Do Polski wciąż nie dotarły próbki do badań DNA, które mają rozstrzygnąć, czy młoda kobieta ze Stanów Zjednoczonych jest uprowadzoną z Legnicy w 1994 roku Moniką Bielawską. – Sami próbujemy wyjaśnić, dlaczego to trwa tak długo – mówi mł. asp. Jagoda Ekiert, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.
To, być może, historia dla hollywoodzki film. W 1994 r w Legnicy zostaje porwana półtoraroczna Monika. Porywaczem jest jej ojciec, Robert Bielawski. Po szeregu perypetii Bielawski zostaje ujęty, oskarżony, osądzony i skazany. Aktualnie odsiaduje wyrok 15 lat więzienia. Ale śledczym nie udało się ustalić, co zrobił z dzieckiem. Ojciec Moniki podawał różne wersje, które po zweryfikowaniu, odrzucono: że wypadła z wózka i się zabiła, że pochował ją w lasku na obrzeżach Legnicy, że zginęła w wypadku samochodowym w Czechach, że sprzedał ją handlarzom z targowiska… W 2020 roku wychowana przez przybranych rodziców w Stanach Zjednoczonych kobieta, trafia w internecie na artykuł o Monice Bielawskiej i odkrywa szereg zbieżności z własnym życiorysem. Przez administratorów konta na Facebooku, gdzie zamieszcza się informacje o zaginionych Kelly, nawiązuje kontakt z Interpolem. Zgłasza, że może być poszukiwaną od 26 lat Moniką Bielawską.
Jako mała dziewczynka została przerzucona do USA przez Syberię i Alaskę. Działo się to w tym samym czasie, kiedy doszło do porwania w Legnicy. Monika była chora, gdy ojciec ją uprowadził, a Kelly miała zdeformowane zęby przez wysoką gorączkę, którą przeszła w dzieciństwie. Kolejny argument to fizyczne podobieństwo. W 2010 roku legnicka policja zleciła wizualizację, jak mogłaby wyglądać Monika Bielawska w wieku 16 lat i także tutaj wiele się zgadza. Aby wyjaśnić, czy to coś więcej niż przypadek, konieczne jest porównanie kodów genetycznych młodej Amerykanki i matki Moniki Bielawskiej. Od początku maja, gdy poinformowaliśmy o wyznaniu Kelly, wsyscy czekają na to badanie. Wszyscy mają nadzieję na szczęśliwy, hollywoodzki finał tej dramatycznej historii.
Zdecydowano, że ze względu na wiarygodność wyników oba materiały genetyczne powinny być przebadane w tym samym laboratorium. Policja wykorzysta próbkę pobraną 5 lat temu od matki Moniki i zdeponowaną w Centralnym Laboratorium Policyjnym w Warszawie. Według informacji mł. asp. Jagody Ekiert, pobrane od Amerykanki wymazy zostały już przesłane do Polski. Miały dotrzeć za pośrednictwem policjantów z obu krajów, współpracujących ze sobą dla wyjaśnienia tej sprawy. Funkcjonariuszka nie wie, dlaczego do tej pory ich nie dostarczono.
RYC. POLICJA LEGNICA