Błyskawicznie puchnie kartoteka pewnego agresywnego dwudziestolatka z Legnicy. Zatrzymany po pierwszej kradzieży chciał pozabijać sklepowych ochroniarzy. Zatrzymany po drugiej, zdemolował szpitalny oddział ratunkowy i groził śmiercią lekarzowi.
Był początek kwietnia, gdy w jednej z legnickich galerii handlowych połasił się na buty sportowe za 199 złotych. Kradzież udaremniła pracownica sklepu wraz z dwoma ochroniarzami, z którymi młody złodziej wdał się w szarpaninę. Groził im śmiercią. Ze sklepu trafił na krótko do policyjnego aresztu. Decyzją prokuratury został po tym incydencie objęty dozorem policyjnym.
Natura ciągnie jednak wilka do lasu: 16 kwietnia funkcjonariusze wydziału prewencji legnickiej policji zatrzymali go w związku z trzema kradzieżami telefonów komórkowych na legnickim osiedlu Kopernika.
- Złodziej na chodniku wyrywał telefony właścicielom z rąk i uciekał – objaśnia podinspektor Sławomir Masojć, oficer prasowy legnickiej policji. – Po zatrzymaniu 20-latek przewieziony został do szpitala w celu stwierdzenia możliwości osadzenia go w policyjnym areszcie. W trakcie badania zatrzymany zniszczył elewację i ścianę działową oddziału ratunkowego oraz groził lekarzowi pozbawieniem życia.
Z policji do sądu trafił wniosek o tymczasowe aresztowanie dwudziestolatka. Sąd uznał go za słuszny i najbliższe 3 miesiące złodziej będzie koił nerwy za kratkami. Grozi mu 10-letnia odsiadka.