Dopiero z perspektywy kilku lat widać, w jak intrygujący splot układają się losy KGHM, kilku ministrów Skarbu Państwa oraz pewnej warszawskiej agencji od public relations. Osnowę tego warkocza stanowią pieniądze. Konkretnie 9,1 mld zł, które Polska Miedź w marcu 2012 roku zapłaciła za przejęcie kanadyjskiej spółki Quadra FNX.
Pacyfikacja związkowców
To największa zagraniczna inwestycja w historii Polski. Była przygotowywana jeszcze kiedy w Ministerstwie Skarbu rządził Aleksander Grad a podsekretarz Zdzisław Gawlik jako jego prawa ręka odpowiadał za nadzór nad spółkami, m.in. Polską Miedzią. To Grad w czerwcu 2011 roku zapoczątkował tradycję niepowoływania do rady nadzorczej KGHM związkowców, prawomocnie wybranych przez załogę na jej przedstawicieli: Józefa Czyczerskiego, Leszka Hajdackiego i Ryszarda Kurka. W ten sposób po raz pierwszy odkąd sprywatyzowano kombinat związki zawodowe, media i opinia publiczna odcięte zostały od niekontrolowanego dopływu bieżących informacji o tym, co omawia się na posiedzeniach rady nadzorczej. A na posiedzeniach, w gronie zaufanych ministra, rozważano m.in. ryzykowne plany zakupu za gigantyczne pieniądze spółki Quadra FNX. Słusznie obawiano się burzy, gdyby sprawa wydała się przedwcześnie. Związki w KGHM nie siedziały cicho, gdy w latach dziewięćdziesiątych wyprowadzano z Lubina nieporównanie mniejsze sumy na inwestycję w Kongo, więc i teraz podniosłyby wrzawę.
Wyrzucanie Wirtha
Dopiero w grudniu 2011 roku, gdy Polska Miedź była już o krok od sfinalizowania transakcji z Kanadyjczykami, KGHM poinformował o Quadrze inwestorów giełdowych. Związkowcy zgłaszali oczywiście wątpliwości, ale odcięci od dokumentów z rad nadzorczych nie byli w stanie podać argumentów, które przebiły by się przez hurraentuzjastyczne komentarze w mediach.
Gdy ukazał się komunikat o planach przejęcia Quadry, w Ministerstwie Skarbu Państwa od dwóch tygodni nie było już Aleksandra Grada. Nie został powołany w skład nowego rządu. Zastąpił go Mikołaj Budzanowski, który ? jak wynika z publikacji z tamtego okresu – nie był entuzjastą ani kanadyjskiej superinwestycji, ani prezesa KGHM . Na szefach paru innych spółek szybko wymógł dymisje, ale Herbert Wirth umknął mu, wyjeżdżając z prezydentem Bronisławem Komorowskim w delegację do Chin. Przez prawie miesiąc artykuły w prasie ekonomicznej zaczynały się od spekulacji, kiedy Wirth zostanie wyrzucony. Oznaką napięć, jakie zapanowały między Lubinem a Warszawą, była bezprecedensowa decyzja przedstawiciela Skarbu Państwa na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy KGHM 19 stycznia 2012 roku, gdy ku konsternacji prezesa zagłosował przeciwko zgłoszonym przez spółkę planom wykupu własnych akcji.
Ale Wirth mimo wszystko został na stanowisku. Nikt też nie wstrzymał kanadyjskiego projektu. Minister Budzanowski poprzestał na wymienieniu w radzie nadzorczej ludzi Grada na swoich (Aleksandra Magaczewska, Robert Oliwa, Jacek Poświata, Krzysztof Kaczmarczyk, Mariusz Kolwas).
Ostatnia misja ministra
Nie cały resort był nieprzyjazny Wirthowi. Pod koniec 2011 i na początku 2012 roku, gdy nad prezesem zbierały się czarne chmury, podsekretarzem stanu odpowiedzialnym za nadzór nad spółkami z udziałem Skarbu Państwa wciąż był Zdzisław Gawlik. – O prezesie i zarządzie KGHM mogę mówić tylko dobrze. Zarząd odniósł szereg sukcesów, zwłaszcza w ostatnich trzech latach, czego najlepszym dowodem są wyniki KGHM. Nie widzę żadnych powodów, żeby rada nadzorcza miała podejmować decyzje w sprawie zmian w zarządzie KGHM – mówił Gawlik dziennikarzom 25 stycznia 2012 r., gdy dogasał kryzys wywołany przetasowaniem w rządzie Donalda Tuska.
