastym piętrze, Katarzyny S. i jej nastoletniej córki.
- W tym czasie pomiędzy mężczyznami doszło do awantury, w czasie której Artur W. chwycił nóż i pchnął nim pokrzywdzonego w klatkę piersiową. Spowodował tym głęboką ranę kłutą drążącą do serca. Widząc, że pokrzywdzony krwawi oskarżony zaprowadził go z mieszkania, gdzie była impreza do mieszkania w którym przebywały kobiety i nastolatka – relacjonuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Artur W. zabronił dzwonić na pogotowie. Polecił też Katarzynie S., aby pomogła mu umyć i przebrać pokrzywdzonego oraz aby pozmywała podłogę, na której znajdowały się ślady krwi rannego mężczyzny.
Katarzyna S. zrobiła co kazał. Artur W. umył gąbką sąsiada i go przebrał. Dopiero, gdy ranny zaczął sinieć, pozwolił kobietom zadzwonić po pogotowie. Uciekł zabierając zakrwawione ubranie. Ukrył je na balkonie swojego mieszkania, a nóż wyrzucił na dach sąsiedniego budynku.
Karetka na Modrzewiową przyjechała za późno. Lekarz pogotowania stwierdził śmierć 54-latka.
Prokuratura szybko ustaliła krąg podejrzanych. Artur W. usłyszał zarzut zabójstwa w zamiarze bezpośrednim i został na wniosek prokuratora tymczasowo aresztowany. Nie przyznaje się do winy. Grozi mu od 8 lat pozbawienia wolności do dożywocia.
Katarzynie S. postawiono zarzut poplecznictwa, czyli utrudniania postępowania karnego poprzez zacieranie śladów przestępstwa. Może trafić do więzienia na okres od 3 miesięcy do 5 lat.
- Formalnie nie przyznała się do popełnienia zarzuconego jej czynu, złożyła jednak wyjaśnienia potwierdzające swoje sprawstwo. Twierdziła, że bała się współoskarżonego, bo ten po alkoholu był agresywny – mówi Liliana Łukasiewicz.
Sprawę rozpozna Sąd Okręgowy w Legnicy.