Po roku przygotowań Koleje Dolnośląskie zdecydowały się ogłosić przetarg na zakup 11 pojazdów do obsługi wrocławskiej kolei aglomeracyjnej. Opcja zakupowa zakłada możliwość zakupu dodatkowych 30 pociągów – pod warunkiem uzyskania unijnego dofinansowania.
Ogłoszenie o przetargu zostało wysłane wczoraj. Ukaże się najprawdopodobniej tuż po niedzieli. Ale już dziś zarząd Dolnego Śląska oraz prezesi Kolei Dolnośląskich podzilili się z dziennikarzami dobrymi wiadomościami.
W wersji podstawowej przetargu Koleje Dolnośląskie zamierzają kupić 11 pociągów, w tym 6 pięcioczłonowych składów elektrycznych i 6 trzyczłonowych składów elektryczno-spalinowych (tzw. hybrydowych) za około 280 mln zł. 85 mln zł z tej kwoty ma pochodzić ze środków Unii Europejskiej.
- Pierwsi w Polsce kupujemy pojazdy hybrydowe, przyjazne dla środowiska – mówi Damian Stawikowski, prezes spółki Koleje Dolnośląskie.
Firma stawia na innowacyjność, dlatego w przetargu będzie premiować oferty z systemem odzyskiwania energii z hamowania. Ponadto liczyć się ma waga pojazdu, bo wpływa na koszty eksploatacji – im lżejsze pociągi, tym wyższa będzie punktacja.
- Pierwsze pojazdy powinny być gotowe w połowie 2022 roku – informuje marszałek Dolnego Śląska Cezary Przybylski.
Nowe pojazdy będą przeznaczone do obsługi linii kolejowych w aglomeracji wrocławskiej. Hybrydy zakupione z projektu unijnego będą obsługiwać trasę z Trzebnicy do Świdnicy przez Wrocław i Sobótkę, która zostanie uruchomiana po zakończeniu prac rewitalizacyjnych. Dwusystemowy napęd nowych pociągów sprawi, że na całym odcinku linii, obejmującym miasto Wrocław, pojazdy Kolei Dolnośląskich nie będą emitowały do atmosfery żadnych zanieczyszczeń.
Spółka myśli też o taborze dla nowego projektu dolnośląskiego samorządu: Kolei Aglomeracyjnej Zagłębia Miedziowego. Między innymi dlatego przetarg przewiduje dodatkowe opcje zakupowe: 10 sztuk pojazdów hybrydowych i 20 sztuk pojazdów elektrycznych. W takim przypadku wartość zakupów wzrosłaby do ponad 1 mld zł, a Koleje Dolnośląskie powiększyłyby swój tabor o 41 pojazdów.
Zakup nowego taboru dla aglomeracji wrocławskiej próbował przeprowadzić poprzedni zarząd KD z Piotrem Rachwalskim na czele. To on pozyskał 85 mln zł unijnego dofinansowania na ten cel. Pojawił się jednak problem z wyłonieniem dostawcy taboru i obawy, że dotacja z UE przepadnie. Na szczęście, tak się nie stało. Spółka dwukrotnie ogłaszała przetargi i dwukrotnie zarząd (najpierw z prezesem Rachwalskim na czele, potem z prezesem Stawikowskim) uznawał, że złożone oferty przekraczają jej możliwości finansowe. Według Damiana Stawikowskiego, w tamtym czasie Koleje Dolnośląskie nie miały zdolności kredytowej pozwalającej ubiegać się o brakujące pieniądze w bankach, ale przez ostatni rok sytuacja uległa zmianie. Spółka chwali się 20-procentowym przyrostem liczby pasażerów: w roku 2018 przewiozła 11,7 mln ludzi, a w roku 2019 aż 14,1 mln.
- W związku z tym zamiast czteroczłonowych pojazdów, zabierających na pokład ok. 450 osób, kupujemy pięcioczłonowe. W tym dodatkowym wagonie zmieści się kolejne sto osób – twierdzi Stawikowski. Pojemność pociągów trzyczłonowych to ok. 320 pasażerów.
Jak twierdzi Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich, do lepszego wykorzystania potencjału spółki przyczyniło się sprawne zarządzanie i planowanie okresowych przeglądów, dzięki czemu tabor wykonał o 5 proc. więcej pracy eksploatacyjnej, niż w latach poprzednich.
FOT. KOLEJE DOLNOŚLĄSKIE