Herbert Wirth mógł spokojnie sfinalizować transakcję z akcjonariuszami Quadra FNX. 5 marca 2012 roku zarząd Polskiej Miedzi poinformował giełdę, że zapłacił 9,1 mld złotych za kanadyjską spółkę. Przejęcie się udało. Po tej operacji Zdzisław Gawlik popracował jeszcze trzy miesiące w ministerstwie i odszedł, by zaraz dołączyć do Aleksandra Grada w zarządzie nowo powstałych spółek PGE Energia Jądrowa i PGE EJ 1, mających realizować polski program energetyki jądrowej.
Nim jednak udał się na odpoczynek przy atomie, przyszło mu wypełnić ostatnią misję: dopilnować, by prezesowi KGHM włos z głowy nie spadł, bowiem dopiero co ocalony z rzezi prezesów Herbert Wirth znowu znalazł się w niepewnym położeniu. Oto w czerwcu 2012 roku kończyła mu się kadencja.
Fanfary dla prezesa
Opublikowany kilka dni temu w amerykańskim serwisie Progress For Poland raport pt. “Efekty pracy MDI Strategic Solucions dla KGHM Polska Miedź SA w 2012 roku” dowodzi, że w reelekcję Herberta Wirtha wprzęgnięte zostały także inne siły. Te inne siły to właśnie szczycąca się kosmicznym wprost wpływem na media warszawska agencja public relations MDI Strategic Solucions, która ów raport przygotowała. MDI została wynajęta przez Polską Miedź, aby ? jak oświadcza Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy lubińskiej spółki – ?wspierała komunikację związaną z inwestycjami zagranicznymi KGHM Polska Miedź, w tym przede wszystkim z akwizycją Quadra FNX Mining Ltd. (obecnie KGHM International).?
Z zestawienia działań MDI niekoniecznie wynika, że priorytety były takie jak twierdzi Wyborski. Natomiast wynika z nich niezbicie, że w miarę jak zbliżają się wybory nowego zarządu, rośnie zaangażowanie warszawskich piarowców w promocję osoby Herberta Wirtha. Od kwietnia do czerwca zajmują się m.in. pozycjonowaniem (czyli umieszczaniem w jak najlepszym miejscu) wywiadów z prezesem w telewizji TVN CNBC i w Pulsie Biznesu (?Szef KGHM zamierza powalczyć o reelekcję?, 6.04.2012). Pomagają Dziennikowi Gazecie Prawnej przy podsumowaniu kończącej się kadencji i przy tekście o kwalifikacjach prezesów największych spółek górniczych na świecie. Z ich udziałem na trzy tygodnie przed decydującym posiedzeniem rady nadzorczej w Parkiecie ukazuje się artykuł o wyborach w spółce, zatytułowany jakże wymownie ?Kompetencje czy polityka?. Żeby nie było wątpliwości, w kwietniu MDI Strategic Solucions współpracuje z redakcją Newesweek Polska przy przyznaniu KGHM nagrody dla najlepszego przedsiębiorstwa wydobywczego. Z dziennikarzem Businessman.pl przysiada nad publikacją sylwetki prezesa. Tekst zaczyna się fanfarami (?Ta wiadomość zelektryzowała kibiców: rada nadzorcza KGHM obwieściła, że konkurs na stanowisko prezesa już za pasem. Aż dziw, że nikt u bukmacherów nie obstawia swojego faworyta, Herberta Wirtha?) – i trąby nie milkną do ostatniej kropki. Newsweek Polska we współpracy z MDI publikuje dwustronicowy tekst ?Człowiek skała? o bohaterze, który inwestując 10 mld złotych w Quadrę zyskał uznanie inwestorów ale stracił zaufanie ministra. Warszawscy piarowcy przygotowują wypowiedzi Wirtha na temat zbliżających się mistrzostw Euro 2012 dla Parkietu i Pulsu Biznesu.
Obce ciało
Raport MDI dostarcza mnóstwo przykładów takiego lansu. Być może jego autorzy samochwałami i krętaczami, a przytoczone w dokumencie materiały powstawały samorzutnie, bez nacisków agencji. Ale sam fakt wyeksponowania ich w zestawieniu, które ma dowieść partnerowi wywiązanie się z umowy, dowodzi, że zarząd Polskiej Miedzi zlecając warszawskim piarowcami robotę oczekiwał promocji nie tylko kanadyjskiej inwestycji.
