Aby Unia Europejska dofinansowała budowę południowego odcinka drogi ekspresowej S3 z Legnicy do Lubawki, Polacy i Czesi muszą wcześniej porozumieć się co do przebiegu przygranicznego fragmentu tej trasy. Na razie zgody nie ma, więc na listę priorytetowych inwestycji Ministerstwo Transportu wpisało tylko odcinek Nowa Sól-Legnica.
W związku z niepokojącymi sygnałami, na początku tygodnia zapytaliśmy Ministerstwo Transportu, czy finansowanie południowego odcinka S3 jest zagrożone. Odpowiedź do dzisiaj nie nadeszła.
O tym, że Czesi nie godzą się na przeprowadzenie drogi przez granicę obu państw w zaplanowanym przez Polaków miejscu, minister transportu Sławomir Nowak mówił jeszcze na początku czerwca. Kilka dni później podczas tryumfalnej konferencji w Legnicy, na której politycy PO oficjalnie ogłaszali budowę S3, problem bagatelizowano. Robert Radoń, dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad we Wrocławiu, wyjaśniał, że chodzi o zaledwie 400-metrowy fragment w rejonie Lubawki, który trzeba tak przeprojektować, by ułatwić Czechom kontynuowanie drogi po ich stronie granicy.
Według założeń Ministerstwa Transportu, ponad 2,8 mld zł na południowy odcinek S3 miało pochodzić z Unii Europejskiej. Przez owe 400 metrów niezgody nie można jednak zabiegać o dofinansowanie trasy z Legnicy do Lubawki, a to oznacza, że jej budowa najprawdopodobniej się opóżni. Na razie w tzw. “Dokumencie implementacyjnym do Strategii rozwoju transportu do roku 2020″ ministerstwo umieściło tę inwestycję na liście rezerwowej.
Za priorytetowy i niezagrożony projekt uchodzi za to drugi z dolnośląskich fragmentów S3 z Nowej Soli do Legnicy. Jeszcze w sierpniu ma być ogłoszony przetarg na jego budowę. Odcinek będzie kosztował ok. 3 mld zł, z czego 65 proc. ma stanowić unijne dofinanowanie. Ministerstwo ujęło tę inwestycję w alokacji środków na realizację wspomnianej strategii rozwoju transportu.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI/ RYC. GDDKIA