- Zamiast nieudanych wielomilionowych inwestycji zagranicznych KGHM mógł przygotować się do eksploatacji złóż rudy miedzi w rejonie Niecki Grodzieckiej i Bolesławca, co wydatnie wspomogłoby rozwój tej części Dolnego Śląska – uważa Kamila Brzozowska, szesnastka na liście Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu w okręgu legnickim. Z kandydatką PiS rozmawia Piotr Kanikowski.
Na początek proszę opowiedzieć o sobie. Kim jest Kamila Brzozowska, co robi i skąd się wzięła w polityce?
- Jestem złotoryjanką. Wprawdzie się tutaj nie urodziłam, ale od 1986 roku mieszkam w Złotoryi, w Złotoryi skończyłam liceum i całe moje życie zawodowe jest związane z tym miastem. Zaczynałam w Urzędzie Skarbowym, potem kilkanaście lat przepracowałam w Rejonowym Przedsiębiorstwie Komunalnym, a od niedawna kieruję Wydziałem Rozwoju w Starostwie Powiatowym w Złotoryi. Z wykształcenia jestem prawnikiem. Przez kilka lat zajmowałam się zarządzaniem jakością i byłam pełnomocnikiem zarządu RPK do spraw jakości – normy ISO 90001. Pracowałam również jako specjalista do spraw pozyskiwania środków unijnych. Mam swój udział m.in. w ogromnej, historycznej dla miasta inwestycji: modernizacji oczyszczalni ścieków w Złotoryi. Sama pisałam i rozliczałam unijny projekt na stworzenie dokumentacji projektowej, a we współpracy z firmą zewnętrzną koordynowałam pozyskiwanie środków na to zadanie. Zamówienia publiczne to jest to, czym ostatnio zajmowałam się w spółce komunalnej i na czym koncentruję się obecnie w starostwie. Jestem po studiach podyplomowych w tym zakresie. Ponadto prywatnie interesowałam się szeroko rozumianym prawem nieruchomości, odbyłam studia podyplomowe w zakresie wyceny nieruchomości i zaczęłam zdobywanie uprawnień. Polityka wessała mnie w 2014 roku. Najpierw tylko pomagałam złotoryjskiemu PiS-owi przy wyborach. A rok temu zdecydowałam się na ubiegać o mandat radnego Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. To był mój debiut, jeśli chodzi o kampanię wyborczą…
Nadzwyczajny debiut. Startując z jednego z ostatnich miejsc na liście, uzyskała Pani znakomity wynik i była o włos od zdobycia mandatu. Zatem prawie 5 tysięcy wyborców szukało Pani nazwiska na karcie do głosowania – to były bardzo świadomie postawione krzyżyki. Są dowodem dużego zaufania. Jak się je zdobywa?
- Myślę, że procentują lata mojej pracy w spółce komunalnej. Stanowiska, które zajmowałam, stwarzały mi możliwość bliskiego kontaktu z ludźmi. Pozytywne podejście do człowieka robi swoje. W 2018 roku prowadziłam skromną kampanię, nie wieszałam swoich billboardów ani plakatów, więc sądzę, że wyborcy po prostu docenili moją empatię życzliwość, gotowość do pomocy, zaangażowanie w rozwiązywanie indywidualnych problemów. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
Dlaczego zdecydowała się Pani zawalczyć teraz o Sejm?
- Duże zaufanie wyborców i dobry wynik w wyborach do Sejmiku podziałały na mnie mobilizująco. Poczułam, że jest duża grupa obywateli, która chce nowych ludzi w polityce i świeżego spojrzenia na to, co się dzieje w kraju. Kiedy pan Adam Lipiński zaproponował mi miejsce na liście, nie od razu powiedziałam „tak”. Zastanawiałam się, rozmawiałam z ludźmi i dałam się przekonać, bo to rzeczywiście szansa, aby zrobić coś dobrego dla mieszkańców rejonu złotoryjskiego. I nie tylko dla nich. Jako prawniczka widzę pewne niedociągnięcia w naszym prawie, niespójne ustawy, przepisy, w których szarzy obywatele tu na dole, gdzie mieszkam, gubią się. Chciałbym się z tym zmierzyć w Sejmie.
Pani atuty to połączenie wiedzy prawniczej z doświadczeniem pracy w jednostkach samorządowych. Muszę w związku z tym zapytać o kwestię fundamentalną: jak należy kształtować relacje samorząd – władza centralna. Jest Pani zwolenniczką centralizacji czy wzmacniania samorządu?
