Prokurator chce surowszych kar dla Roberta S. i Mirosława D. – przedsiębiorców, którzy składowali w Kłopotowie odpady niebezpieczne dla środowiska, ryzykując zdrowie ludzi. Sąd Rejonowy w Lubinie był dla nich pobłażliwy. Uznał, że nie działali w zamiarze bezpośrednim, i wymierzył im kary w zawieszeniu. Apelację rozpatrzy Sąd Okręgowy w Legnicy.
W ciągu trzech lat strażacy czterokrotnie gasili pożary na składowisku odpadów w Kłopotowie koło Polkowic. W 2015 roku walczyli z ogniem ponad tydzień. Gdy Prokuratura Rejonowa w Głogowie zainteresowała się sprawą, okazało się, że prowadząca składowisko spółka działała wbrew przepisom Ustawy z dnia 14 grudnia 2012 roku o odpadach, wbrew stosownym rozporządzeniom oraz wbrew wydanym decyzjom administracyjnym. Aktem oskarżenia, rozpatrzonym przez Sąd Rejonowy w Lubinie, objęto dwie osoby” dyrektora zarządzającego spółki Roberta S. oraz jej prezesa Mirosława D. Prokurator zarzucił im, że działając wspólnie i w porozumieniu składowali odpady niebezpieczne w nieodpowiednich warunkach, w sposób nieselektywny. Skutkiem ich nieodpowiedzialności było obniżenie jakości gleby. Zdaniem prokuratora, w Kłopotowie mogło dojść do zagrożenia zdrowia ludzi.
Prokurator wnioskował o wymierzenie Robertowi S. kary 3 lat pozbawienia wolności, a Mirosławowi D. 2 lata pozbawienia wolności. Chciał też, aby sąd orzekł wobec każdego z nich zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z transportem i obrotem odpadami oraz piętnastoletni zakaz zajmowania stanowisk prezesa zarządu i innych w spółkach. Wnosił o podanie wyroku do publicznej wiadomości przez zamieszczenie w lokalnej prasie i portalach.
Sąd Rejonowy w Lubinie wydał wyrok 15 marca 2018 roku. Uznał wprawdzie obu oskarżonych za winnych popełnienia zarzucanego im czynu, ale zamiast bezwzględnego więzienia orzekł kary w zawieszeniu: rok dla Mirosława D., 10 miesięcy dla Roberta S. Każdy z oskarżonych miał też zapłacić po 8 tys. zł grzywny. Sąd orzekł też w obu przypadkach zakaz prowadzenia działalności gospodarczej oraz zajmowania stanowisk przez okres 7 lat.
- Oskarżyciel publiczny nie zgodził się z tym wyrokiem, zaskarżając go w całości apelacją na niekorzyść obydwóch oskarżonych skierowaną w dniu 21 czerwca 2018 roku do Sądu Okręgowego w Legnicy – informuje Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Wyjaśnia, że chodzi, po pierwsze, o błąd w ustaleniach faktycznych. Sąd przyjął, że oskarżeni działali z zamiarem ewentualnym, podczas, gdy prawidłowa ocena na podstawie licznych dowodów przemawia za tym, że Robert S. i Mirosław D. działali z zamiarem bezpośrednim, tzn. mieli świadomość i wolę nieodpowiedniego postępowania z odpadami. Poza tym, zdaniem prokuratury, sąd pominął istotne dowody w postaci faktur VAT , kart przyjęcia i przekazania odpadów oraz dokumentów transportowych ,które pozwalały na określenie ilości i rodzaju przyjętych na składowisko odpadów.
- W apelacji podkreślono rażącą niewspółmierność kar pozbawienia wolności wymierzonych oskarżonym i orzeczenie środka karnego niższego niż wnioskował prokurator oraz niesłuszne odstąpienie od podania wyroku do publicznej wiadomości, podczas gdy stopień ich winy i stopień społecznej szkodliwości przypisanego przestępstwa oraz potrzeba kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa przemawiały za wymierzeniem im kar i środków karnych znacznie surowszych – informuje Lidia Tkaczyszyn. – Prokurator zawnioskował przeprowadzenie dodatkowych dowodów przed sądem odwoławczym oraz zmianę wyroku przez wymierzenie oskarżonym bezwzględnych kar pozbawienia wolności i środków karnych, jakich się wcześniej domagał.