Prezydent Tadeusz Krzakowski publicznie zrzucił całą winę za brak Dni Legnicy na Grzegorza Szczepaniaka, odwołanego z końcem kwietnia szefa Legnickiego Centrum Kultury. Eksdyrektor ripostuje, że to nie on podjął taką decyzję i że kryzys w legnickiej kulturze wywołał sam Krzakowski. Ujawnia też, że musiał ratować Satyrykon przed likwidacją, bo urzędnicy z ratusza uznali go za zbyt kosztowny.
Już na początku marca 2020 r. Grzegorz Szczepaniak jako dyrektor Legnickiego Centrum Kultury zapowiadał rezygnację z organizacji Dni Legnicy. Przyznawał, że niełatwo mu było przekonać do tego prezydenta Tadeusza Krzakowskiego, który uważał, że raz w roku legniczanom należy się taka zabawa. Ale koniec końców w ratuszu zaakceptowano tę decyzję, co odzwierciedlał odpowiednio przycięty budżet LCK-u. Zaraz potem nadciągnęła pandemia i wszyscy na dwa lata zapomnięli o imprezowaniu. Dopiero teraz, po hucznych Dniach Lubina, pojawiły się pretensje, że Legnica nie będzie mieć święta miasta. Broniąc się, prezydent Tadeusz Krzakowski postanowił wyciągnąć z niebytu Grzegorza Szczepaniaka w charakterze kozła ofiarnego.
- Oczywiście chciałbym, aby Dni Legnicy były wpisane na stałe do kalendarza imprez i żeby nie było później decyzji takiej, że dyrektor postanawia, że nie będą organizowane – mówił podczas sesji absolutoryjnej prezydent Krzakowski. – Poza tym instytucje kultury są instytucjami mającymi osobowość prawną i ich dyrektorzy odpowiadają za finansowanie tych instytucji. Dostają dotację z urzędu miasta, taką, na jaką stać urząd miasta i mieszkańców. Reszta należy do dyrektorów tych instytucji, żeby pozyskać środki z zewnątrz.
Grzegorz Szczepaniak kategorycznie zaprzecza, jakoby to on zadecydował o zaprzestaniu organizacji Dni Legnicy. Sprowokowany przez prezydenta, na swoim profilu facebookowym ujawnia kulisy rozmów w tej sprawie.
Jak twierdzi, jesienią 2019 roku, w trakcie prac nad projektem budżetu Legnicy na rok 2020, Grażyna Nikodem jako skarbnik miasta poprosiła go o wskazanie możliwych oszczędności w budżecie LCK. Dość desperacko szukano wówczas sposobu, aby zrównoważyć mniejsze wpływy z subwencji oświatowej. Pomysł ratusza zakładał m.in. cięcie wydatków na kulturę
Grzegorz Szczepaniak ujawnia, że już wcześniej część urzędników proponowała mu zaprzestanie organizacji zbyt kosztownego – ich zdaniem – Satyrykonu. To impreza z 45-letnimi tradycjami, najstarszy w Polsce i jeden z najstarszych w świecie konkursów dla plastyków zajmujących się satyrą, najbardziej rozpoznawalna marka legnickiej kultury. Jako dyrektor, Szczepaniak nie wyobrażał sobie Legnicy bez Satyrykonu. Bronił go i innych skarbów: Festiwalu Chóralnego Legnica Cantat, Legnickiej Akademii Filmowej, Legnickiego Conversatorium Organowego, Legnickich Wieczorów Organowych.
Grażyna Nikodem postanowiła wykroić z merytorycznej części budżetu LCK na rok 2020 300 tys. zł. Od Grzegorza Szczepaniaka oczekiwała wskazania, z czego najlepiej zrezygnować. Nie dało się szukać oszczędności w budżetach wymienionych wyżej sztandarowych wydarzeń, bo od lat są skrojone w taki sposób, że nie da się z nich uszczknąć niczego bez groźby poważnego uszczerbku na jakości.W tych okolicznościach Grzegorz Szczepaniak zaproponował, żeby odpuścić sobie Dni Legnicy. Miał argumenty. Po pierwsze, LCK straciło miejsce na organizację tego wydarzenia, bo ruszyła sprzedaż działek na lotnisku. Po drugie, za rezygnacją z Dni Legnicy przemawiał lawinowy wzrost kosztów związanych m.in. horrendalnymi honorariami artystów przy jednoczesnym spadku frekwencji. Budżet trzydniowej imprezy na lotnisku zbliżał się do absurdalnego poziomu pół miliona złotych. LCK miał coraz więcej kłopotów z pozyskaniem topowych artystów, bo wielu w ogóle nie chciało występować na tego rodzaju koncertach. Równie opornie szło przekonywanie sponsorów na wyłożenie pieniędzy.
Grzegorz Szczepaniak pisze, że po dyskusji, w której prócz niego brali udział m.in. skarbnik Grażyna Nikodem, odpowiedzialny za kulturę zastępca prezydenta Krzysztof Duszkiewicz oraz Halina Gowin-Majewska – dyrektor wydziału oświaty, kultury i sportu w urzędzie miasta – gremialnie została podjęta decyzja, że z kalendarza “wylatują” Dni Legnicy. “Poprosiłem, by najbliżsi współpracownicy prezydenta Krzakowskiego poinformowali go o NASZEJ WSPÓLNEJ decyzji oczywiście dodając, że sam w takim spotkaniu też wezmę udział. Nigdy jednak nie doszło do takiego spotkania, by o tej naszej decyzji podyskutować z prezydentem. Co więcej – jestem przekonany, że najbliżsi współpracownicy prezydenta słowem się nie zająknęli na ten temat. Ale to już nieco inna opowieść “ – dodaje Grzegorz Szczepaniak.