MDI Strategic Solucions czyścił zarządowi KGHM przedpole, ilekroć pojawiał się problem. Gdy minister finansów forsował szczególnie niekorzystną wersję podatku od niektórych kopalin, piarowcy dokładali starań, by media opublikowały krytyczne stanowisko Polskiej Akademii Nauk i wyeksponowały uwagi zarządu Polskiej Miedzi. Gdy pojawiły się głosy, że za Quadrę zapłacono o jedną trzecią więcej niż wynosiła jej cena giełdowa, zaraz za sprawą MDI miały pojawić się w mediach opinie ekspertów przekonujących, że transakcja nie była wcale droga.
Może pomógł lans, a może kompetencje Wirtha ? gdy w czerwcu 2012 roku upłynęła jego kadencja, prezes został powołany na drugą. Obsadzona przez Mikołaja Budzanowskiego rada nadzorcza dorzuciła mu jednak do zarządu spółki ludzi ?z teczki ministra?: Włodzimierza Kicińskiego jako I wiceprezesa do spraw finansowych (zastąpił Macieja Tyburę) i Adama Sawickiego. Byli w Lubinie jak obce ciało. To musiało uwierać, ale na zewnątrz wszyscy do końca trzymali klasę.
Awantura o milion dolarów
Problemy pojawiły się wiosną 2013 roku, gdy KGHM poinformował, że na skutek różnych czynników uruchomienie kopalni Sierra Gorda w Chile ? kluczowej części projektu Quadra ? będzie o miliard dolarów droższe niż przewidywano. Skarb Państwa natychmiast zapowiedział kontrolę chilijskiej inwestycji. Co ciekawe, informacje o kontroli ukazywały się w gazetach jednocześnie z doniesieniami o dymisji ministra Mikołaja Budzanowskiego. Szybko znikły z łamów. Zaraz potem pisano o próbie odwołania Herberta Wirtha. Z przecieków opublikowanych przez Dziennik Gazetę Prawną wynikało, że 8 maja 2013 roku do posiedzenia rady nadzorczej planowano wprowadzić dodatkowy punkt obrad: zmiany w zarządzie koncernu. Według gazety, zabrakło quorum i wniosek upadł. Członkowie rady nadzorczej zgodnie zaprzeczali jednak tym rewelacjom. Wokół KGHM znowu jednak zrobiła się duszna, nerwowa atmosfera.
1 lipca 2013 roku po 12 miesiącach nieobecności do ministerstwa skarbu wrócił ze spółek jądrowych Zdzisław Gawlik (tym razem jako szef resortu) i prezes Herbert Wirth mógł poczuć się pewniej. Dwa miesiące później rada nadzorcza usunęła z zarządu KGHM ?ciała obce? – wrzuconych przez Mikołaja Budzanowskiego wiceprezesów Kicińskiego i Sawickiego. Prezes dobrał sobie nowych współpracowników: Jarosława Romanowskiego, Marcina Chmielewskiego i Jacka Kardelę.
Miłej lektury życzy anonimowy dostawca
O zapowiadanej kontroli Sierra Gorda w mediach cicho sza. Za to do redakcji chicagowskiego serwisu internetowego Progress For Poland już po nowych porządkach w ministerstwie skrabu ktoś dostarczył przygotowany dla władz lubińskiego koncernu raport pt. “Efekty pracy MDI Strategic Solucions dla KGHM Polska Miedź SA w 2012 roku”. Musiał to być ktoś złośliwy wobec szefa Polskiej Miedzi, bowiem odsłonięcie kulis medialnej akcji osłabia wizerunek Herberta Wirtha jako superprezesa. Pokazuje też jego uwikładnie w personalne gry z politykami i mediami. Może MDI jako ekspert od PR wcześniej zasługiwało na pochwałę, ale generując ten dokument i tracąc nad nim kontrolę agencja dowiodła tylko prawdziwości przysłowia o wilku, który nosił razy kilka.
Raport został zawieszony na serwerze. Od tygodnia każdy może do niego zajrzeć. I od tygodnia ?efektami pracy MDI Strategic Solucions? emocjonują się różne media, komentując niemal wyłącznie patologiczny charakter kontaktów między specjalistami od PR a dziennikarzami i redakcjami. A szkoda, bo między wierszami można z niego wyczytać rzeczy znacznie ciekawsze.
Tu RAPORT MDI
Piotr Kanikowski