Z powodów finansowych Sojusz Lewicy Demokratycznej musiał opuścić swoją siedzibę w legnickim Rynku. – Nie było dnia, by nie przychodzili tam legniczanie ze swoimi sprawami – mówi Michał Huzarski, szef SLD w Legnicy. – Teraz kontaktu z nami można szukać przez biuro we Wrocławiu lub Facebook. Nie znikamy zupełnie. Będziemy tak długo, jak długo będą wśród nas ludzie chcący coś zrobić dla innych.
SLD ma w Legnicy około 60 członków. 80 procent z nich to emeryci. W partii uznano, że ważniejsze od biura są ich potrzeby zdrowotne i bytowe. Nieetycznie byłoby ściągać składki na czynsz, skoro niektórym nie wystarcza na leki czy chleb. Koszt utrzymania siedziby w Legnicy przerósł możliwości partii, choć ludzie, którzy pełnili dyżury w Rynku – przyjmowali interesantów, udzielali porad prawnych, interweniowali w ich sprawach – pracowali nieodpłatnie, na zasadzie wolontariatu.
- Ubolewam, że tak niewielu młodym chce się angażować w tego rodzaju aktywność – mówi Michał Huzarski. – Są gotowi na pojedyncze akcyjne zrywy, co pokazuje sukces Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale nie na stałą, codzienną pracę.
Huzarski ceni społeczników, ale uważa, że stałym systematycznym działaniem mogliby zrobić więcej. Do tego potrzebne jest jednak silniejsze wsparcie samorządu.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Sztandar wyprowadzić