- Podważając klauzule indeksacyjne, jesteśmy w stanie wykazać przed sądem nie tylko, że zaległości nie istnieją, ale wręcz, że jest nadpłata – mówi o umowach na kredyty we frankach szwajcarskich mecenas Ewa Skulska. Z Ewą Skulską, radcą prawnym z legnickiej kancelarii specjalizującej się w pomocy frankowiczom rozmawia Piotr Kanikowski.
Frankowicze mają do wyboru trzy strategie. Mogą, zacisnąwszy zęby, spłacać swój kredyt. Mogą zaprzestać spłaty i wystawić się na działania banku. Mogą też wystąpić do sądu z roszczeniami przeciwko bankowi. Która z tych dróg wydaje się Pani najsłuszniejsza?
- Na pewno nie pierwsza, chociażby dlatego, że dla dużej grupy frankowiczów zbliżają się 10-letnie terminy przedawnienia. Znaczna część umów we frankach zawierana była w latach 2005-2008, więc albo już doszło do przedawnienia, albo stanie się to niebawem. Wtedy możliwości dochodzenia swoich praw przed sądem już nie będzie, ewentualnie będą znacznie ograniczone. Osoby, które mają problem ze spłatą – zagrożone wypowiedzeniem albo takie, którym już wypowiedziano umowę – na pewno nie są na straconej pozycji, ale muszą zacząć być aktywne. Powinny zdawać sobie sprawę, że w przypadku kredytów frankowych zaległości będące podstawą do wypowiedzenia umowy to często kwoty wirtualne, albowiem mechanizm indeksacji powoduje zawyżenie rat naliczanych im przez banki. Nawet jeśli kredytobiorca nie płacił ich w całości, to z mojej praktyki wynika, że przelewane sumy najczęściej wystarczyłyby, gdyby nie owa krzywdząca waloryzacja. Podważając klauzule indeksacyjne, jesteśmy w stanie wykazać przed sądem nie tylko, że zaległości nie istnieją, ale wręcz, że jest nadpłata.
Jak postępują banki wobec frankowiczów, którzy zaprzestali spłaty?
- Stosują bardzo skuteczny sposób na odzyskiwanie należności od swoich klientów: postępowanie nakazowe – najtańsze i najwygodniejsze dla banku wszczynającego sprawę. Wystarczy, że przedstawią wyciąg z ksiąg bankowych, który świadczy o istnieniu długu, by sąd na jego podstawie wydał nakaz zapłaty. Dzięki temu bez sądowej weryfikacji zadłużenia bank można wszcząć egzekucje. W takiej sytuacji kredytobiorca po otrzymaniu z sądu nakazu zapłaty, powinien skorzystać z przysługującej mu możliwości obrony poprzez wniesienie zarzutów od nakazu zapłaty. Na skutek złożenia zarzutów, sąd kieruje sprawę do trybu zwykłego. W przypadku kredytów frankowych przedstawiając zarzuty należy podnieść, iż umowa zawiera klauzule niedozwolone. Tym sposobem z dużym prawdopodobieństwem można wykazać, że zaległości będące podstawą do wypowiedzenia umowy nie istnieją.
Przekonuje Pani, że można wygrać z bankiem…
- …bo tak jest. W ciągu ostatniego roku zapadło wiele wyroków korzystnych dla frankowiczów (choć większość jest na razie nieprawomocna). W zmianie linii orzeczniczej sądom pomaga Rzecznik Finansowy, a także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wyrażając tzw. istotne poglądy w sprawach. Opowiadając się po stronie kredytobiorców, wskazują, że postanowienia umowne uprawniające bank do dowolnego ustalania kursu waluty, w stosunku do której indeksowany jest kredyt, a także pozwalające obciążać kredytobiorców kosztami umów ubezpieczenia zawieranych przez bank (ubezpieczenia niskiego wkładu własnego UNWW) stanowią tzw. „niedozwolone postanowienia umowne”.
Jakie niedozwolone klauzule występują w umowach kredytu we frankach szwajcarskich?
