W najbliższy piątek (1 grudnia) w Empiku w Legnicy (Galeria Piastów) odbędzie się spotkanie z zespołem KMINEK. Początek o godz. 18.00. Zapraszamy! Będą piosenki na żywo, wywiady, podpisywanie płyty.
KMINEK to zespół, który podbija serca i publiczności, i krytyków muzycznych w całej Polsce. Utwory KMINKA grają duże stacje radiowe, zespół goszczą stacje telewizyjne. To kameralny projekt muzyczny, stworzony przez legniczan: Michalinę Maruniak, Jurka Delwo oraz Jakuba Zająca. Właśnie wydali swoją debiutancką płytę „KMINEK 34″ (Luna Music) z charakterystycznymi dla nich utworami, będącymi mariażem chilloutu oraz brzmień elektronicznych.
Posłuchajcie KMINKA: https://IndependentDigital.lnk.to/lnQMl
Rozmawiamy z MICHALINĄ MARUNIAK, wokalistką i współtwórczynią zespołu KMINEK.
Gdybyś miała ulokować Kminek muzycznie, to co byś powiedziała?
- Dla mnie Kminek to tęsknota za spokojem, ucieczka do wyciszenia i innego świata. I tak odbieram tę muzykę. Na co dzień żyję totalnie inaczej niż słychać to w dźwiękach Kminka, dlatego uwielbiam odpływać w kminkowy świat. Cudnie się w nim czuję i cudnie tam odpoczywam.
Co to znaczy, że żyjesz totalnie inaczej? Jesteś przecież delikatna, piękna, masz ciepły głos. Pasujesz jak ulał do tej muzyki i głęboko kobiecych tekstów piosenek.
- Bo pozory mylą (śmiech). Ja mam zdecydowanie męski charakter, jestem silna, mocna, znam się na męskich zajęciach, pracuję głównie z facetami, w domu mam samych facetów i bardzo mi to odpowiada! Męski świat jest moim światem, a bodaj ostatnią rzeczą, którą można o mnie powiedzieć, to że jestem eteryczna i zwiewna (śmiech). A te piękne, kobiece teksty, pisze… Jurek Delwo, pomysłodawca Kminka. Jurek jest też autorem muzyki i aranżacji, a część jest moja, część Pawła Zająca, lub nasza wspólna. Ale faktycznie w naszym zespole wszystko stoi na głowie: mający niezłą posturę Jurek jest wrażliwcem, a ja twardo stąpam po ziemi, choć z pozoru wydaje się na odwrót. Od dziecka byłam bardzo nieśmiała i rozmarzona. Już jako 12-latka kupiłam sobie w tajemnicy mikrofon, nauczyłam się go podłączać do telewizora i gdy byłam sama w domu, odpływałam w swój rozśpiewany świat. Ale gdy tylko widziałam przez okno, że mama wraca do domu, w te pędy zwijałam i chowałam mikrofon. Nikt w domu długo nie wiedział, że ja w ogóle śpiewam. Wstydziłam się tego. Teraz jestem inna, ale tylko dlatego, że tej twardości nauczyło mnie życie. Przy muzyce Kminka wracam do siebie samej, tej najprawdziwszej.
Skąd Kminek się wziął?
Jurek Delwo go wymyślił. Niesieni wspólną myślą robimy Kminka tak, jak czujemy. Tworzymy muzykę całkowicie zgodnie z naszymi emocjami, dlatego ta praca daje nam mnóstwo satysfakcji. Nazwaliśmy nasz projekt Kminek, bo raz, że lubimy tę przyprawę a dwa, że czujemy, iż ta muzyka to totalne „rozkminianie” naszych artystycznych wizji. Nie opieramy się na opinii innych, nie chcemy robić naszej muzyki pod radio czy telewizję.
Ale Kminek spodobał się też innym.
- I to jest dla nas wspaniała i cudowna wartość dodana! Ogromnie nas to cieszy.
Masz męża i dwóch małych synków. Dopingują cię?
- Gdy widzą mnie na scenie, słyszą w radiu czy na płycie, to jest wielka radość i czuję bijącą od nich dumę i mnóstwo dobrych emocji. Ale ta droga do sceny nie jest na co dzień prosta – wiąże się z wymagającą pracą, myślami błądzącymi niekoniecznie wokół garnka z zupą i częstymi nieobecnościami w domu. I wtedy już nie jest tak różowo: mąż wywraca oczami, chłopcy marudzą, że mama znowu gdzieś wychodzi. Serce mam często rozdarte. Ale nie umiałabym żyć bez muzyki. Bez niej byłabym nieszczęśliwa i nie umiałabym dawać szczęścia najbliższym. Staram się więc godzić życie rodzinne z artystycznym najlepiej, jak potrafię.
Źródło: EGO MEDIA
FOT. EGO MEDIA