W ramach nadzorowanego przez Prokuraturę Rejonową w Legnicy postępowania, Policja ustala m.in., czy w lokalu gastronomicznym przy ul. Gwiezdnej w Legnicy wolno było stosować butle z propan-butanem. 7 września doszło tam do wybuchu gazu, w którym ciężkie obrażenia odniósł jeden z pracowników. Wypadek mógł mieć poważniejsze skutki, gdyby nie bohaterstwo młodej kobiety, która weszła w płomienie po uwięzione przez ogień koleżanki.
O tym nadzwyczajnym akcie odwagi pisaliśmy szeroko wczoraj, prosząc jednocześnie o pomoc dla bohaterki, bo po wybuchu została pozbawiona środków do życia. ZOBACZ TUTAJ. Na ul. Gwiezdnej pracowała jako pomoc kuchenna. Podczas eksplozji, była w środku. Asystowała kucharzowi, który próbował wymienić butlę z gazem pod jedną z kuchenek. Według jej relacji, butla była niesprawna: zawór nie dał się przekręcić, a po odłączeniu węża zaczął się z niego pod dużym ciśnieniem ulatniać gaz. Gdy doszło do wybuchu, kucharz zaczął się palić, a dwie koleżanki, którym ogień odciął drogę ucieczki, schowały się na zapleczu. Jej udało się wybiec na zewnątrz nim ciśnienie docisnęło drzwi do ościeżnicy, zamykając resztę załogi w pułapce. Ryzykując życiem (w płonącym lokalu było pięć pełnych butli z gazem) pomogła wydostać się kucharzowi i z gaśnicą podaną jej przez kogoś z gapiów wróciła po koleżanki. Ugasiła ogień, wyprowadziła je na zewnątrz. Gdyby butle zaczęły eksplodować, skutki mogły być straszliwe, bo wokół lokalu gromadzili się ludzie a po drugiej stronie ulicy jest stacja benzynowa.
Jak nas poinformowała prokurator Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy, od 21 września trwa dochodzenie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez osobę odpowiedzialną za sprawy BHP w firmie, która prowadziła działalność w lokalu gastronomicznym przy ul. Gwiezdnej, i narażenia pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. – Konsekwencja tego zaniedbania było nieumyślne spowodowanie eksplozji materiałów łatwopalnych – dodaje prokurator Lidia Tkaczyszyn.
Ucierpiał przede wszystkim kucharz, który doznał m.in. rozległych poparzeń (w prawniczej nomenklaturze określa się je jako obrażenia powyżej dni siedmiu). Jego koleżanki doznały lżejszych obrażeń: złamania i ran ciętych ręki, uszkodzenia słuchu, ostrego zapalenia gardła i jamy nosowej…
Dotychczas prokurator nie postawił nikomu zarzutów. Na policji przesłuchiwani są świadkowie. Trwa analiza materiałów z Państwowej Inspekcji Pracy, pod kątem ewentualnych uchybień z zakresu BHP. Śledczy ustalają m.in., czy pracownicy lokalu przy ul. Gwiezdnej w Legnicy zostali przeszkoleni z zakresu BHP i czy mogli dokonywać wymiany butli gazowych. Na razie prokuratura nie zna odpowiedzi na pytanie, czy pod tym adresem wolno było używać gazu w butlach.
- Niewykluczone, że konieczna będzie opinia biegłego w tym zakresie – mówi prokurator Lidia Tkaczyszyn.
FOT. STRAŻ POŻARNA W LEGNICY