W odpowiedzi na pretensje posła Roberta Kropiwnickiego o ślimaczący się remont hali peronowej dworca PKP w Legnicy, wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel wskazuje m.in. na kłody, które inwestorowi rzucał konserwator zabytków.
Jako okoliczność, która wpłynęła na tempo remontu, Andrzej Bittel wymienia m.in. “wydłużony etap opracowania dokumentacji projektowej spowodowany stanowiskiem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Delegatura w Legnicy”. Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe chciała przedstawić do zatwierdzenia projekt dokumentacji budowlanej tylko dla peronów 3 i 4, jako jedynych objętych umową z wykonawcą. Konserwator zabytków powiedział nie. Zażądał opracowania projektów dla całości układu peronowego dworca kolejowego, a to wymagało czasu.
Dłuższe niż oczekiwano okazały się też prowadzone z konserwatorem zabytków uzgodnienia szczegółów architektonicznych, takich jak m.in. kolor konstrukcji hali peronowej, materiał i kolor deskowania, kolor tynku strukturalnego w tunelu głównym.
Nałożyła się na to konieczność wykonania robót dodatkowych, nieprzewidzianych na etapie przygotowania przetargu. W trakcie robót ziemnych okazało się, że zaprojektowane szyby dla wind wchodzą w kolizję ze stopami fundamentowymi słupów konstrukcji hali. Nie można było tego przewidzieć na etapie przygotowywania przetargu. Trzeba było na bieżąco zmienić technologię robót związanych z budową szybów windowych.
Ministerstwo infrastruktury potwierdza jednak, że na porażce zaważyło “niskie zaangażowanie potencjału wykonawcy, który nie uruchamiał wszystkich możliwych frontów robót”. Grupa Fewaterm, która była tym wykonawcą, straciła płynność finansową i zalegała z płatnościami dla podwykonawców, którzy nie mogąc doczekać się pieniędzy schodzili z placu budowy.
“Należy podkreślić, że PKP PLK S.A. na bieżąco monitorowała zaawansowanie prac realizowanych przez wykonawcę oraz podejmowała działania zaradcze związane z minimalizacją opóźnień występujących w trakcie realizacji inwestycji, w tym dokonując bezpośrednich płatności na rzecz podwykonawców tam, gdzie było to możliwe” – pisze w odpowiedzi na zapytanie posła Roberta Kropiwnickiego wiceminister infrastruktury.
Legnicki poseł wraz z radną Koalicji Obywatelskiej Aleksandrą Krzeszewską miesiąc temu zaprosili dziennikarzy na dworzec, by pokazać, jak wygląda cztery lata po rozpoczęciu prac. – To jest działalność PiS-u w pigułce: rozwalili, rozgrzebali, zrujnowali i nie wiedzą, kiedy skończą – komentował Robert Kropiwnicki, zapowiadając, że będzie żądał wyjaśnień od ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, któremu podlega kolej.
Konferencja na dworcu odbyła się miesiąc po tym, jak PKP PLK S.A. wypowiedziała umowę Grupie Fewaterm. Żadne prace w hali się nie odbywają. Między torami rośnie trawa a z dachu leje się woda. Według ministerstwa, trwa inwentaryzacja zrealizowanych prac oraz zakupionych materiałów. W czynnościach uczestniczą inspektorzy nadzoru i przedstawiciele wykonawcy.
“Spółka planuje podpisanie nowej umowy na kontynuację prac w IV kwartale 2022 roku, natomiast zakończenie wszystkich robót przewidzianych kontraktem planowane jest do końca 2023 roku” – dodaje Andrzej Bittel.
ten tu POszedl i teraz juz wszytko Jasne.Niewazne ze od kapcia ale wie co to posly procedury i inwestycje.A to juz poziom ze moze byc prezesem KGHM.
Splajtowała firma i należy dokonać rzetelnego rozliczenia wykonanych prac a więc określić stopień wykonania dla właściwego zorganizowania kolejnego przetargu. Gdyby Posły i inne osły znały procedurę prowadzenia inwestycji oraz wyłaniania nowych wykonawców to nie zadawaliby durnych pytań i za każdym razem nie organizowali politycznych wycieczek.
Za POspólstwa była jedynie cieplejsza woda w kranie, bo sowiecki gaz jest bardziej kaloryczny….
A POseł może rozliczy się za co kupował mieszkania użytkowane na lupanary, bo nigdy wcześniej nie był zatrudniony na posadzie dającej dochody umożliwiające sfinansowanie zakupu tylu nieruchomości. Pamiętamy jak POseł zaczynał karierę jako teczkowy mec. Rojka