Reżyser Łukasz Palkowski i jego ekipa kończą powoli pracę nad filmem opowiadającym niezwykłą historię Jerzego Górskiego, mistrza świata w podwójnym triathlonie. Na trzy dni (właściwie trzy noce) wróciła do Legnicy, by dokręcić sceny, których nie można było zrealizować jesienią ani zimą. Filmowcy chwalą Legnicę za piękną architekturę, świetnie wyglądającą w kadrze, ale polubili też ludzi poznanych przy okazji zdjęć.
Od początku było jasne, że Legnica musi się w tej historii pojawić. To tutaj Jerzy Górski dorastał, próbował pierwszych narkotyków i uwikłał się w uzależnienie, przez które trafił później na terapię odwykową do Monaru. Uratował go sport – nieprawdopodobne samozaparcie sprawiło, że zamiast jak wielu w latach osiemdziesiątych zaćpać się na śmierć w jakiejś piwnicy – objechał Polskę na rowerze, zaczął biegać maratony, wystartował w triathlonie nie potrafiąc pływać a w końcu 3 września 1990 wygrał najtrudniejszy na świecie podwójny triathlon. “Double Iron Man” (“Podwójny Iron Man”), który opowiada tę historię, tej jesieni trafi do kin.
Piotr Sobociński junior – wnuk mistrza tzw. polskiej szkoły filmowej Witolda Sobocińskiego – jest autorem zdjęć “Double Iron Man”. Opowiada: – Pierwszy pomysł był taki, żeby zrobić w Legnicy kilka plenerów. Ale kiedy zobaczyliśmy Zakaczawie i inne legnickie dzielnice, wiedzieliśmy, że trzeba to zrobić tutaj, pomimo, że przeniesienie się tu z całą ekipą było dużo droższe. Urzekła nas architektura, plenery, światło…
Gdy jesienią 2016 roku ten objazdowy filmowy cyrk po raz pierwszy zwalił się do Legnicy, całe Zakaczawie wyszło z domów, żeby popatrzeć. Ludzie okazali się sympatyczni, życzliwi, gotowi do współpracy, pomocni. Dzielnie znosili wszelkie uciążliwości. Karnie przestawiali swe samochody na inne ulice, by nie przeszkadzać, i z boku przyglądali się zamieszaniu.
Producent Krzysztof Szpetmański wspomina: – Na potrzeby zdjęć oczyściliśmy wielką Kartuską na Zakaczawiu z anten do wysokości drugiego piętra. Przez dwa tygodnie mieszkańcy dzielnie znosili życie bez telewizji. Nikt nie robił problemów. Przyszli ludzie, którzy znali osobiście Jurka Górskiego z tamtych lat. Staliśmy trzy godziny i rozmawialiśmy o nim.
Artystów wspierał prezydent Tadeusz Krzakowski i jego służby. Dzięki temu to ogromne logistyczne przedsięwzięcie okazało się łatwiejsze niż w innych miastach. – Nie musieliśmy się martwić, czy uzyskamy zgodę na zamkniecie ulicy itd. Każdy filmowiec marzy o takiej sytuacji – mówi Szpetmański.
W sumie do powstania filmu przyłożyło rękę kilkuset legniczan. Wielu wystąpiło przed kamerami jako statyści. Niektórzy wkręcili się na plan sposobem. Tak było z grupką zajadłych zakaczawskich futbolistów, co do których nie było pewne, czy zechcą współpracować. Reżyser zamiast przepędzać ich na bok dał im piłkę i zagrali w drugim planie. Były spektakularne momenty. Przy realizacji filmu wykorzystano największą na świecie lampę, świecącą z mocą 100 tysięcy wat. Na podnośniku wzniesiono ją nad Zakaczawie, by zamienić noc w jasny dzień.
Jakub Gierszałt – znany m.in. z nagrodzonej orłem roli w “Sali samobójców” – gra Jerzego Górskiego. Mówi, że zżył się Legnicą i z chęcią wrócił do niej na ostatnie zdjęcia. - Może dlatego, że mam emocjonalny stosunek do tych scen i życia Jurka? – przypuszcza. Czuł się w Legnicy bardzo dobrze, choć rola w “Double Iron Man” była bardzo wyczerpująca i wymagała od aktora żelaznej kondycji. Spędzał na planie po 14-15 godzin.
Jak mówi Jakub Gierszałt, 80 procent zdjęć jest już zrealizowane. Reszta będzie kręcona jeszcze przed wakacjami pod Warszawą i w Chorwacji, udającej Stany Zjednoczone.
- Marzymy, żeby zdążyć na festiwal filmowy w Gdyni – mówi Krzysztof Szpetmański. – We wrześniu, październiku “Double Iron Man” powinien wejść do kin.
Tadeusz Krzakowski już porozumiał się w sprawie zorganizowania w Legnicy pokazu specjalnego z udziałem filmowców zaangażowanych w pracę nad “Double Iron Manem”.
- Będę obecny na pewno – deklaruje Jakub Gierszałt.
Piotr Sobociński jr przyjedzie nie tylko na pokaz. – Przy okazji zdjęć poznawałem Zakaczawie, chodziłem na spacery po Legnicy. Z wielką przyjemnością wrócę tu kręcić następne filmy – mówi.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI