Piotr Borys – lubiński radny dolnośląskiego Sejmiku – i Grzegorz Zieliński z Rady Miasta Lubina apelują o przeprowadzenie referendum, w którym mieszkańcy Lubina i gminy Lubin wypowiedzą się na temat połączenia obu gmin. To próba zażegnania konfliktu wywołanego przez prezydenta Roberta Raczyńskiego, który chce przyłączyć do miasta siedem okolicznych wiosek.
- To mieszkańcy powinni decydować o tym, do której gminy chcą należeć – mówi Piotr Borys. Radny obawia się, by w gminie Lubin nie powtórzyła się sytuacja z Dobrzenia Wielkiego na Opolszczyźnie, gdzie wbrew ludziom od dwóch lat forsowano pomysł na przyłączenie części gminy do Opola. Za zmianą granic lobbował minister Patryk Jaki. Zdeterminowani mieszkańcy podjęli strajk głodowy, by przeciwstawić się władzy. Konflikt eskalował i na lata podzielił lokalną społeczność. Borys uważa, że należy zrobić wszystko, aby zaoszczędzić podobnej traumy rodzinom mieszkającym w gminie Lubin.
- Mamy dwie możliwości – mówi Piotr Borys. – Jedna to pójście drogą Dobrzenia Wielkiego i Opola, czyli radykalizacji, konfliktu, złych emocji, być może strajków głodowych, protestów. To jest bardzo zła droga. Niezależnie czy jest się urzędnikiem ratusza w Lubinie, czy premierem rządu, nie wolno ręcznie sterować przyszłością ludzi. Ale jest też druga droga, którą my proponujemy, za przykładem Zielonej Góry i ich sąsiadów. Tam odbyły się wspólne rady, wspólne referenda i ludzie uznali, że jest interes społeczny w połączeniu gmin jeden do jednego. Nie w krojeniu miejscowości i zabieraniu tych, które mają wysokie podatki. Zgodnie z wolą wszystkich mieszkańców zapadła decyzja o połączeniu gmin w gminę miejsko-wiejską.
Piotr Borys i Grzegorz Zieliński proponują, aby ogłosić dwa referenda – jedno w gminie wiejskiej Lubin, drugie w mieście – w sprawie połączeniu obu gmin w jeden organizm. referendum pozwoli poznać zdanie wszystkich zainteresowanych mieszkańców i na tej podstawie, zgodnie z ich wolą, działać. Radni apelują do prezydenta Roberta Raczyńskiego i wójta Tadeusza Kielana, aby przygotowali referenda.
Zieliński krytykuje konsultacje społeczne, do których zobowiązuje podjęta w grudniu uchwała. Uważa je za pozorne: – W projekcie jest napisane wprost, że obowiązek przeprowadzenia konsultacji jest scedowany na prezydenta, ale nie wyznaczono mu żadnych ram, ani czasowych, ani ilościowych, ani jakościowych. To znaczy, że prezydent może te konsultacje przeprowadzić w sposób dowolny, a my nie mamy żadnej kontroli i żadnej pewności, że wynik konsultacji będzie obiektywny. Ponadto mamy w projekcie zapis, że konsultacje nie są wiążące, więc nawet jeśli pójdą nie po myśli prezydenta, nie powstrzymają łączenia.
Gdyby większość mieszkańców opowiedziała się w referendum za połączeniem gmin w gminę wiejsko-miejską (w rodzaju gminy Polkowice), to konsekwencją nowego podziału administracyjnego byłyby nowe wybory samorządowe.
FOT. PIOTR BORYS/FACEBOOK.Pl