Znając szczegóły czy nie, w listopadzie 2019 roku prezydent Tadeusz Krzakowski przedłożył do zatwierdzenia projekt budżetu oparty m.in. na założeniach z tego spotkania. Kilka miesięcy później Grzegorz Szczepaniak oficjalnie w kilku legnickich mediach informował, że Legnica rezygnuje z organizacji święta miasta. Ani prezydent, ani nikt z jego współpracowników w ratuszu tych informacji wówczas nie dementował.
“Nie jestem odpowiedzialny za zniknięcie Dni Legnicy, jak miał sugerować Tadeusz Krzakowski. Tego typu wydarzeń nie da się zrobić wyłącznie poprzez prężenie muskułów i kategoryczne stwierdzenia, że “musi być”. Potrzebne są na to pieniądze, dużo pieniędzy a te systematycznie były wyprowadzane z dotacji dla LCK począwszy od projektu budżetu na 2020 rok” – podkreśla Grzegorz Szczepaniak. “To, za co biorę pełną odpowiedzialność to decyzja, by chronić najważniejsze elementy legnickiej kultury w kryzysie, który został w niej wywołany przez decyzje finansowe prezydenta Krzakowskiego dotyczące finansowania kultury w mieście. Nie oceniam tu samych decyzji czy powodów takich czy innych rozwiązań. Stwierdzam fakty: dotacja zmalała – koszty wzrosły przez co instytucje kultury w mieście – bo nie chodzi tylko o LCK – zwyczajnie nie mają paliwa, by prowadzić działalność. LCK na moment mojego odejścia miało ok. 550 tys. złotych na działalność kulturalną w roku 2022. Organizacja Dni Legnicy w 2019 roku pochłonęła ponad 330 tys. złotych plus ponad 100 tys., które wyłożyli sponsorzy. Zrobienie takiej imprezy w tym roku wyczerpałoby za pewne cały budżet merytoryczny. Mielibyśmy 3 dni zabawy nie wiem gdzie i tyle. Żadnego festiwalu, koncertu, pikniku. Nic. Tak ma wyglądać kultura w mieście? Zatem obarczanie mnie odpowiedzialnością za zniknięcie z kalendarza Dni Legnicy świadczy albo o braku elementarnej wiedzy na temat faktów i realiów albo jest cyniczną próbą “zwalenia winy” na mnie. Jeśli nawet mam w tym udział, to wynika to z decyzji prezydenta i jego urzędników. Na koniec pozwolę sobie zacytować prezydenta Tadeusza Krzakowskiego, który kilka razy powtarzał mi, że budżet stutysięcznego miasta jakim jest Legnica stać na realizację takich wydarzeń, jak Dni Legnicy. Zgadzam się. Problem w tym, że budżetu LCK na to nie stać o czym pan prezydent doskonale wiedział, bo sam mu to wielokrotnie powtarzałem.”
Moje trzy grosze. Czy Legnica ma problem z finansowaniem kultury? Zdecydowanie tak. Od 2009 roku miasto nie zwiększyło ani o jedną złotówkę dotacji dla Teatru Modrzejewskiej. Legnicka scena, jedna z najlepszych w kraju, musiałaby zaprzestać działalności, gdyby nie mecenat Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego. Do Międzynarodowego Festiwalu Folklorystycznego Świat pod Kyczerą ratusz dokłada symboliczną kwotę, mniejszą niż np Legnickie Pole. Za przydentury Tadeusza Krzakowskiego uciekły do innych miast imprezy wymyślone i organizowane przez pasjonatów, takie jak festiwal poezji Port Legnica robiony przez Artura Bursztę albo Festiwal Street Art Beetween the Walls, dziecko malarzy Bartka Sroki i Dagmary Angier-Sroki. Nienajlepsze świadectwo ratuszowi wystawia dychawiczna historia Legnickiej Orkiestry Symfonicznej, koncertującej dzięki desperacji Benedykta Ksiądzyny. Dlatego sytuacja z Dniami Legnicy, wokół których wybuchła teraz awantura, wygląda na czubek góry lodowej. Jestem chyba ostatnią osobą, która płakałaby nad tym świętem, bo w ostatnich latach zdominowało je wulgarne, prymitywne disco polo. Szczerze niepokoją mnie za to doniesienia o zakusach urzędników na Satyrykon. Mam nadzieję, że Marta Bilejszyk-Suchecka – nowo mianowana dyrektor Legnickiego Centrum Kultury – oprze się tej destrukcji. Oby współpracownicy prezydenta uświadomili sobie, że bez Satyrykonu Filip i aleja sław na ul. Najświętszej Marii Panny zamieniłyby się w ponury, zgryźliwy żart na temat kondycji kultury za kadencji Tadeusza Krzakowskiego. Piotr Kanikowski
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
krotko mowiac wyleci jak sie tylko nadarzy okazja.Razem z kszaczkowskim.
slusznie i dlatego ze nie jest idiota.Nie na te czasy.
Ten Dyrektor to wielki niewypał.
odwalcie sie od suterena.Suteren wybral to suteren ma.Nawet gdyby to byly piesni religijne czy nawet barka spiewana solo.To sie bardzo ladnie komponuje z bog honor ojczyzna i z ministrem czarnkiem razem. Gybyz tylko razem z kszaczkowskim panowali wiecznie.
Na pewno za rok będą Dni Legnicy i disco polo! Dlaczego? Proste, to będzie rok wyborczy…
Panie Piotrze nowa pani dyrektor przywróci dni Legnicy.Chleb sie skonczył trzeba igrzysk.Jest nominatem i zrobi to co jej kaze zrobic boss miasta.