Odkąd 31 lipca o godz. 20, po prawie 130 godzinach akcji, strażacy dokończyli dogaszanie składowiska odpadów komunalnych w Kłopotowie, trwa oczekiwanie na raport Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Legnicy o substancjach, które przedostały się do atmosfery. Na razie znamy tylko wyniki pomiarów wykonywanych na bieżąco przez strażaków z Legnicy i Wołowa.
Upały, iskra, chwila nieuwagi, może zmęczenie pracowników – tak Robert Sacewicz, dyrektor generalny R-Power Polska tłumaczy gigantyczny pożar na swoim składowisku odpadów w Kłopotowie. Gdy rankiem 27 lipca zaczęła płonąć pierwsza hałda śmieci, faktycznie, trwały prace spawalnicze. Ogień błyskawicznie rozprzestrzenił się po całym terenie. Płonęły stare opony, zużyte filtry samochodowe, paski gumowe, zwoje kabli i przewodów, plastikowe butelki… Bezpośrednio zagrożony był sąsiadujący z palącym się wysypiskiem budynek magazynowy, w którym przechowywano paliwa i smary. Z pożarem walczyli strażacy z kilku powiatów: lubińskiego, legnickiego, polkowickiego, jaworskiego, głogowskiego. Opanowanie ognia i dogaszenie jego ewentualnych zarzewi zajęło kilka dni.
Przez te kilka dni w powietrze wzbijał się słup gęstego dymu, widoczny z odległości kilkudziesięciu kilometrów od Kłopotowa. Dym wdychali nie tylko uczestnicy akcji ratowniczej, ale też mieszkańcy okolicznych miejscowości. Docierał do osiedli w Lubinie. Czy powinni się niepokoić?
Oficjalne raporty mówią, że w pożarze spłonęło ponad 1,5 tys. ton gumowych odpadów. Choć podczas spalania tworzyw sztucznych oraz gum powstaje cały szereg toksyn (od chlorowodoru uszkadzającego błony śluzowe i układ oddechowy, poprzez rakotwórcze alfa benzopiren i fluorowodór, po dioksyny), pierwsze raporty brzmią uspokajająco. Strażacy z jednostek ratownictwa chemicznego w Wołowie i Legnicy, którzy rozstawili swe przyrządy pomiarowe na obrzeżach pożaru i na bieżąco monitorowali sytuację, nie stwierdzili przekroczenia dozwolonych norm.
- W początkowej fazie pożaru dym wznosił się ostro do góry, co zapewne miało wpływ na takie wskazania – mówi brygadier Marek Kamiński, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Lubinie. Zaznacza jednak, że przyrządy kolegów z Legnicy i Wołowa były skalibrowane tylko na najczęściej występujące substancje., takie jak np. chlor, siarkowodór, cyjanowodór, itd. Bardziej szczegółowy raport w oparciu o szerszy zakres pomiarów dopiero powstaje w Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Legnicy. Jego autorzy określą zarówno skutki pożaru, jak też wpływ składowiska na środowisko naturalne. To może być podstawa do podjęcia działań przez władze gminy i powiatu. Na razie wójt Tadeusz Kielan dość enigmatycznie zapowiada „radykalne kroki, bo dużo niedobrego się tam dzieje”.
Również Prokuratura Rejonowa w Lubinie wszczęła postępowanie pod kątem ewentualnego naruszenia art. 163 kodeks karnego, tzn. sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób.
Składowisko w Kłopotowie należy do firmy R- Power Polska – tej samej, która chciała we wsi zbudować spalarnię opon metodą pirolizy, ale nie dostała pozwolenia od gminy.
FOT. PAŃSTWOWA STRAŻ POŻARNA W LUBINIE