Teatry z Legnicy i Skopje pracują nad wspólną sztuką o macedońskich dzieciach, ewakuowanych w 1948 roku z ogarniętej wojną domową Grecji. Ekipa Jacka Głomba kilka dni temu wróciła z Macedonii, gdzie poznawała partnerów projektu, omawiała szczegóły współpracy i szukała śladów po tamtym exodusie. Aktorzy się popłakali, gdy starsza pani, którą jako dziecko przesiedlono do Polski, zaśpiewała im “Wlazł kotek na płotek…”
Punktem wyjścia do współpracy teatrów są wydarzenia sprzed bez mała 70 laty, gdy w Grecji toczyła się wojna domowa pomiędzy prawicowymi zwolennikami monarchii a lewicową partyzantką. Bojówki Demokratycznej Armii Grecji stacjonowały głównie w górach na północy kraju. Zamieszkiwała je macedońska mniejszość, siłą lub perswazją wciągana przez komunistów do wojny. Wiosną 1948 r. komuniści nakazali zebranie wszystkich dzieci z terenów kontrolowanych przez partyzantów oraz ich ewakuację – tymczasową – do krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Kierownictwo Komunistycznej Partii Grecji i Rząd Tymczasowy zwróciły się do państw bloku wschodniego z apelem: “Ratujcie nasze dzieci”. Do Polski wyekspediowano nieco ponad 3 tysiące maluchów w wieku od 3 do 8 lat. Trudno oszacować, ilu wśród nich było rdzennych Greków, ilu zaś Macedończyków. Ulokowano je opuszczonych przez Niemców Ziemiach Odzyskanych, gdzie dla małych uchodźców zorganizowano szkoły i ośrodki wychowawcze. Z czasem, po ostatecznej klęsce komunistów w Grecji, dołączali do nich rodzice. Część imigrantów zakładała tu rodziny i zostawała w Polsce na zawsze. Część decydowała się na powrót na Bałkany, do Jugosławii uchodzącej w latach siedemdziesiątych za namiastkę Zachodu po tej stronie kurtyny.
Dyrektor Teatru Modrzejewskiej, zaintrygowany tym historycznym epizodem, długo nosił się z zamiarem opowiedzenia o macedońskich dzieciach wyrwanych w czasie wojennej pożogi ze swych domów, oddzielonych od rodziców, wrzuconych w inny świat. Podzielił się kiedyś tym pomysłem z Jackiem Multanowskim, ambasadorem Polski w Macedonii. Odtąd dyplomata nie daje Głombowi spokoju, nalega, by zrobić ten spektakl. Projektem zainteresowały się też ministerstwa kultury w Polsce i w Macedonii.
W ubiegłym roku klamka zapadła.
“Ballada o Zakaczawiu”, “Wschody i Zachody Miasta”, “Łemko”, “Orkiestra”, “Człowiek na moście”… – dla Teatru Modrzejewskiej opowiadanie lokalnych historii to chleb powszedni. Każdy spektakl był sukcesem. Tym razem jednak ryzyko jest większe.
- Dotąd zawsze była to nasza wizja – mówi Jacek Głomb. – Tu będzie inaczej. Ta realizacja wymaga absolutnego podporządkowania.
Sztukę piszą Robert Urbański i Macedonka Zagorka Pop-Antoska Andovska. Zdecydowano, że spektakl będzie się składał z dwóch części, i że obie będą od siebie niezależne. Macedońską, opowiadającą o exodusie z perspektywy dzieci, napisze Zagorka, polską, bazującą na relacjach gospodarzy – Robert. A gdy będą gotowe, wszystko połączy napisany wspólnie przez oboje autorów epilog. Przedstawienie wyreżyseruje Jacek Głomb. Scenografia i kostiumy będą dziełem Małgorzaty Bulandy. O skomponowanie muzyki poproszono Gorana Trajkovskiego, jednego z najbardziej wziętych macedońskich kompozytorów, autora ścieżki dźwiękowej nominowanego do Oskara filmu Milcho Manchevskiego ‘Before The Rain’ (‘Zanim Spadnie Deszcz’). Na scenie zobaczymy zarówno aktorów Teatru Modrzejewskiej, jak też ich kolegów z Macedońskiego Teatru Narodowego. Będą dwie premiery przedstawienia: pierwsza we wrześniu 2016 roku w Skopje, druga w listopadzie 2016 roku w Legnicy.
- Mamy już pewne plany co dalej. Chcemy zagrać ten spektakl w Warszawie. I w Szczecinie, w pobliżu którego też kwaterowano macedońskich uchodźców – mówi Jacek Głomb. Pewnie uda się też pokazać efekt międzynarodowej współpracy na kilku festiwalach.
Od 31 sierpnia do 4 września drużyna Modrzejewskiej przebywała w Skopje. Pojechała tam głównie, aby się poznać z ludźmi, z którymi przyjdzie im współpracować przez najbliższe miesiące. W Macedonii aktorzy spotkali się z czterema dziś już dość wiekowymi osobami, które jako małe dzieci brały udział w tej powojennej odysei. Ogromne wrażenie zrobiła emerytowana matematyczka, wciąż mówiąca po polsku tak, jakby była stąd. To ona wzruszyła wszystkich śpiewając dziecięcą piosenkę o kotku, który wlazł na płotek.
- Głos im się łamał – opowiada Jacek Głomb. – Polskę wspominają jako eldorado. Dla dzieci wyrwanych z lepianek, z biedy i przetransportowanych do dolnośląskich uzdrowisk, na opuszczone przez Niemców Ziemie Odzyskane, to musiał być inny świat.
W grudniu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, ekipa Macedońskiego Teatru Narodowego przyjedzie z rewizytą do Legnicy.
FOT. KAROL BUDREWICZ