Choć w niedzielnym meczu to raczej Zawisza, nie Miedź, jest faworytem, legnicka drużyna nie czuje się wcale skazana na klęskę w Bydgoszczy. – Każdy zespół jest do uderzenia. Na każdego jest rozwiązanie – zapewnia trener Bogusław Baniak. Optymizm wzmaga powrót do gry trzech podstawowych graczy Miedzi.
Mecz zapowiada się na prawdziwy hit. To będzie starcie dwóch kandydatów do awansu.
- Sytuacja jest zupełnie inna niż pół roku temu, gdy przegraliśmy z Zawiszą 1:2. Wtedy Zawisza przyjechała do Legnicy w roli zdecydowanego faworyta, my byliśmy beniaminkiem – przypomina Bogusław Baniak. – Nie będziemy się na Zawiszy bronić. Chcemy zagrać otwarty futbol, z interwencjami bramkarzy.
Trener wie, że nie będzie lekko. Do Bydgoszczy jadą osłabieni liderem obrony Adrianem Woźniczką. Bogusław Baniak zastanawia się, kim go zastąpić: młodszym Mateuszem Bany, czy Danielem Tanżyną, który dobrze się spisał w meczu ze Stróżami. Do gry wracają Grzegorz Bartczak i Marcin Nowacki. Po zakończonej rehabilitacji numerem drugim w bramce będzie Bledzewski. Bogusław Baniak zdradza, że skład będzie zbliżony do tego, który wystawił w meczu przeciwko Łęcznej.
- Zawisza to zespół własnego boiska, niesiony przez te parę tysięcy ludzi na trybunach Ale z nami do paszczy lwa jedzie autokarami około pół tysiąca, a może więcej kibiców z Legnicy. Szanuję ich za to – mówi Bogusław Baniak.