Krzysztof Piotrowski, prezes Stowarzyszenia Kibiców “Tylko Miedź”, walczy przed sądem z policją, która próbuje go ukarać za majowy przejazd z flagami przez miasto.
18 maja br kibice Miedzi Legnica, szczęśliwi z awansu ich drużyny do I ligi, kolumną kilkunastu udekorowanych flagami samochodów objechali miasto. Chcieli zachęcić mieszkańców, aby tłumniej przyszli na rozgrywany nazajutrz miecz z Rybnikiem. Krzysztof Piotrowski jechał w pierwszym samochodzie. Ze strony policji nie spodziewał się kłopotów, bo wcześniej zorganizował kilka takich przejazdów i funkcjonariusze nigdy nie robili mu żadnych przeszkód. Tym razem też wszystko zostało zgłoszone na komendzie, kolumnę eskortowały radiowozy,a w pierwszym siedział osobiście naczelnik drogówki Jacek Nitka. A jednak po akcji policja sypnęła wnioskami o ukaranie uczestników przejazdu, a sąd nakazał kibicom zapłacenie grzywien.
Krzysztof Piotrowski postanowił walczyć. Dla zasady. Dziś Sąd Rejonowy w Legnicy rozpoczął rozpatrywanie jego sprzeciwu od wyroku nakazującego zapłacenie kary za wykroczenia drogowe, o które oskarżyli go policjanci. Zarzuty są trzy. Według policji, 18 maja podczas przejazdu kibiców legnickimi ulicami wystawiał przez okno flagi, zatrzymał się w obrębie skrzyżowania Kartuska/ Czarneckiego i nie zjechał z niego na polecenie funkcjonariusza. Piotrowski do żadnego z tych czynów się nie przyznaje.
Flaga, owszem, była. Jedna. Ale – jak wyjaśnia Piotrowski – policjanci doskonale wiedzieli, że będzie. Przed akcją, złożył na komendzie pisemne powiadomienie, że będą jechać auta. Poinformował, jak będą udekorowane i którędy prowadzi trasa przejazdu.
- Czy wystąpił pan o zgodę na ten przejazd? – dopytywał się sędzia Jacek Seweryn.
- O zgodę nie występowałem, bo wcześniej organizowaliśmy już podobne przejazdy i nikt nie żądał od nas zezwoleń – zeznawał Krzysztof Piotrowski. – Decyzja o akcji zapadła 5 dni przed przejazdem, gdyż wcześniej nie mieliśmy pewności, czy Miedź awansuje i czy będziemy mieli co świętować. Dwa dni przed wyznaczonym terminem policja poinformowała nas, że potrzebujemy zgody urzędu miasta. I że o taką zgodę powinniśmy wystąpić 30 dni wcześniej. Pierwszy raz spotkaliśmy się z taką sytuacją.
Według Krzysztofa Piotrowskiego, na przejazd zgłosiło się kilkanaście aut. Wyruszyli spod stadionu. Z przodu kolumny jechał w radiowozie naczelnik Jacek Nitka. Kawalkadę zamykał drugi radiowóz.
Prezes stowarzyszenia “Tylko Miedź” twierdzi, że zarzut jakoby zatrzymał się na skrzyżowaniu i blokował ruch innych pojazdów jest nieprawdziwy.
- Spośród uczestników akcji tylko ja znałem trasę. Prowadziłem kolumnę. Zjechałem na pobocze, bo zaczekać chwilę na resztę aut. Nie tamowałem ruchu. A kiedy policjant polecił mi, bym odjechał, odjechałem – wyjaśnia Krzysztof Piotrowski.
Sąd postanowił skonfrontować te wyjaśnienia z zeznaniami policjantów. Wezwał ich i odroczył sprawę na miesiąc.
Drukuj
Email