- Na przykład klauzula indeksacyjna, na mocy której po wypłaceniu klientowi kredytu w złotówkach banki przeliczały jego wartość na franki według (wyższego) kursu kupna a następnie wyznaczały raty stosując (niższą) cenę sprzedaży. Ale uwaga: nawet jeśli zapis podobny do narzuconego nam przez bank występuje w rejestrze niedozwolonych klauzul, nie należy oczekiwać, że jego nieważność zostanie automatycznie przeniesiona na naszą umowę. To tak nie działa. Sąd bada określony stosunek prawny łączący strony, np. jeżeli kredyt został zaciągnięty w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, na ochronę sądu nie ma co liczyć.
Jak to wygląda w praktyce?
-Sądy wywodzą różne skutki prawne ze stwierdzenia, że bank stosował niedozwoloną klauzulę. Ważne okazują się nie tylko suche zapisy umowne, ale też okoliczności, które towarzyszyły zawarciu i wykonywaniu umowy…
… czyli na przykład jak przebiegała rozmowa przy udzielaniu kredytu?
- Tak. Znaczenie może mieć kwestia wiedzy konkretnego kredytobiorcy; czy był świadom, jaką umowę zawiera i jakie mogą być jej skutki. Wiele rzeczy sąd bada, gdyż – pomimo podobieństw w zapisach z umów – nie można jedną miarą potraktować wszystkich klientów namówionych na kredyty we frankach szwajcarskich. W ostatnim czasie Sąd Okręgowy w Warszawie wydał w sprawach frankowych trzy różne. Wyroki te co do zasady są niekorzystne dla banków, bo w każdej ze spraw sąd uznał, że narzuciły kredytobiorcom nieuczciwe postanowienie umowne poprzez dowolne wyznaczanie wysokości kursów waluty obcej stosowanej do indeksacji zobowiązań. Ale wyprowadzone z tego faktu wnioski są inne . W jednym z wyroków sąd stwierdza, że umowa kredytu zawiera zapisy o niedozwolonym charakterze, skutkiem czego jest ustalenie nie tylko bezskuteczności danych postanowień, ale i całkowita nieważność umowy. W kolejnym, że umowa kredytu jest ważna, ale mechanizm indeksacji bezskuteczny wobec kredytobiorcy, zatem umowa powinna być wykonywana dalej, ale już jako kredyt złotowy. W wyroku z 22 czerwca 2017 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że umowa kredytu zawiera niedozwolone postanowienia umowne co do wyznaczania kursów, ale w miejsce kursów wyznaczanych przez bank powinny być wprowadzone inne kursy i rolą kredytobiorcy jest udowodnienie, jakie kursy byłyby właściwe. Należy zauważyć, że sprawy frankowe, jak i spory konsumenckie to nadal nowa kategorię spraw rozpatrywanych przez polskie sądy. Większość wyroków jest nieprawomocna, niewiele orzeczeń sądów II instancji oczekiwane jest stanowisko Sądu Najwyższego. Linia orzecznicza dopiero się kształtuje.
Mówiliśmy o tym, że czas biegnie, roszczenia z umów kredyt mogą się przedawnić. Ale może wystarczy cierpliwie poczekać na jakieś działania ustawowe, obiecywane od 2 lat przez polityków?
- Wobec braku systemowych rozwiązań sytuacja frankowiczów pozostaje bez zmian .W podkomisji sejmowej trwają prace nad trzema projektami ustaw frankowych, w tym prezydenckim przewidującym jedynie zwrot różnicy między dopuszczalnym spreadem, a tym, który w rzeczywistości bank pobrał. Komisji Nadzoru Finansowego proponuje wydanie rekomendacji nadzorczej, dotyczącej “dobrych praktyk przy restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych”, a banki nadal nie akceptują propozycji ugodowego rozwiązania problemu z konsumentem . Kredytobiorcom zatem pozostaje spór sądowy.
2 sierpnia do Sejmu wpłynął prezydencki projekt ustawy zmieniającej ustawę z dnia 9 października 2015 r. o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, którzy zaciągnęli kredyt mieszkaniowy. Czy można go traktować jako oczekiwany przełom?
