PiS funduje legniczanom bezpłatną wycieczkę do Warszawy, by tłumnie powitać na polskiej ziemi prezydenta Ameryki. Zapisy zbiera biuro senator Doroty Czudowskiej i posłanki Ewy Szymańskiej. W Złotoryi wyjazd na spotkanie z Donaldem Trumpem organizuje senator Krzysztof Mróz. Autokary ruszą w nocy ze środy na czwartek. A w poniedziałek do Warszawy wybierają się sympatycy KOD-u, by z Wałęsą i Frasyniukiem usiąść na trasie miesięcznicy smoleńskiej.
Nie tylko oczy mieszkańców Dolnego Śląska będą w najbliższych dniach zwrócone na Warszawę, gdzie w czwartek pojawi się prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump a w poniedziałek były prezydent Polski. przywódca podziemnej Solidarności z lat osiemdziesiątych, legenda antykomunistycznej opozycji Lech Wałęsa.
Prawo i Sprawiedliwość postanowiło zadbać o odpowiednią frekwencję i entuzjazm w stolicy podczas wizyty Donalda Trumpa. W całym kraju parlamentarzyści organizują na 6 lipca bezpłatne wycieczki do Warszawy dla działaczy i sympatyków PiS-u. Dorota Czudowska i Ewa Szymańska obiecują zainteresowanym możliwość wysłuchania przemówienia prezydenta Trumpa w tłumie zgromadzonym na placu Krasińskich oraz zabawy na patriotycznym polsko-amerykańskim pikniku na błoniach Stadionu Narodowego. Program wycieczki organizowanej przez senatora Krzysztofa Mroza we współpracy z Fundacją Inicjatyw Młodzieżowych zawiera dodatkowe atrakcje: zwiedzanie Muzeum Narodowego, Muzeum Wojska Polskiego oraz Muzeum Powstania Warszawskiego.
Kiedy zwolennicy PiS-u wrócą, do Warszawy zaczną się zbierać przeciwnicy Jarosława Kaczyńskiego. W poniedziałek zamierzają razem z Obywatelami RP, Lechem Wałęsą i Władysławem Frasyniukiem zablokować kolejną miesięcznicę smoleńską. Wyjazd organizuje Komitet Obrony Demokracji. Już kiedy miesiąc temu policjanci pacyfikowali kontrmiesiecznicę i znosili z ulicy Władysława Frasyniuka, Jacek Głomb – szef legnickiego KOD-u – pisał, że KOD powinien być tam razem z Obywatelami RP. 10 lipca tak się stanie. Inaczej niż w przypadku fety dla Trumpa, poniedziałkowego wyjazdu z Legnicy nie opłaca żadna siła polityczna – zainteresowani sami muszą się zrzucić na transport.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI