Związkowcy podpisali porozumienie z prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Legnicy. Uzgodniono, że załoga dostanie 400 złotych brutto podwyżki, a prócz tego po 400 złotych nagrody na święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Kierowcy autobusów nie będą też musieli w największe upały zakładać krawatów. Załoga MPK odetchnęła?
Nie bardzo, bo apetyty były znacznie większe. Gdy kilka miesięcy temu związkowcy rozpoczynali rozmowy o podwyżkach, chcieli po 1000 złotych na głowę. Miesiąc temu na sesji rady miasta mówili, że zadowoli ich wzrost płac o 700 zł. Prezes Zdzisław Bakinowski ani na 1000, ani na 700 zł nie chciał się zgodzić. Wskazywał na pustą kasę. W budżecie MPK na rok 2019 zabezpieczył na poczet podwyżek 547 tys. zł, czyli po 200 zł na pracownika. Pod naporem związkowców był gotów zrezygnować z inwestycji, aby zaoferować ludziom po 350-400 zł. To – jak powtarzał – maksimum, na które stać spółkę. Nie ugiął się, kiedy załoga wyszykowała mu taczki ani kiedy duża grupa kierowców wzięła zwolnienia lekarskie, co zdezorganizowało pracę.
Przed świętami związkowcy złożyli nową propozycję: po 400 złotych podwyżki dla każdego z wyrównaniem od marca br plus 3 nagrody w roku (jednej w wysokości przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wypłacanej 1 maja z okazji dnia komunalnika oraz dwóch po 500 zł na Boże Narodzenie i Wielkanoc). Negocjacje zaczęły się jeszcze przed świętami. Dzisiaj podpisano porozumienie. Według naszych obliczeń prezes Bakinowski kupił sobie spokój w spółce za ok. 1,5 mln zł rocznie.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI