Nie słabnie oburzenie na poznańskiego rzeźbiarza Mieczysława Gryzę, który podczas kulminacji Legnickiego Festiwalu Srebro młotem udarowym wykuł dziurę w ścianie osiemnastowiecznego Starego Ratusza. Barbarzyństwo – ocenia sobotni performance dyrektor Jacek Głomb, gospodarz Teatru Modrzejewskiej. – Zrobimy wszystko, żeby ten człowiek został ukarany – deklaruje. Jak broni się artysta?
Do występu Mieczysława Gryzy doszło podczas uroczystości wręczania nagród 25. Międzynarodowego Konkursu Sztuki Złotniczej Srebro. Artysta przeszedł z młotem udarowym między ludźmi, w wejściu włączył maszynę i przez kilkadziesiąt sekund skuwał tynk ze ściany i kruszył cegły. Potem podniósł podłożoną na podłodze płachtę z gruzem i wyniósł na zewnątrz. Według Jacka Głomba, jeszcze bardziej bulwersujące niż zachowanie Gryzy, były śmiechy i brawa, którymi na zniszczenie zabytku zareagowali uczestnicy spotkania.
- Są rzeczy, które można wybaczyć i takie, które nie zasługują na wybaczenie – mówi dyrektor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. – To, co się stało, jest absolutnym skandalem. Przyzwolenie społeczne na takie działania jest jeszcze większym skandalem. Chciałbym zapytać, czy wiercenie dziury w XVIII-wiecznym budynku to naprawdę coś śmiesznego? Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby ten człowiek został ukarany. Żadne odszkodowanie nas nie powstrzyma, bo to nie kwestia pieniędzy. Czyny, które są karalne, powinny być ukarane. Nie odpuścimy.
Zbigniew Kraska, dyrektor Galerii Sztuki, nie wytrzymał i zabrał głos na Facebooku. ”Dziwię się komentarzowi Jacka.. jest mi też przykro, że tak stało. Ale wyżej cenić kawałek cegły i tynku (wtórnego !!!) niż wolność artystyczną i poczucie wolności w ogóle, tego się nie spodziewałem. Co za hipokryzja wszystkich “obrońców” zabytków w sytuacji, gdy po sąsiedzku kilka z nich dogorywa na naszych oczach… OCZYWIŚCIE szkoda zostanie NAPRAWIONA, zapewniam.”
Na forach internetowych od kilkudziesięciu godzin trwa dyskusja na temat performance. Zdecydowanie dominują komentarze zbliżone do opinii Jacka Głomba: głupota, wandalizm, barbarzyństwo nie sztuka. Mieczysław Gryza uważa te zarzuty za niepoważne. Zwraca uwagę, że wybrał prozaiczny kawałek zwykłej ściany, bez stiuków i innych zdobień, sprawdziwszy uprzednio (dla bezpieczeństwa), czy nie biegną w niej jakieś instalacje, np. gaz czy prąd. Zrobił otwór o wymiarach 20 na 30 centymetrów i głębokości kilku centymetrów, w ścianie, która – jak widać na zdjęciach – była klajstrowana grubą warstwą bynajmniej nie osiemnastowiecznego gipsu. Był przygotowany, żeby po wszystkim w ciągu kilkudziesięciu minut naprawić zniszczenie, doprowadzając hol teatru do stanu sprzed performance`u. Nie pozwolono na to, uzasadniając, że to obiekt pod konserwatorską opieką. Jacek Głomb zaprzecza:
- Jak dotąd ani pan Gryza, ani nikt inny nie zgłosił się do nas z deklaracją naprawienia szkody – twierdzi. – Z taką inicjatywą nie wystąpiła też Galeria Sztuki.
Mieczysław Gryza boleje, że w zamieszaniu po jego akcji wszyscy mówią o zniszczonym zabytku, a nikt nie próbuje zrozumieć, dlaczego zrobił to co zrobił. Wyjaśnia, że jego działanie miało ścisły związek z pracą, którą zgłosił na 25. Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej Miasto. To prezentowany wśród nagrodzonych obiektów naszyjnik z oszlifowanych kawałków cegły, podobny do tego, który miał na szyi kując dziurę w ratuszu. Cegła, z której je wykonał, ma kilkaset lat. Pochodzi z zamienionego w gruzowisko poewangelickiego zbioru w Jędrzychowie, położonego o niespełna 40 kilometrów od Legnicy. Tamtego zabytku – jak mówi Gryza – nikt nie broni. To paradoks, że ludzie, którzy podnoszą rwetest o dziurę w prozaicznym kawałku ściany, obojętnie przyjmują zagładę neogotyckiego zboru w Jędrzychowie. On zawieziony tam kiedyś przez przyjaciela, dostrzegł w zgliszczach piękną, starą cegłę, którą zabrał do swej pracowni i ocalił przed rozpadem w pył, przerabiając na korale. Można je oglądać wśród najlepszych dzieł zgłoszonych na legnicki konkurs.
- Wyobrażam sobie ten obiekt jako wykopalisko z epoki antropocentryzmu. Być może tylko po nas zostanie. Być może tyle zostanie po naszych miastach – mówi o naszyjniku Mieczysław Gryza. – Performance w Legnicy był przedłużeniem mojej pracy. Mamy takie czasy, że sztuka już na nikogo nie działa, oprócz wrażliwców i fachowców. Ogół odbiera ją płytko. Przychodzi na wernisaże, aby wychylić lampkę wina, ale epoka salonowych dysput, w których się o nią spierano, minęła. Potrzeba czegoś skandalicznego, żeby poruszyć masę.
Mieczysław Gryza docenia Legnicki Festiwal Srebro i towarzyszący mu od 25 lat konkurs dla artystów złotników. Uważa go za bardzo ciekawy, znaczący, zauważalny w świecie. Galeria Sztuki nie przesadza, gdy mówi, że ma imprezę na światowym poziomie. Jednocześnie Legnica jawi się Gryzie jako prowincjonalne miasto, w którym wszystko jest uporządkowane. Dlatego zrodziła się w nim pokusa, by zrobić tu coś nieuporządkowanego; coś, co wprowadzi zamęt i wyrwie z marazmu publiczność złożoną z wernisażowych wyjadaczy. Zadziałał tak jak lubi, na ostro.
- W okolicznościach niezwyczajnych dla takich zajść wykonałem pracę, która jest moją wypowiedzią w temacie “Miasto” – podsumowuje Mieczysław Gryza.
Legnicki gruz, który pozbierał z podłogi, nawiązuje do przerobionej już na korale cegły z Jędrzychowa. Artysta zapowiada, że i on zostanie twórczo przetworzony na “obiekt – wykopalisko z epoki antropocentryzmu”. Więc ciąg dalszy nastąpi.
- Czy prezydent Legnicy wyraziłby zgodę, gdybym chciał pozyskać kawałek cegły ze Starego Ratusza jako materiał do następnego dzieła? – zadaje retoryczne pytanie Mieczysław Gryza.
Uważa, że dominujące w internetowych komentarzach prymitywne interpretacje jego pracy kompletnie nie przystają do rzeczywistości. Z jednej strony mamy bowiem niewielką i łatwą do załatania dziurę, która wywołała powszechne oburzenie w Legnicy, a z drugiej zupełną obojętność na tragiczny los architektonicznej spuścizny po dawnych mieszkańcach Dolnego Śląska.
- To w Jędrzychowie dokonuje się prawdziwa dewastacja. Słowo “barbarzyńca” bardziej niż do mnie przystaje do ludzi, którzy rozwlekli ewangelicki zbór – mówi Mieczysław Gryza. – Niech więc to zgnije w środku Europy, w tej Legnicy, gdzie ktoś się oburza, że zrobiłem dziurę w ścianie.
panie mlody a co to ma wspolnego z kodem ,z galeria i panska głupota???
Panie Lustrator, sądząc po pana wpisach i komentarzach, to jest pan bardzo zgorzkniałym człowiekiem, który z nikim się nie zgadza i na każdego swoje bóle wylewa. Współczuję, naprawdę szczerze, i przypuszczam, że ma pan z 80 lat albo i więcej, i może to stąd bierze się ta żółć wylewana w komentarzach…
Co do wyczynu – głupi, ale czego się spodziewać do tej ich galerii… W sumie to chyba KOD powinien go obronić, walcząc o wolność artysty i demokrację.
zaloz sobie te cegłe na szyje, w reku płot pneumatyczny to bedzie akurat ta wasza kultura.
wszystkich cudaków od naszej kultury>>..tak mniej wiecej jak za wasza i nasza wolnosc.Taka ona wasza jak i nasza…Bidulo.
pogonić tych wszystkich cudaków od naszej kultury, bo jak zyję to ten Głomb i Kraska są wieczni , od zawsze, najmądrzejsi, kurcze jak przysłowiowy Lenin…
Mlotem pneumatycznym to trzeba by niektórych po glowach walić żeby ockneli się co faktycznie tracimy z pieknego dorobku niemieckiej sztuki budowlanej. Skoro do ludzi nie przemawia apel dot. rozpadajacego się, nieraz szabrowanego dziedzictwa, to tylko młotem i dobrze że pneumatycznym – dziure w teatrze zakryć pleksa i dodać napis kto kiedy i po co. Artystę skazać na dzień prac z omawianym narzędziem dla dobra i zaspokojenia chrześcijańskiej publiczności
uwazam ze prawdziwą range nadał by cegle gdyby jej nie obrobił ale cała nosił na plecach.
i nosi ktos te idiotyczne korale z idiotycznej cegly ??Moze sklonic artyste zeby to nosił a nie zawracał du..py ludziom.