Około 170 mieszkańców wsi Redlice w gminie Ścinawa znowu od piątku była bez wody. Dziś po południu zaczęła kapać słabym strumieniem, brązowożółta jak błoto. – Problem powtarza się notorycznie od 9 lat i nikt się tym nie przejmuje. Tydzień w tydzień przez 3-4 dni, od kwietnia do września – mówi Katarzyna Galant. Ma dość. Upał, a ona nie może zrobić prania, umyć dzieci czy napoić kur. Brak wody sygnalizują też zasilane przez ten sam wodociąg Wielowieś i Parszowice.
W Redlicach, Parszowicach i Wielowsi woda przestała płynąć z kranów w piątek około godziny osiemnastej.
- Przez weekend nikt nie odbiera telefonów. Urzędnicy kończą pracę w piątek o piętnastej i potem szukaj wiatru w polu. Wszyscy mają nas gdzieś – denerwuje się Katarzyna Galant, matka piątki dzieci z Redlic. Ma dość, bo ile można tak żyć.
W sobotę od rana nauczeni doświadczeniem ludzie szturmowali okoliczne sklepy, wykupując mineralną w butelkach. Około godziny szesnastej Zakład Gospodarki Komunalnej w Ścinawie przywiózł im w pojemniku typu mauser tysiąc litrów niebieskiej, cuchnącej chlorem wody do tzw. celów gospodarczych. Zniknęła w okamgnieniu. W niedzielę samochód z niezdatną do spożycia wodą był w Redlicach jeszcze dwa razy, o jedenastej i o dwudziestej, ale te dwa tysiące litrów znów okazało się kroplą w morzu potrzeb. Dziś pierwszy transport z ZGK jeszcze do wsi nie dojechał (ma być między godz. 13 a 14).
- Wodę do mycia podgrzewamy na gazie. Dzieci chodzą sikać na zewnątrz, bo spłuczka jest pusta. Pijemy mineralną ze sklepu, tak samo jak 20 kur, dla których potrzebuję 5-10 litrów wody dziennie. O praniu nie ma mowy. Nawet, jak woda jest, to tak brudna, że się nie nadaje do prania – wylicza Katarzyna Galant.
Katarzyna Galant rozumie, że wodociąg jest stary i że zdarzają się awarie, ale taka sytuacja trwa u nich już 9 lat. Co roku w kwietniu, jak tylko robi się cieplej, zaczyna brakować wody. Krany ledwie kapią, tak że po piętnaście minut trzeba łapać wodę na herbatę do czajnika, a potem, gdy upał się wzmaga, nawet tego nie ma. Według szacunków Katarzyny Galant, przez 150-200 dni w roku mieszkańcy Redlic muszą sobie radzić bez wody z kranu.
Przez weekend wody nie było też w innych miejscowościach gminy Ścinawa: Wielowsi (ok. 300 mieszkańców) i Parszowicach (ok 120 mieszkańców). Są zasilane z tej samej pompowni co Redlice, w Krzyżowej. W sytuacjach zwiększonego poboru, który powtarza się latem, wodociąg okazuje się niewydolny. Władze gminy wiedzą o tym od lat i od lat obiecują, że rozwiążą problem. Trzy lata temu burmistrz Krystian Kosztyła zapowiadał wskrzeszenie starego ujęcia wody w Wielowsi. Do dziś nic z tych obietnic nie wyszło.
Paweł Kowalski, prezes Stowarzyszenia Lepsza Ścinawa, mieszka w Wielowsi. Do jego miejscowości mauser z wodą nie dotarł, więc przez dwa dni ludzie musieli sobie radzić sami. Teraz coś z kranu płynie, ale sądząc po słabym ciśnieniu, ludzie podlewają więdnące rosliny w ogródkach i zbierają wodę na zapas, więc pewnie wieczorem znowu jej zabraknie.
- Jak nie ma wody w domach, to nie ma jej też w hydrantach. Gdyby, odpukać, gdzieś zaczęło się palić, straż mogłaby nie mieć nawet czym gasić pożaru – mówi Paweł Kowalski.
Próbowaliśmy o problemach z dostawą wody porozmawiać z prezesem Zakładu Gospodarki Komunalnej w Ścinawie Rafałem Kaczmarzykiem. – Prezes był, wyjechał w teren. Przez jednego z pracowników przekazał, że chętnie się spotka z panem jutro o godzinie 12 – poinformowano nas w sekretariacie.
FOT. PIXABAY.COM
Zbliża się sesja absolutoryjna. Niech mieszkańcy Redlic zbiorą odpowiednią liczbę podpisów do zgłoszenia swojego przedstawiciela na tą sesję i niech wygranie burmistrzowi na żywo przy kamerach, bo chyba nic innego nie pozostało