= Nie wydaje się, aby proponowana regulacja w sposób znaczący zmieniała sytuację frankowiczów. Projektowane przepisy usprawniają jedynie wsparcie finansowe dla tych osób, które na skutek obiektywnych okoliczności znalazły się w trudnej sytuacji finansowej.Banki nadal są tylko zachęcane do restrukturyzacji kredytów frankowych. Nie stworzono mechanizmu obligującego je do odwalutowania. A zmiana waluty kredytu jest podstawową korzyścią dla kredytobiorcy.
Dlaczego przydałyby się rozsądne rozwiązania systemowe?
- Przemawia za tym skala zjawiska. Problem frankowiczów to problem blisko dwóch milionów Polaków, bo tyle osób zaciągnęło kredyty indeksowane lub denominowane do franka szwajcarskiego. Jak szacuje Gazeta Prawna, zawyżając wysokości kursów banki zarobiły kosztem kredytobiorców ok. 15 miliardów złotych.
Banki proponowały frankowiczom ubezpieczenie. Potem okazywało się, że zabezpieczało ono interes banku, nie kredytobiorcy. W razie zaprzestania spłaty kredytu ubezpieczyciel wypłacał bankowi pieniądze i szedł odzyskać dług do nieszczęsnego frankowicza. Czy w takich sprawach warto się odwołać do sądu?
- Większość tych spraw o ubezpieczenia niskiego wkładu jest w sposób skuteczny podważana przed sądami. Sądy nakazują nie tylko zaprzestanie pobierania nowych składek, ale również zwrot tych już uiszczonych. W tym zakresie szanse na wygranie sprawy przez kredytobiorcę są bardzo duże.
Idąc do sądu, możemy zakwestionować tylko jakiś konkretny zapis z umowy, czy też możemy domagać się unieważnienia jej w całości?
- Wolno nam kwestionować poszczególne zapisy i wywodzić z tego różne skutki, łącznie z uznaniem umowy za nieważną . Sąd może w miejsce klauzul niedozwolonych wprowadzić inne postanowienia, o ile da się je wywieść z treści całości umowy. Najczęściej jednak nie da się tego zrobić. Wtedy sądy stwierdzają, że cała umowa jest nieważna, bo została sformułowana w sposób wadliwy i nie może być wykonywana. Skutkiem takiego wyroku strony zwracają sobie to, co sobie wzajemnie świadczyły.
Na przykład kredytobiorca musi zwrócić wypłacony mu kredyt po odliczeniu tego, co spłacił do banku?
- Tak. To jest, moim zdaniem, najkorzystniejsza opcja dla kredytobiorcy, bo jeśli sąd stwierdzi nieważność umowy, upada hipoteka wpisana na nieruchomości. Oczyszcza się księga wieczysta. Kredytobiorca, o ile jest w normalnej sytuacji finansowej, może iść do innego banku, zaciągnąć kredyt, na takich warunkach, jakie mu odpowiadają, i tym kredytem spłacić dawny frankowy dług.
Załóżmy inną opcję: sąd uznaje pojedyncze klauzule za niedopuszczalne, ale reszta umowy jest ważna. Co to w praktyce oznacza dla kredytobiorcy?
Jego kredyt będzie traktowany od początku jako złotówkowy. Skutkiem tego już na wstępie saldo jego długu jest mniejsze, bo nie ma mowy o żadnym wirtualnym przeliczaniu wypłaconych fizycznie złotówek na franki po kursie kupna, sprzedaży, itd. Raty są naliczane tak, jakby od początku chodziło o kredyt złotówkowy. Są mniejsze, dzięki czemu powstaje nadpłata. Klient przestaje być narażony na wahania kursu walut. A dodatkowa korzyść polega na tym, że obowiązuje oprocentowanie takie, jakie zostało wpisane do umowy kredytowej, choć wcześniej dotyczyło ono nie złotówek, a franków. To bardzo dobra opcja dla frankowiczów.
