- Państwo chce zrobić czystki rękami swoich wysłanników i jednocześnie nie ponosić konsekwencji finansowych za skutki ich decyzji – mówi o pomysłach ministerstwa zdrowia na reformę szpitalnictwa Jolanta Klimkiewicz. Z prezes spółki Szpital Powiatowym im. A. Wolańczyka w Złotoryi rozmawia Piotr Kanikowski.
Szpitale będą poddawane corocznej ocenie i podziałowi na kategorie A, B, C lub D w zależności od wyników tej oceny. Nie znamy dokładnych kryteriów, na podstawie których ma się to odbywać, ale jak Pani sądzi, w której kategorii mógłby się znaleźć szpital w Złotoryi.
- Na wstępie muszę zastrzec, że informacje, na których my jako dyrektorzy szpitali się opieramy, pochodzą głównie z mediów, a nie bezpośrednio z ministerstwa zdrowia. Wynika z nich, że kategorie A i B są zarezerwowane dla placówek, które funkcjonują dobrze pod względem finansowym i organizacyjnym. W grupach C i D znajdą się natomiast szpitale, które mają trudną lub bardzo trudną sytuację i które – zdaniem zespołu przygotowującego reformę szpitalnictwa – będą wymagały ingerencji z zewnątrz. Przydział do kategorii D będzie oznaczał przejęcie placówki na jakiś czas przez Agencję Rozwoju Szpitali, czyli wprowadzenie komisarza. Nie sądzę, aby nas dotyczyła ta opcja. Ale kategorie A i B też. Sami dostrzegamy potrzebę działań restrukturyzacyjnych, które pozwolą nam stabilnie funkcjonować i lepiej wpisywać się w potrzeby zdrowotne mieszkańców powiatu złotoryjskiego.
Co Pani sądzi o założeniu, że jedyna droga do optymalizacji szpitalnictwa w Polsce wiedzie przez ubezwłasnowolnienie części właścicieli szpitali?
- Każdy podmiot leczniczy funkcjonuje w pewnych uwarunkowaniach politycznych. To często utrudnia decyzje związane na przykład z przeprofilowaniem szpitala. W założeniach zespołu do spraw restrukturyzacji szpitalnictwa było m.in. dopasowanie potrzeb na danym terenie do możliwości szpitala. Z Mapy potrzeb zdrowotnych z 2018 roku wynika, że na terenie Dolnego Śląska będą rozwijane takie oddziały szpitalne jak wewnętrzny, neurologia, rehabilitacja, oddziały opieki długoterminowej. Na te cele przewiduje się zwiększanie ilości łóżek. Oddziały zabiegowe i specjalistyczne miały być koncentrowane w dużych ośrodkach.
W dokumencie opublikowanym przez Ministerstwo Zdrowia stwierdza się wprost, że rekomendowane rozwiązania „ograniczą ryzyko związane z odpowiedzialnością odszkodowawczą i ryzyko niekonstucyjności”. Ponadto napisano, że nie pociągną konieczności oddłużenia szpitali ani ich dofinansowania. Czy także w Pani uszach brzmi to jak sygnał alarmowy?
- Państwo chce zrobić czystki rękami swoich wysłanników i jednocześnie nie ponosić konsekwencji finansowych za skutki ich decyzji. W naszej sytuacji wygląda to szczególnie niejasno, bo jako spółka działamy w oparciu o kodeks spółek handlowych szczegółowo opisujący kompetencje oraz odpowiedzialność jej organów. Dlatego nie wyobrażam sobie, jakie umocowanie prawne miałby w tej sytuacji komisarz przysłany do szpitala. Ja zostałam powołana przez zgromadzenie wspólników. Zgodnie z ustawą, tylko zgromadzenie wspólników lub rada nadzorcza mają kompetencje do powoływania i odwoływania osób, które w ich imieniu zarządzają spółką. Jeśli zarząd spółki prawa handlowego podejmuje złe decyzje, narażające ją na problemy finansowe, to zgodnie z obecnymi przepisami odpowiada za nie własnym majątkiem. Załóżmy, że komisarz podejmie decyzję, która okaże się nietrafiona. Kto będzie za nią odpowiadał? Na kogo spadną wówczas finansowe konsekwencje błędu?
