44-letnia Agata W. została oskarżona oskarżona o kradzież pieniędzy z kantoru, w którym pracowała. Kobieta twierdzi, że za wiedzą szefa wyniosła z pracy reklamówkę ze 170 tysiącami złotych w obcej walucie, ale zgubiła ją po drodze. Okoliczności podawane przez kasjerkę wydały się prokuratorowi tak nieprawdopodobne, że odrzucił jej wersję zdarzeń. Czy sąd uwierzy Agacie W.?
Prowadzony przez Agatę W. punkt wykazywał dochody wyższe od pozostałych placówek tego samego właściciela. Dlatego szef darzył ją dużym zaufaniem. Dopóki nie okazało się, że w kasie brakuje 170 tys. zł.
- W firmie nie było praktyki codziennego fizycznego przeliczenia stanu gotówki – opowiada Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Pracownicy w celu sporządzenia zbiorczych raportów oraz ustaleniu jaką kwotą należy zasilić kantor przesyłali deklarowane stany kasowe komunikatorami internetowymi. Mechanizm funkcjonował w oparciu o zaufanie, że kasjerzy będą składać rzetelne informacje księgowe.
Zdaniem prokuratury, Agata W. nadużyła zaufania. 13 maja 2014 r. właściciel kantoru po wykonaniu bilansu u siebie zorientował się, że brakuje 75 tys. zł. Skontrolował stanu kasy w kantorze i manko urosło do 170 tys. zł.
Z wyjaśnień pracodawcy wynika, że kobieta przyznała się przed nim do kradzieży. Twierdziła, że była szantażowana. Dobrowolnie podpisała sprawozdanie z kontroli.
Przed prokuratorem Agata W nie przyznała się do przywłaszczenia powierzonego jej mienia.
Liliana Łukasiewicz: – Pzyznała, iż fizycznie wyniosła pieniądzez kantoru celem odsprzedaży waluty na rzecz i w interesie pracodawcy, jednakże reklamówkę z gotówką po drodze zgubiła. Prokurator ocenił, iż szczegółowo podawane przez oskarżoną okoliczności zagubienia pieniędzy są tak nieprawdopodobne, że nie dał im wiary.
Agacie W. grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Sprawę rozpozna Sąd Rejonowy w Legnicy.