Kilka dni temu Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał w II instancji wyrok w którym stwierdził, że w umowie kredytu indeksowanego znalazły się klauzule niedozwolone, rażąco naruszające interesy kredytobiorcy i zobowiązał Santander Consumer Bank do zwrotu frankowiczce nadpłaconych raty w wysokości 49 tyś. zł wraz z odsetkami .
Jakie ryzyko wiąże się z wystąpieniem przeciwko bankowi na drogę sądową?
- Orzeczenia z ostatniego roku są Dotychczasowe orzecznictwo jest z zasady korzystne dla kredytobiorców. Zastrzegam jednak: pozwy muszą być formułowane w sposób przemyślany a sprawa przed sądem prowadzona elastycznie, z uwzględnieniem zapadających na bieżąco wyroków w podobnych procesach.
Sytuacja jest dynamiczna?
- Dopóki nie ukształtuje się jedna linia orzecznicza, a to, niestety, musi potrwać.
Co Pani radziłaby osobom stojącym pod ścianą, bo wzięły kredy w 2007 lub 2008 roku, więc za chwilę ulegnie on przedawnieniu?
- Są sposoby, by odwlec moment przedawnienia. Najprostszy to wytoczenie procesu już dziś. Można też wystąpić do sądu z wnioskiem o zawezwanie do próby ugodowej. Tylko w nim też trzeba konkretnie sformułować swoje roszczenia, czyli wykonać dużą część pracy niezbędnej przy formułowaniu pozwu. Jeśli czas nas goni, warto to zrobić.
Jak przygotować się do walki z bankiem?
- Osoby rozważające wytoczenie sprawy sądowej przeciwko bankowi powinny zgromadzić dokumenty: umowę o kredyt wraz z zawartymi aneksami i regulamin do umowy kredytu hipotecznego. To pozwala na wstępną analizą zasadności roszczenia. Kolejny krok to zwrócenie się do banku z wnioskiem o sporządzenie zaświadczeń zawierających zestawienie danych księgowych koniecznych do wyliczenia wysokości roszczeń. Tego rodzaju zaświadczenia wydawane są przez banki odpłatnie. Pełna analizy prawna i finansowa pozwoli oszacować korzyści ekonomiczne mogące wyniknąć z uwzględnienia roszczeń kredytobiorców wobec banku i ustalić strategię procesową.
Sprawa będzie kosztować…
- Koszty wpisu sądowego wynoszą 5 proc. Wartości przedmiotu sporu, ale nie więcej niż 1.000 zł. Zaliczka na koszty biegłych, o ile zostaną powołani przez sąd, to około 2 000 zł. Koszt pełnomocnika – wynagrodzenie dla adwokata czy radcy prawnego – jest kwestią umowną. Pełnomocnik będzie chciał wynagrodzenie ryczałtowe z góry, umówi się o wynagrodzenie od ilości rozpraw czy też jako success fee czyli wynagrodzenie za sukces. Najczęściej wynagrodzenie dla pełnomocnika to kombinacja opisanych powyżej wariantów. W przypadku uzyskania korzystnego wyroku sąd nakaże zwrot poniesionych kosztów procesu i zastępstwa procesowego tj. zwrot kosztów wpisu, ewentualnych zaliczek na poczet biegłych sądowych oraz kosztów zastępstwa według stawek minimalnych.
Mec. Ewa Skulska ma 20-letnie doświadczenie w branży finansowej. Jej kancelaria świadczy pomoc prawną z zakresu prawa bankowego, spadkowego, pracy, rzeczowego, umów i upadłości konsumenckiej. Do niedawna pracowała we Wrocławiu dla największych polskich banków, reprezentując je w sporach dotyczących kredytów we franku szwajcarskim. Dzięki doświadczeniu „z drugiej strony barykady” zna dogłębnie słabe i mocne strony umów kredytowych. To kapitał, który procentuje na sali sądowej.
Dla zainteresowanych podajemy adres strony internetowej mec. Ewy Skulskiej: http://ewaskulska.pl
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Dla zainteresowanych polecam wpisać w wyszukiwarkę facebooka: odfrankujsie2020