Poza konsekwencjami finansowymi decyzje komisarzy będą rodzić skutki społeczne i polityczne. Samorządy takie jak złotoryjski włożyły sporo wysiłku, by utrzymać szpital dla swoich mieszkańców. Likwidacja placówek prowadzona pod pretekstem reformy szpitalnictwa, będzie miała wpływ na poziom zabezpieczenia zdrowotnego na danym terenie a pośrednio także na wyniki wyborów samorządowych.
- Nie sądzę, aby się tym przejmowano. Koniec końców to do starostów, a nie do komisarzy, będą przychodzić mieszkańcy powiatów z pretensjami, że ich szpitala nie ma albo że zlikwidowano jakiś oddział. Mówię to, dostrzegając że cel, jaki przyświeca ministerstwu, nie do końca jest zły. Proszę zwrócić uwagę, że my jako szpitale wzajemnie sobie podbieramy pracowników i podbijamy wynagrodzenia, powodując, że dla niektórych grup zawodowych osiągają niebotyczne poziomy. To było widać przy drugiej fali COVID-19, kiedy do dyrektorów szpitali przychodzili pracownicy i mówili, że jeśli nie dostaną więcej pieniędzy, to nie przyjdą do pracy. I każdy z nas stawał przed decyzją, że albo zwiększamy zarobki i pogłębiamy zadłużenie, albo zamykamy oddział.
Jako jeden z problemów zespół ekspertów Ministerstwa Zdrowia wymienia taki, że szpitale utrzymują podwyższoną gotowość nieuzasadnioną rzeczywistymi potrzebami na danym terenie Czy wynika to ze złego zarządzania przez podmioty prowadzące szpitale, chciejstwa samorządów, czy z wymogów NFZ?
- Wymagania NFZ to niewątpliwie utrzymywanie w stałej gotowości izby przyjęć i bloku operacyjnego. Ile osób korzysta z tej gotowości, to odrębna sprawa. Izba przyjęć wykonuje codziennie bardzo dużo działań, ale jest finansowana ryczałtowo. To znaczy, że co miesiąc na jej działalność dostajemy konkretną kwotę, niezależną od ilości obsłużonych pacjentów i stopnia problemów, z jakimi się do nas zgłaszają. Moim zdaniem, z tą sprawą wiąże się niekiedy problem źle niedoskonałej opieki świątecznej i nocnej. Nie wszędzie można ją było zorganizować w budynku szpitala, dzięki czemu funkcjonuje razem z izbą przyjęć. Dzięki temu, kiedy zachodzi potrzeba, do pacjenta w Złotoryi schodzą z oddziału lekarze – specjaliści: chirurg, ginekolog, anestezjolog. To właściwe rozwiązanie.
Oddziały położnicze, które przyjmują mniej niż 400 porodów rocznie, wypadną z sieci szpitali. Jak to się ma do Złotoryi?
- My porodów mamy bardzo mało. W ubiegłym roku było ich nieco ponad dwieście, a po pierwszym kwartale bieżącego roku nie zanosi się, aby wynik za rok 2021 mógł być lepszy. Jako menadżer szpitala wiem, że oddział położniczy wraz z neonatologią jest w stanie utrzymać się finansowo, jeśli przyjmuje co najmniej 650-700 porodów. Byliśmy z panem starostą na spotkaniu z dyrektorem dolnośląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, który zwracał nam uwagę na te okoliczności .
W nowej sieci nie będzie też miejsca dla oddziałów zabiegowych, w których odsetek hospitalizacji zabiegowych w 2019 roku wynosił mniej niż 60 procent. I znowu mam pytanie, co to oznacza dla Złotoryi.
