Czy to się komu podoba, czy nie, wyborca – zwłaszcza młody – siedzi w internecie. Kandydaci na eurodeputowanych muszą go tam odnaleźć, a potem zaintrygować na tyle, by 25 maja oderwał się od klawiatury i poszedł oddać na nich głos. Sprawdziliśmy, jak z trudną sztuką zarzucania sieci radzą sobie jedynki z dolnośląsko-opolskich list.

Obserwując medialną aktywność Roberta Kwiatkowskiego (Europa+ Twój Ruch) trudno nie odnieść wrażenia, że albo jest cyborgiem, albo dał się sklonować na czas eurowyborów. Wykorzystuje dosłownie każdy internetowy kanał, by nawiązać kontakt z wyborcą. Nie zaniedbując kampanii w terenie, z kilkugodzinną regularnością zostawia nowe wpisy na Facebooku. Przez Twittera na bieżąco podsyła zainteresowanym ciekawe linki i własne komentarze do aktualnych wydarzeń. Korzystając z tweetów pilnuje, by internauci nie przegapili żadnego nowego klipu na vlogu (wideoblogu), który prowadzi od półtora miesiąca. W ostatnim, zrobionym na chybcika w przerwie kręcenia oficjalnego spotu wyborczego, oddał głos samemu Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. „Myślę, że to kandydat wymarzony” – mówi były prezydent, a redakcja radia Tok FM cmoka z zachwytu, nazywa klip hitem i zastanawia się, co teraz zrobi kandydatka SLD, by przebić ten przekaz. Filmiki równocześnie trafiają na vloga i serwis YouTube. Rzadziej (raz na miesiąc) zagląda Kwiatkowski na swój blog, gdzie zamieszcza felietony np. o szkodnikach 25-lecia, korzyściach z legalizacji marihuany i (nie)zagospodarowaniu Odry. Na stronie internetowej robertkwiatkowski.pl pojawiają się streszcza jego telewizyjnych i radiowych starć z politykami innych opcji, dzięki czemu zwolennicy E+TR nie muszą się bać, że przegapią jakaś ważną wypowiedź swego faworyta.

W swoją obecność w sieci mocno angażuje się Lidia Goeringer de Oedenberg (Sojusz Lewicy Demokratycznej-Unia Pracy). Stronę internetową lgeringer.pl europosłanka wykorzystuje głównie do przekazywania informacji na temat swojej aktywności w Brukseli i we Wrocławiu oraz ważnych dla Dolnoślązaków decyzji Parlamentu Europejskiego. Zamieszcza też felietony na temat Unii Europejskiej na platformach Onet.pl, NaTemat.pl, Salon24.pl, Blog.pl. Bblog.pl., Ma własny kanał z filmikami na YouTube.pl. Niemal codziennie przez Facebooka poleca znajomym linki do ciekawych publikacji, zaprasza na ważne wydarzenia, odsyła do tekstów wywiadów, których udzieliła i publikuje ciekawe zdjęcia, np. z wystąpienia grupy Pussy Riot przed Parlamentem Europejskim.

Poseł Dawid Jackiewicz (Prawo i Sprawiedliwość) bloga nie pisze. Z Twittera korzysta sporadycznie (mniej więcej co 2 miesiące). Swą stronę internetową dawidjackiewicz.pl uzupełnia niemal wyłącznie o zapowiedzi kolejnych spotkań z wyborcami. Większą aktywność wykazuje tylko na Facebooku, gdzie można zobaczyć m.in. jak ramię w ramię z Jarosławem Kaczyńskim malują PiSanki przed świętami. To na Facebooku poseł zdaje wyborcom sprawę ze swej działalności w Sejmie. Stąd wiodą też linki do aktualnych prasowych wystąpień Dawida Jackiewicza.

Z Bogdanem Zdrojewskim (Platfoma Obywatelska) jest kłopot. Jeśli nie liczyć dwóch marcowych wpisów, strona zdrojewski.info nie zawiera niemal żadnych odniesień do eurowyborów – to strona urzędującego Ministra Kultury a nie kandydata do Parlamentu Europejskiego. Zdecydowanie mniej oficjalny, a niekiedy wręcz familiarny charakter ma profil Zdrojewskiego na Facebooku. Minister zamieszcza wpisy, ale udziela się też w komentarzach i uczestniczy w dyskusjach. Co się rzuca w oczy? Zero agresji, całkowite opanowanie i pełna kultura. Inne media społecznościowe, z Twitterem na czele, w przypadku Bogdana Zdrojewskiego leżą odłogiem.

Arturzasada.pl – strona eurodeputowanego Artura Zasady (Polska Razem) – zapadła w letarg 15 kwietnia. Tą datą opatrzona jest ostatnia informacja z działu „Aktualności” (o rozpoczynającej się sesji plenarnej w Brukseli). Ale kandydata można częściej zastać na Facebooku, gdzie chętnie dzieli się z internautami swoimi muzycznymi i sportowymi fascynacjami. W odróżnieniu od swych rywali, nie boi się zamieścić rodzinnej fotografii, na której wywala język.

Od połowy kwietnia nic nie dzieje się na oficjalnej stronie Beaty Kempy (Solidarna Polska). Nie pojawiły się tam nawet wielkanocne życzenia dla wyborców, co wydaje się niepokojące. W marcu pani poseł przestała wypowiadać się na Twitterze. Na Facebooku ogranicza się do udostępniania linków. Miała konto z filmikami na YouTube.pl, ale zostało usunięte przed administrację serwisu „z powodu wielu zawiadomień o naruszeniu praw autorskich”, przesłanych m.in. przez TVN S.A. oraz spókę TelewizjaPolska – itvp.

Z okazji majowych wyborów Stanisław Rakoczy (Polskie Stronnictwo Ludowe) założył sobie 7 kwietnia specjalny profil na Facebooku Stanisław Rakoczy Do-Parlamentu Europejskiego. Ale z aktywnością na nim nie przesadza. Po 7 kwietnia dołożył zaledwie 3 linki, 3 krótkie wpisy, parę zdjęć w garniturach i życzenia świąteczne. W interakcje z potencjalnymi wyborcami nie wchodzi.

W ogóle nie znaleźliśmy w sieci stron Roberta Jarosława Iwaszkiewicza (Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikke) oraz Aleksandra Krejckanta (Ruch Narodowy). Zatem im bardziej na prawo, tym mniejsze w politykach zaufanie do siły oddziaływania internetu.

Tu ich znajdziesz (subiektywny ranking stron internetowych)

Robert Kwiatkowski (E+TR): robertkwiatkowski.pl  *****
Lidia Geringer de Oedenberg (SLD-UP): lgeringer.pl ****
Bogdan Zdrojewski (PO): zdrojewski.info  ***
Dawid Jackiewicz (PiS): dawidjackiewicz.pl    **
Artur Zasada (PR): arturzasada.pl    **
Beata Kempa (SP): beatakempa.pl      *
Stanisław Rakoczy (PSL): facebook.com/ stanislaw.rakoczy      *

FOT. WWW.ROBERTKWIATKOWSKI.PL/ FACEBOOK.PL/ YOUTUBE.PL