- To był cud – mówi Piotr Trempała, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Dołowych o nocnych wydarzeniach w kopalni Rudna. Wyjątkowo silny wstrząs, 42 górników w rejonie zagrożenia, i wszyscy żyją. Wśród ocalonych są syn i zięć Piotra Trempały. – Tak. To cud. Z czasów, gdy pracowałem w dziale tąpań, pamiętam, że po dużo słabszych wstrząsach, szóstkach, siódemkach, nie było czego zbierać. A to przecież była ósemka.
- Posypał się strąg i ocios, ale stropy wytrzymały. Dzięki temu ta dziewiętnastka za rumowiskiem przeżyła – mówi Piotr Trempała.
Ostatnią noc będzie długo pamiętał. Spędził ją pod kopalnia Rudna, z innymi bliskimi zasypanych górników. KGHM zadbał o nich najlepiej jak można, była herbata, kawa, woda mineralna. Po sali krążył wynajęty przez spółkę psycholog, do dyspozycji wszystkich, którzy mogli by go potrzebować.
- Ale w takich momentach trudno rozmawiać – mówi Piotr Trempała. – Była cisza, ludzie milczeli. Gdy dyrekcja schodziła z komunikatami, co się dzieje w kopalni, następowało krótkie ożywienie. Potem ludzie wychodzili zapalić, odetchnąć świeżym powietrzem na zewnątrz, wracali i czekali na kolejne informacje.