- Nasz oddział chirurgiczny działa bardzo dobrze, cały czas powyżej limitu wyliczonego przez Narodowy Fundusz Zdrowia. W porównaniu z kontraktem wykonujemy 100 – 120 procent zabiegów miesięcznie. Zdarzają się miesiące, gdy jest ich jeszcze więcej. Te dane pokazują, że oddział chirurgiczny na tym terenie naprawdę spełnia swoją misję, jest duże zainteresowanie jego funkcjonowaniem a nasi chirurdzy dobrze wykonują swoją pracę.
W założeniach opublikowanych przez Ministerstwo Zdrowia są zasygnalizowane pewne pomysły, które mają usprawnić pracę szpitali. Jest tam na przykład pomysł chirurgii jednego dnia. Dobry czy zły?
- Kiedyś byłam entuzjastką tego rozwiązania. Ale po wczytaniu się dokładnie w to, co można by było robić w ramach chirurgii jednego dnia, mój entuzjazm wyparował. Zakres dozwolonych procedur jest niewielki, ograniczony do najbardziej podstawowych zabiegów, stąd moje wątpliwości, czy taka forma działalności szpitali się sprawdzi. Uważam za to, że bezwzględnie potrzebna jest izba przyjęć funkcjonująca bezpośrednio przy szpitalu. Wśród licznych zadań, które pełni, jest i pomoc ambulatoryjna. Może przyjąć pacjenta i poprzez różne zabiegi, np. nawodnienie, szybko doprowadzić jego parametry do stanu, w którym już po kilku godzinach będzie możliwy bezpieczny powrót do domu. Absolutnie nie chciałabym rezygnować ze stacjonarnego oddziału chirurgicznego na rzecz chirurgii jednego dnia. Jeśli jednak zdarzy się tak, że nie będziemy mogli go dalej prowadzić w ramach sieci szpitali, to – pomimo mojego sceptycyzmu – będę zabiegać, żeby Złotoryja miała przynajmniej chirurgię jednego dnia.
Inny pomysł ministerstwa to wspólne zakupy albo usługi dla innych szpitali…
- My już robimy wspólne zakupy. Przy Dolmedzie powstała komórka, która umożliwia placówkom z Dolnego Śląska wspólne nabywanie leków i innych środków niezbędnych do funkcjonowania szpitali. Do tego nie potrzebujemy centralizacji. Centrum usług wspólnych nie sprawdzi się w przypadku działających odrębnie szpitali, rozrzuconych w dużej odległości od siebie. W Złotoryi przećwiczyliśmy to na własnej skórze. Przez pewien okres księgowość była prowadzona we Wrocławiu, co bardzo komplikowało podejmowanie decyzji. Ja nie wyobrażam sobie, abym mogła zarządzać szpitalem bez bieżącego rozliczania kosztów i przychodów.
Czy można być spokojnym, że reforma szpitalnictwa nie zamieni się w odgórną, nie podlegającą społecznej kontroli, likwidację szpitali?