- Nie jestem zwolenniczką całkowitej autonomii samorządów – kontrola nad nimi wydaje mi się potrzebna. Jednocześnie uważam, że jeśli samorządom przekazuje się nowe zadania, to w ślad za dodatkowymi kompetencjami muszą iść stosowne pieniądze. Tak nie było w przeszłości, dlatego dochodziło do zadłużania się samorządów. Dotyczy to przede wszystkim powiatów, które w odróżnieniu od gmin, nie mając własnych dochodów, nie mogą sobie rekompensować rosnących kosztów. Podejrzewam, że nie unikniemy kolejnej reformy administracyjnej.
Którym ze spraw, ważnych dla Złotoryi i regionu złotoryjskiego, mogłoby pomóc – Pani zdaniem – wsparcie w Sejmie?
- Lobbing mógłby przyspieszyć wyczekiwaną przez mieszkańców budowę obwodnicy Złotoryi. Wydaje mi się, że ta sprawa została w ostatnich latach zaniedbana. Niedociągnięcia projektowe sprawiły, że środki przewidziane na tę inwestycję uciekły i pomimo pewnych deklaracji nie mamy pewności, kiedy wrócą. Ta sytuacja nie może się powtórzyć. Absorbuje mnie też niepokój o przyszłość szpitali powiatowych, takich jak złotoryjski. Fundusz utworzony przez Prawo i Sprawiedliwość to krok, który doraźnie może im pomóc, ale widzę potrzebę głębszych, systemowych zmian, aby miały szansę się utrzymać i przetrwać dla dobra lokalnych społeczności. Są bardzo potrzebne. Niestety, z danych demograficznych wynika, że polskie społeczeństwo będzie się starzeć, więc sprawnie działający, dofinansowany system opieki zdrowotnej musi być jednym z priorytetów. Jednocześnie takie miejsca, jak powiat złotoryjski, muszą być atrakcyjne dla młodych: oferować im miejsca pracy, dobrą infrastrukturę i atrakcyjne możliwości spędzania czasu wolnego. Aby tak było, warto mieć wsparcie w Warszawie.
Wierzy Pani, że kiedyś KGHM powróci w rejon tzw. starego zagłębia?
- Powinien powrócić już dawno temu. Zamiast nieudanych wielomilionowych inwestycji zagranicznych KGHM mógł przygotować się do eksploatacji złóż rudy miedzi w rejonie Niecki Grodzieckiej i Bolesławca, co wydatnie wspomogłoby rozwój tej części Dolnego Śląska. Myślę o potrzebie silnego lobby, które dążyłoby do realizacji tych planów. Złoża, w których KGHM obecnie prowadzi eksploatację, będą się z czasem wyczerpywać, więc prędzej czy później trzeba będzie wrócić po miedź z „Leny”, spod Iwin i Bolesławca. Myślę, że w przyspieszeniu tej decyzji mogłoby pomóc zmniejszenie lub zniesienie podatku miedziowego. To ogromne pieniądze, które w jakiejś części powinny być wydatkowane tutaj, gdzie się je wysiłkiem wielu tysięcy mieszkańców zarabia. Mogłyby wesprzeć ochronę środowiska, rozwój turystyki, opiekę zdrowotną…
Kamila ma osiągnięcia, wielu kandydatów to świecznikowi gracze, przed wyborami cały rój polityków przemądrzałych we wszystkich sprawach
Raczej trafna ocena działań DSDiK i UMWD w poprzednich kadencjach, teraz jest Karwan
“Lobbing mógłby przyspieszyć wyczekiwaną przez mieszkańców budowę obwodnicy Złotoryi. Wydaje mi się, że ta sprawa została w ostatnich latach zaniedbana. Niedociągnięcia projektowe sprawiły, że środki przewidziane na tę inwestycję uciekły i pomimo pewnych deklaracji nie mamy pewności, kiedy wrócą.”
Trafna ocena pracy Ratusza
Pani Kamila jest sympatyczną młodą osobą, cieszę się że widzi, że zarówno starosta jak i jego zastępca Rafała Miara nie mają pomysłu i wizji na szpital ani na starostwo. Szkoda tylko ludzi i miasta, wszyscy w naszym mieście pamiętają jaki był wkład Miary w obecną sytuacje szpitala. Co do powrotu KGHM to jak na to wskazują analizy geologiczne eksploatacja tu jest już nieopłacalna ale temat jest ciekawy i co 4 lata wraca do obrotu. PiS to jedyna alternatywa dla tego powiatu. Młodziutka kandydatka lepiej pasuje do Warszawy niż do zaściankowego powiatu, tam przynajmniej będzie się mogła rozwijać i żyć wśród cywilizowanych ludzi.
PIS ma poważną kandydatkę do sejmu zdecydowanie inną dobrze przygotowaną która ma duży potencjał, głosuje na nią