Zainspirowani antykomunistyczną opozycją z lat 70-tych, działacze legnickiego Komitetu Obrony Demokracji powołali do życia Latający Uniwersytet. Będą zapraszać wybitne osobowości do poprowadzenia w Legnicy otwartych wykładów, na których będą omawiane kluczowe dla demokracji pojęcia, takie jak konstytucja czy Trybunał Konstytucyjny.
Pierwsze spotkanie Uniwersytetu Latającego już 23 lutego o godz. 18 w kawiarni Ratuszowa. Prof. Aleksander Wit Labuda - romanista, polonista, teoretyk literatury z Uniwersytetu Wrocławskiego i działacz opozycji w PRL-u – wygłosi wykład “O rzekomej apolityczności KOD-u”. Od czwartku w kawiarnianym barze będzie można odbierać bezpłatne wejściówki na to spotkanie. Warto się pospieszyć, bo ilość miejsc jest ograniczona.
- Temat kapitalnie wtopi się w trwającą właśnie dyskusję o przyszłości Komitetu Obrony Demokracji – mówi Krzysztof Raczkowiak. – Na początku KOD miał być ruchem obywatelskim, z założenia apolitycznym. Teraz pojawiają się także głosy, że aby doprowadzić do jakiś pozytywnych zmian w kraju musiałby przekształcić się w partię. Stoimy przed kluczowymi dla przyszłości KOD-u decyzjami.
- Profesor jest nie tylko wybitnym intelektualistą, ale też bardzo prawy, ciepłym i dobrym człowiekiem – dodaje Radosława Janowska-Lascar, która miała okazję poznać Aleksandra Wit Labudę osobiście.
Uniwersytet Latający KOD-u ma zbierać się w Legnicy nie rzadziej niż raz na dwa miesiące. Jacek Głomb, tymczasowy koordynator Komitetu, obiecuje ciekawe spotkania z wyjątkowymi autorytetami. Uważa, że wszystkie ekipy, które dotąd rządziły w Polsce, zaniedbywały edukację. Tak przyczyniły się do tego, że różnym grupom obywateli trudno się dziś ze sobą porozumieć.
- Takie ABC demokracji przyda się każdemu – przyznaje Radosława Janowska-Lascar. Także jej zdaniem, działalność KOD-u nie może się opierać tylko na protestach. – Konieczne jest coś trwałego. To edukacja – dodaje.
Legnicko-lubiński KOD ma jedne z najaktywniejszych i najbardziej kreatywnych struktur na Dolnym Śląsku. Walentynkowy happening przyciągnął pod legnickiego Filipka sto kilkadziesiąt osób zakochanych w demokracji. Były futra z norek, baloniki w kształcie serduszek i piosenki o miłości. Garstka narodowców, która po sąsiedzku manifestowała z okazji 74. rocznicy utworzenia Armii Krajowej, nie przeszkodziła w zabawie.
- Zaraziliśmy ich chyba naszym pozytywnym nastawieniem do świata – przypuszcza Radosława Janowska-Lascar. – Po demonstracji rozdali nam zaproszenia na nabożeństwo upamiętniającej powstanie Armii Krajowej oraz pierwszą wywózkę na Sybir. Delegacja naszej grupy była na mszy w kościele św. Jacka, poszliśmy też pod pomnik Sybiraków. Obyło się bez większych scysji.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
dobrze rowniez zaprosic bedzie ojca dyrektora liceum i narodowca w brazowym kozuszku nawet z transparentem i zrobic im lekcje indywidualne. Jako przykładom wyjatkowej ..ciemnoty.