- Ja mam takie obawy. W 2015 i 2016 roku, kiedy do władzy doszła Zjednoczona Prawica, mówiono, że trzeba zlikwidować część szpitali powiatowych. W moim przekonaniu tych szpitali nie jest wcale za dużo. One mają w systemie określoną rolę do spełnienia. I spełniają ją, co obserwujemy w złotoryjskim szpitalu. Specjalistyczne, wysoko diagnostyczne szpitale są od tego, żeby zdiagnozować przypadki, których nie można zdiagnozować u nas i podjąć leczenie w takim zakresie w jakim tylko one mogą to zrobić. Ich pacjenci często potem wracają do nas na tak zwane doleczenie. To logiczne, bo po co mają leżeć w placówce, która może z większym pożytkiem wykorzystać zwolnione łóżko? Po co pan profesor we Wrocławiu ma robić wyrostek robaczkowy? Szkoda jego umiejętności i wiedzy, bo tego rodzaju zabiegi powinny być robione poza dużymi ośrodkami. Pacjent onkologiczny po ciężkiej chemii, którą dostaje na Hirszfelda lub w innym ośrodku, trafia do nas, bo trzeba mu podać krew, wzmocnić go, przygotować do następnych wlewów. My spełniamy tę rolę. Chodzi często o osoby z naszego terenu, które tu mają blisko swoje rodziny, co też ma znaczenie dla ich rekonwalescencji. Dlatego dla szpitali powiatowych jest ważne miejsce w systemie. Podstawą funkcjonowania szpitali powiatowych jest oddział wewnętrzny. To nie przypadek, że przepisy pozwalają istnieć szpitalom jednooddziałowym, pod warunkiem, że jest to oddział wewnętrzny i że na terenie powiatu nie ma innego oddziału wewnętrznego. Najlepiej, jeśli jest połączony z neurologią. A wokół tego powinna być budowana cała reszta: opieka długoterminowa, rehabilitacja, chirurgia.
Dokładnie tak jest w Złotoryi.
- Tak. To jest baza, na której możemy się oprzeć. Uważam zarazem, że nasz rozwój powinien iść w tym kierunku. W złotoryjskim szpital dodatkowo funkcjonują inne oddziały – pediatria, położnictwo, ginekologia, neonatologia – które zostały utrzymane. Mają stosunkowo małe kontrakty, ale też, niestety, te grupy pacjentów do nas nie przychodzą. To nie znaczy, że my źle leczymy. Porodów jest niewiele, bo w ogóle rodzi się mniej dzieci.
Chciałem poruszyć jeszcze aspekt. On przewija się w tej rozmowie – warto, aby wybrzmiał na koniec. Jeśli zlikwiduje się część placówek powiatowych, to pacjent będzie miał do szpitala dalej, co może skłaniać do odwlekania diagnostyki czy zabiegów. To musi się negatywnie odbić na zdrowiu Polaków. Mam rację?
- COVID już nam pokazał, czym się to może skończyć. POZ-y w pandemii obsługiwały pacjentów online. Ci pacjenci do szpitala nie przychodzili, bo albo my mieliśmy zamknięte oddziały, albo ludzi bali się hospitalizacji. Efekt jest taki, że po drugiej i trzeciej fali trafiają do nas osoby ze zrujnowanym zdrowiem. Osoby, które przez to, że nie leczyły się w odpowiednim momencie, są dziś w bardzo trudnej sytuacji. My nie możemy prowadzić normalnej pracy diagnostycznej, bo w tej chwili zajmujemy się głównie leczeniem przypadków, które zostały zaniedbane.
Przyszła Pani do Złotoryi jako osoba z zewnątrz, co traktuję jako zaletę, bo może Pani w świeży sposób, z dystansu, bez sentymentu, ocenić ten szpital. Z drugiej strony, kieruje nim Pani już ponad pół roku, więc był czas, aby go dobrze poznać. Proszę powiedzieć, czy to miejsce dobrze rokuje.
