schronisko
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Akt oskarżenia dla mężczyzny ugodzonego siekierą

Przez   /   11/07/2016  /   No Comments

Krzysztof G.  był trenerem i jednym z czołowych polskich zawodników w wadze półciężkiej MMA, szybkim i zwinnym w ringu,. Po godzinach wysługiwał się wrocławskiemu bandycie: a to zgniótł komuś rękę, a to kogoś uprowadził. Aż 13 maja 20115 roku w sklepie na rogatkach Złotoryi dostał dwa cios siekierą, po których omal nie zginął.  Teraz jest flegmatycznym wielkoludem, oskarżonym o uprowadzenie, przemoc i groźby.  

 

Pozasportową aktywnością wojownika interesowały się Prokuratury Rejonowe w Złotoryi i Legnicy. Obie zakończyły już swoje postępowania. Do sądów poszły akty oskarżenia przeciwko Krzysztofowi G. i trenującemu w jego klubie złotoryjaninowi Michałowi M., którego 13 maja zabrał na swą ostatnią brudną robotę. Żaden z nich nie wiedział jeszcze wtedy, że będzie ostatnia.

Mieli pomóc wrocławianinowi Wojciechowi S. odszukać w Złotoryi Dawida B. i przekonać go, że źle robi odmawiając wstawienia automatów do gier do swoich lokali. Wojciech S. był nieoficjalnym szefem firmy, która instalowała po całym Dolnym Śląsku automaty do gier hazardowych i czerpała z nich zyski. Dawid B,, syn złotoryjskiego piekarza, przez kilkanaście miesięcy działał w tym biznesie, prowadząc dla Wojciecha S. “kasyna” w Legnicy, Złotoryi, Jaworze i Bolesławcu. Ale z początkiem 2015 roku postanowił odejść. Wojciech S. nie chciał na o pozwolić. Pobił złotoryjanina, regularnie dzwonił do niego z groźbami, zapowiadał, że naśle na niego Krzysztofa G. i najeżdżał Złotoryję w towarzystwie około 10 osiłków.

13 marca 2015 roku Wojciech S. z Krzysztofem G. zaczaili się na Dawida B. pod jego domem. Złapali Dawida za plecy. Wojciech S. oznajmił mu, że ma kilka dni na wstawienie automatów do swojego lokalu. Gdy złotoryjanin odmówił, Krzysztof G. złapał go za rękę, włożył między mur a bramkę wejściową i zatrzasnął furtkę. Potem kopnął Dawida w brzuch. Przeklinając, groził mu śmiercią lub kalectwem. Ponieważ chłopak się nie ugiął, 9 kwietnia 2015 roku grupa Wojciecha S. porwała w Legnicy znajomego Dawida, wywiozła do Złotoryi i po kilku godzinach znęcania się porzuciła pobitego na postrach nieopodal domu piekarza.  13 czerwca 2015 Dawid B. i jego ojciec, zaskoczeni przez napastników na zakupach w sklepie ogrodniczym, sięgnęli po wiszące na półach siekiery i dotkliwie poranili nimi Krzysztofa G.

Z ustaleń złotoryjskiej prokuratury wynika, że tego dnia Wojciech S. przyjechał na poszukiwanie Dawida B. z samym Krzysztofem G. i trenowanym przez niego Michałem M. Dostrzegli samochód piekarza na parkingu przed centrum ogrodniczym. Gdy charakterystyczne Porsche Cayenne Wojciecha S. wjeżdżało na parking, Dawid B. szedł akurat po wózek na zakupy. Rozpoznał napastników i pobiegł do sklepu po ojca. Krzysztof G. rzucił się za nim. W środku dopadł dopadł złotoryjanina. Szarpiąc go i krzycząc ciągnął w stronę wyjścia. Dawid wyrywał się, wzywał pomocy, na co Krzysztof G. wyciągnął nóż i przeciągnął ostrzem po plecach chłopaka, powodując zadrapanie skóry.

W tym czasie do sklepu wszedł Michał M. i podszedł do szarpiących się mężczyzn. Odtąd we dwójkę grozili Dawidowi B, próbując go zmusić, by wyszedł na zewnątrz. Wkrótce przy wzywającym ratunku synu pojawił się też piekarz Grzegorz B. Chłopak uwolnił się z rąk wrocławianina. Przez chwilę cała czwórka rozmawiała spokojnie. Potem Grzegorz B i Dawid B. pobiegli do drugiej hali i z półek z narzędziami chwycili siekiery. Wrócili. Na ten widok napastnicy rzucili się do ucieczki. Mężczyźni ominęli Michała M. i pobiegli za Krzysztofem G. Według ustaleń prokuratury piekarz uderzył wrocławianina w głowę, a jego syn w ramię.

Po ciosach Krzysztof G. stał wciąż na nogach. Michał M. odciągnął Grzegorza B. od kolegi, objął go i wyprowadził ze sklepu do samochodu Wojciecha S. Razem odwieźli rannego do szpitala w Złotoryi i porzucili przy izbie przyjęć. Próbowali uciekać osobno. Wojciech S. został zatrzymany po drodze do Wrocławia. Michał M. ukrywał się przez miesiąc. Dopiero 12 czerwca 2015 roku zgłosił się do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty.

Obrażenia Krzysztofa G. okazały się poważne. Został przyjęty do szpitala z rozległą raną rąbaną głowy, raną rąbaną ramienia, stłuczeniem płuc, obrzękiem mózgu. Tym razem – nie tak jak w ringu – naprawdę walczył o życie. Prokuratury w Legnicy i Złotoryi długo nie mogły go przesłuchać ani postawić mu zarzutów. Dopiero teraz – gdy w Sądzie Rejonowym w Złotoryi kolejny miesiąc trwa już proces Dawida i Grzegorza B., odpowiadających za ciężkie uszkodzenie ciała – on i Michał M. usiądą na ławie oskarżonych. Zdaniem biegłych, Krzysztof G., mimo spowolnionej mowy i dłuższego czasu reakcji, może brać udział w procesie. W legnickiej sprawie ma zarzut stosowania przemocy wobec Dawida B. oraz pozbawienie wolności jego znajomego. W Złotoryi odpowie za zmuszanie złotoryjanina groźbami do określonego zachowania i zranienie go nożem. . Twierdzi, że zdarzeń z 13 maja nie pamięta. Grozi mu od 3 miesięcy do 5lat pozbawienia wolności. Michał M. jest oskarżony o to, że działając wspólnie z Krzysztofem G. groźbami i przemocą próbował zmusić Dawida B. do wyjścia ze sklepu. On również twierdzi, że jest niewinny: chciał tylko pomóc w spotkaniu Wojciecha S. z synem piekarza. Grozi mu od miesiąca do 3 lat więzienia.

FOT. PIXABAY.COM

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 2929 dni temu dnia 11/07/2016
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Lipiec 11, 2016 @ 10:00 pm
  • W dziale: wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

charset=Ascii

Pijany kierowca z dzieckiem, metą i lewymi tablicami

Read More →