Strzałami z kałasznikowa Stanisław W. przepędził pijaczków, którzy raczyli się alkoholem na podwórzu jego kamienicy przy ul. Dmowskiego. Celował tak, by nikomu nie zrobić krzywdy. Ale sam też był mocno pod gazem. Prokuratura skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia w jego sprawie.
Do incydentu doszło w maju. 34-letni Stanisław W. , właściciel firmy ogólnobudowlanej miał akurat wolny dzień. Chciał trochę spokoju. Tymczasem pod jego oknami rozsiadło się towarzystwo w postacie trzech pań i jednego mężczyzny. Wśród chichotów, pisków i przekleństw raczyli się alkoholem.
Stanisław W. znał ich tylko z widzenia. Nie po raz pierwszy zachowywali się się głośno i wulgarnie. Nie zareagowali na grzecznie zwróconą uwagę. Nie uciszyli się również, gdy legniczanin prosił o spokój w mniej kulturalny sposób. – Gdy Stanisław W. także używając wulgaryzmów po raz kolejny bez powodzenia zwrócił się do nich o zachowanie spokoju, a ci go wyzwali, wyjął z szafy należący do niego karabin z załadowanym magazynkiem, wyszedł przed budynek i oddał w kierunku grupy osób trzy strzały – opowiada prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Biesiadnicy rzucili się do ucieczki w różnych kierunkach. Żadne z nich nie doznało obrażeń, bo W. celował z ziemię. Gdy pozbył się intruzów, wrócił do mieszkania, schował kałasznikowa do szafy i poszedł na kawę do sąsiadki.
Po zatrzymaniu przez policję niczego się nie wypierał.Od razu wyjaśnił przebieg zajścia. Badanie wykazało, że był pijany (miał 3,4 promila alkoholu w organizmie). Broń, z której strzelał, kupił w lutym 2012 roku na polsko-słowackim przejściu granicznym w Mniszku. To wyprodukowany w Czechosłowacji karabin automatyczny kałasznikow wzór 1958, kaliber 7,62 mm. Nieznany Słowak wziął za niego i pudełko z 6 nabojami 700 euro. Stanisław W. sprawdził broń w lesie, oddając dwa strzały, i przywiózł do Legnicy, gdzie aż do feralnego majowego dnia odpoczywała w szafie. Nie miał na nią pozwolenia.
W akcie oskarżenia prokuratura zarzuca Stanisławowi W. nielegalne posiadanie broni i amunicji oraz narażenie czworga pokrzywdzonych na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Legniczanin przyznał się, przeprosił za swoje zachowanie, wyjaśnił, że nikomu nie chciał zrobić krzywdy. Prokurator wyraził zgodę na ukaranie Stanisława W. bez przeprowadzenia rozprawy, sugeruje jednak surową karę: 3,5 roku więzienia w zawieszeniu na 7 lat, 4500 zł grzywny. Oraz, oczywiście, przepadek karabinu.
Sprawę rozpozna Sąd Rejonowy w Legnicy.