“Serduszka pękające jemiołuszkom, trznadlom i wróblom. Nogi połamane u sarenek i zajęcy. Rozbite głowy i rozdarte brzuchy u skaczących przez ogrodzenia w śmiertelnej panice psów i kotów. Postaraj się w Sylwestra nie straszyć. Postaraj się strzelić tylko korkiem od szampana” – prosi Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Jaworze. Dołączamy do tego apelu.
Niektóre fajerwerki i petardy powodują huk przekraczający bezpieczną dla ludzkiego ucha granicę 80 decybeli. Niektóre fajerwerki i petardy emitują hałas porównywalny z oglądanym z odległości 30 metrów startem odrzutowca. A zwierzęta mają słuch kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt razy czulszy od człowieka. Przytykacie uszy oglądając sylwestrowe rozbłyski? A psy słyszą te dźwięk 3-4 razy głośniej. Koty odczuwają je jeszcze silniej, bo zostały przez naturę wyposażone w słuch pozwalający zlokalizować mysz przemykającą w trawie. Dla nich fajerwerki są tym, czym dla nas eksplozje bomb. Powodują fizyczny ból i przerażenie, odruch ucieczki, potrzebę schowania się w bezpiecznym miejscu. Świetlne eksplozje potęgują ich strach.
Zwierzętom domowym można na sylwestrową noc podać leki uspokajające kupione u weterynarza. Można pozamykać okna i drzwi, by zmniejszyć poziom hałasu. Można je głaskać i uspokajać.
Ale zwierząt dziko żyjących nic nie ochroni przed tym bólem ani stresem. One nie mają gdzie uciec, nie mają gdzie się schronić. Wystraszone fajerwerkami dzikie ptaki zrywają się nocą do lotu i giną tysiącami np. z powodu zawału serca. Nietoperze gwałtownie wybudzone z zimowej hibernacji nie mają szans na przeżycie w niskich temperaturach. Wolno żyjące koty, lisy, zające, sarny, dziki, czy zerwane z uwięzi psy w panice wpadają pod koła samochodów.
Nie róbmy im tego. Chwila rozrywki nie jest warta tej ceny.
FOT. PIXABAY