- Ja uważam, że tak. Obiekt jest duży. Jest możliwość rozwijania działalności, co szczególnie w przypadku opieki długoterminowej i rehabilitacji jest bardzo ważne. Teraz otwieramy rehabilitację postcovidową, dla osób, które przeszły przez tę chorobę. Mamy możliwość takiej odpowiedzi na zapotrzebowanie mieszkańców powiatu. Potencjał jest duży, ale konieczna jest też wola polityczna, aby dokonywać niezbędnych zmian. Ja pochodzę z powiatu ,średzkiego, gdzie szpitala już nie ma od 2015 roku . Był, zarządzałam nim do pewnego momentu, potem przyszła następna ekipa, i jeszcze następna, która go sprzedała – w dobrej wierze, chcąc się pozbyć problemu. Nie sądzili, że tak się to skończy. Drugi przykład: Góra Śląska. Ta sama spółka kupiła powiatowy szpital i też już go nie ma. Mogę powiedzieć na podstawie Środy Śląskiej i okolic, że bardzo tam brakuje izby przyjęć, interny, pediatrii… Ludzie trafiają do szpitali, m.in. do Legnicy i do Wrocławia. Spędzają na izbach przyjęć bardzo dużo czasu, czasem kilka godzin. Dostępność szpitala w Środzie Śląskiej była dużo większa, pacjenci byli obsługiwani z marszu, a po przyjęciu leżeli blisko swoich bliskich, swojego domu, swojej rodziny. Nie chciałabym, żeby coś takiego dotknęło Złotoryję. Dopóki tutaj będę – obdarzona zaufaniem ludzi, którzy tu pracują i którzy powierzyli mi to zadanie – zrobię wszystko, aby złotoryjski szpital przetrwał. Będę o niego walczyła do ostatniego pacjenta i do ostatniego pracownika.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
swoja droga patrzac na to jak juz maluja umysly biedakow z PICu w telewizyji i prasie a nawet w rozpaczy podlaczaja sie pod dzialania PO sprzed 6lat czyli Tuska co nalezy uszanowac to mamy wyrazny slad ze bedzie likwidacja z uwagi na ogromny spadek czynnych lekarzy i pielegniarek. Jednoczesnie szpitale te przejmie panstwo i bedzie nimi rzondzic jak gierek wczesny z pierwszym sekretarzem dyrektorem. Ustalajac stawki takie jak w szpitalu w narodowym stadionie dla dyrekcji.Samorzady jak bardzo beda chcialy miec wlasny szpital bez tych pierwszych sekretarzy to beda musialy sobie je same obsluzyc i wybudowac.Patrzac jak sie te samorzady wlasnie obdziera z kasy to raczej beda jednostkowe sprawy. Natomiast cieszy ze PIC zaglada do szuflady i uczy sie od PO. Tyle ze to nie ten poziom …..inteligencji i elit. Nie jest pewne czy nawet rozumieja to co czytaja.Jak tutaj widzimy take elyty jake wyborcy.
sowa i przyjaciele jak widac i nasza telewizja polska narodowa.. A jak sie to mialo do sluzby zdrowia wtedy bracik.Tak jak osmiorniczki do kapusty kiszonej. Wyraznie rzond jedzie z reklama swojej incjatywy przejec i juz maluje ci umysly w telewizjyi na razie bezbarwnym. Wybieramy tasmy dopasowujemy do okolicznosci i bec .Becwalek lyka…Bedzie dobrze a nawet lepiej .Jednak wina ja widac Tuska.
moze ci o to chodzi bracik>>>
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: (…) Nie chcę przegadać całego wieczoru o szpitalach, bo też chcę odsapnąć. Ty pewnie też. Ale powiem ci tylko jedno. To, co wyprawiają te chłopaki, przekracza wszelkie granice rozsądku. Przychodzi do mnie Sowa (Marek, marszałek województwa małopolskiego – przyp. red.) i mówi: miliard dla szpitala. Mówię: chłopie, ku**a, masz tych szpitali co drugą ulicę. Zamknij cztery i przyjdź po 200 baniek, a nie po miliard. (…)
Panie redaktorze przypomni sobie pan słowa premiera Arłukowicza.P>>>.proszem o zrodlo bo inaczej to fatamorgana bracik.
no jak dzialala za Kopacz?
Panie redaktorze przypomni sobie pan słowa premiera Arłukowicza.Po co przychodzisz po cztery miliardy na szpitale zlikwiduj cztery i przyjdz po 400 milionów.Reforma czy likwidacja.Pan przypomni sobie jak działała słuzba zdrowia za pani Ewy kopacz.
slusznie jak jeden sedzia ukradł wiertarke nalezy wszystkich zwolnic i poddac lustracji.Normalka idioty.
Stwierdzenie pani prezes ze za ewentualną likwidacje szpitali bedzie odpowiadac pis i nikt nie poniesie z tego tytułu konsekwencji to jest oczywiste.Tylko czy za przykłady upadku szpitali które podała pani prezes jest winny pis.Jezeli tak to niech pani prezes to udowodni.Bo szpitale te tak samo jak Złotoryjski nalezaly do samorządu.Ta czy ta opcja polityczna wszyscy są tacy sami.Jak cos się uda zrobić to my a jak cos nie wyjdzie to oni.
i jak sie juz dowiesz to co? Zmienisz dalsze decyzje rzondu?
Czy redaktor spytal panią prezes o sytuacje finansową szpitala.Kto kontroluje teraz szpital.dlaczego szpital jest w takim stanie.kto za to odpowiada.Czy pani prezes poniesie konsekwencje złych decyzji.Czy zarząd starostwa odpowie.Panie redaktorze pytania mozna zadawac jednokierunkowo tylko czy to jest obiektywne.
ale sprobuj tez wykorzystac jakiegos..czlonka.
nieuk cie robil i robote spierniczyl.>>no patrz wyraznie jeszcze nie wiesz jak to sie robi.Na razie cwicz oburecznie.
nieuk cie robil i robote spierniczyl.
.
nowu piszesz nie na temat tu chodzi o szpitale a nie samorzady>>.slusznie nieuku ale co ma sie do czego to juz sam pocwiczysz.
i znowu piszesz nie na temat tu chodzi o szpitale a nie samorzady
lustratorek pis iorek wie ze samorzady przestana istniec.wiedze posiadasz z nowogrodzkiej dziedzicu potomku mongolskich hord
tutaj idzie gra o calosc a nie o drobne w skali kraju punkciki.Niebawem samorzady przestana istniec w tej postaci albo nie beda mialy pieniedzy na podstawowe sprawy co na jedno wychodzi tak wiec roztkliwianie sie nad rozlanym zepsutym mlekiem nic nie da.
Panie Piotrze czy pytał pan panią prezes jaka jest obecna sytuacja finansowa szpitala.Jakie szanse ma szpital na rynku z dzisiejszym zapleczem kadrowym chodzi głownie o specjalistow.Druga sprawa sprzęt.Wytyczne NFZ co do bloku operacyjnego.Obawy co do centralizacji są uzasadnione.Ale trzeba zadac sobie pytanie co robił samorzad ludzie decyzyjni przez ostatnie 20 lat.Sytuacja szpitala to nie jest tu i teraz.Są obawy czy ktos poniesie odpowiedzialność za zle decyzje -komisarz.A czy zle decyzje samorzadowcow ktorzy zarządzaja wspólnym majątkiem za stan finansowy szpitala w złotoryi ktos odpowiedział.Czy pani prezes chodz raz zapytała o to na radzie powiatu.
mowilem ze jestes uciazliwy dla otoczenia i czlonkow muminku ale rosumiem twoj zapał.Wal dalej…..
bidulku blakasz sie po obcych landach bo cie rodzina nie kocha i chyba za toba nie szlocha opuscil cie tusk ale trzymaj garde twardy badz jak Roman Bratny nie panikuj to juz sie dzieje PRL pierdyknie
krotko mowiac muminku odplywasz co samo w sobie nie jest grozne ale moze byc uciazliwe dla otoczenia.W tym czlonkow….rodziny.
tobie trzymanie oburacz nie pomaga …sprobuj kluczem francuskim.
Pisior co pisze na temat
yjdz przed szereg milosniku dobrej zmiany.Czytajac twoje wpisy mozna stwierdzic ze jestes milosnikiem pewnego pana z pewnej ulicy w stolicy>>.jakby to powiedziec milordzie .Trzymajac czlonka oburacz musisz jeszcze zająć w stosunku pozycje gdzie polnoc a gdzie poludnie odpowiednio sterujac oburacz.
nie Leszku i czy byly starosta odpowiedzial za szpital dlugi zastawione budynki.A>>>tyle ogonki ze to nie jest ten temat.Ten temat to czy beda szpitale.To tak jak zaczniecie znowu o tym w piwnicy
Panie Leszku i czy byly starosta odpowiedzial za szpital dlugi zastawione budynki.A pani prezes moze ma checi tylko czy jej sie uda oby.Bo szpital nadal generuje straty
Bardzo fajna ta Pani Dyrektor widać już efekty ratowania szpitala.Za doprowadzenie szpitala niemalże do upadku odpowiada poprzedni starosta który oddał szpital w ręce osób które dorobiły się nie małej kasy i zostawili szpital w długach i co radni powiatowi wam to życzę nowej Pani dyrektor życzę powodzenia bo widać że kobieta zna się na zarządzaniu.
jestes przewidywalny i powtarzalny to sie chwali.Zeby tylko poparte bylo to argumentacja i wiedza i rzetelna ocena sytuacji zwolenniku pis iw ierny wyborco.Odwagi wyjdz przed szereg milosniku dobrej zmiany.Czytajac twoje wpisy mozna stwierdzic ze jestes milosnikiem pewnego pana z pewnej ulicy w stolicy
lusrtator i udasz sie do szpitali ktore wymienila pani dyrektor.I jakie bedzie twoje zdziwienie ze ich tam nie ma juz.I mam nadzeje ze udasz sie do starosty i>>.alez nie bedzie zadnego zdziwienia muminku moj. Bo wszystko w tym kraju bedzie znacjonalizowane jak w PRLu pod rzondem ministerstwa zdrowia i tak samo skonczy sie to kiedy obsadzi sie swoimi.Proces juz sie zaczał. I tak sie to wlasnie wzielo jak Tusk postanowil haratac w gale i zostawic cie samego razem z kolegami. .
lusrtator i udasz sie do szpitali ktore wymienila pani dyrektor.I jakie bedzie twoje zdziwienie ze ich tam nie ma juz.I mam nadzeje ze udasz sie do starosty i osob z samorzadu i zapytasz sie kto jest temu winien i czy ktos odpowiedzial za to.Obecna pani dyrektor zlozyla doniesienie do prokuratury na bylego dyrektora.Pan byly dyrektor powolany byl przez staroste ktory jak lew bronil swojej decyzji o powolaniu go na to stanowisko.I tak na marginesie to nie wina tuska on tylko charata w gale.
to kochanienki nie ma juz wiekszego znaczenia wobec historii.Idzie nowe a zatem nieustanne ujadanie to juz piesn przeszlosci zajaca..
Panie redaktorze obawy sa uzasadnione.Tylko nalezy sobie zadac pytanie jezeli chodzi o szpital w Złotoryi kto jest wlascicielem.Kto doprowadzil do takiego zadluzenia.Poprzedni starosta swoimi decyzjami doprowadzil szpital na skraj bankroctwa.Jeszcze niedawno byly zawieszone oddzialy.I czy ktos rozliczyl staroste.A ze szpital jest potrzebny nieulega watpliwosci.Tylko ze to samorzady odpowiadaja za szpitale powiatowe.A jak to robia swiadcza przyklady ktore podala pani dyrektor szpitala i swiadczy o tym przyklad Złotoryi
tak czy siak bedzie to wina Tuska.
nalezy obserwowac nie to co rzond mowi ale to kim bedzie obsadzał stanowiska.. Tak czy siak PRL pierdyknie tyle ze nie od razy.Akurat wtedy kiedy stara pierdola z Legnicy i koledzy bedzie zmuszony udac sie do szpitala.Taki chichot historii.