Rozżalony za zawieszenie Lech Olszanicki, działacz Prawa i Sprawiedliwości spod Złotoryi, napisał, że przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. zbierał podpisy ”na listę Klimka, żeby ratować PiS”. Kazimierz Klimek był kandydatem Polskiej Lewicy na senatora w okręgu jeleniogórskim. W PiS liczono, że będzie zabierał głosy Jerzemu Pokojowi z Koalicji Obywatelskiej, co ułatwi zdobycie mandatu Krzysztofowi Mrozowi z Prawa i Sprawiedliwości.
I tak się stało. Krzysztof Mróz uzyskał 49.938 głosów. Jerzy Pokój – 48.770 głosów. Różnica była niewielka: tylko 1.168 głosów. Wynik mógłby być inny, gdyby nie trzeci kandydat Kazimierz Klimek z Polskiej Lewicy, który zebrał 27.158 głosów.
Zostawiony na Facebooku wpis Lecha Olszanickiego pozwala postawić pytanie o zaangażowanie Prawa i Sprawiedliwości w kampanię wyborczą kandydata Polskiej Lewicy.
“Kategorycznie stwierdzamy, że Pan Olszanicki jest nam nieznany i nasz kandydat nie prosił Go o zbieranie żadnych podpisów. Z treści wypowiedzi P. Olszanickiego wynika, że jego rozgoryczenie dotyczy braku podziękowań, za Jego ciężką pracę ze strony władz PiS a nie Polskiej Lewicy ” – głosi oświadczenie, które po konsultacji z Kazimierzem Klimkiem przesłał do naszej redakcji Andrzej Łaszczyk, sekretarz generalny Polskiej Lewicy.
Andrzej Łaszyk wyjaśnia, że ludzi, którzy przynoszą listy z podpisami, nikt nie pyta o partyjną przynależność. Dlatego mogła się zdarzyć sytuacja opisana przez Lecha Olszanickiego.
- Żadnych kontaktów z PiS-em nie utrzymujemy – zapewnia.
Wczoraj ok. godz. 15 wysłaliśmy do działaczy Prawa i Sprawiedliwości (wiceprezesa partii Adama Lipińskiego, senatora Krzysztofa Mroza, zasiadającego w zarządzie okręgu ministra Krzysztofa Kubowa) mejl z prośbą komentarz. Liczyliśmy na odpowiedź, czy zbieranie podpisów na listę Klimka to była wyłącznie prywatna inicjatywa Lecha Olszanickiego czy może element strategii komitetu wyborczego PiS i działanie, w które zaangażowano także innych członków lub sympatyków PiS. Pytaliśmy też, czy PiS i Polska Lewica współpracowały przy wystawieniu kandydatury Kazimierza Klimka. Opublikujemy przesłane stanowisko. Dotąd żadnego nie otrzymaliśmy.
Zanim Lech Olszanicki zaangażował się w pomoc dla kandydata Polskiej Lewicy, deklarował się jako antykomunista. Pisał, że “zaprzaństwo, lewactwo roznosi smród”.
Lech Olszanicki to radny powiatu złotoryjskiego ze Starej Kraśnicy, który niedawno przysporzył PiS-owi wizerunkowych kłopotów. Najpierw w swoim oświadczeniu majątkowym nie wykazał dochodu z diety radnego. Potem przy okazji korekty zaatakował w niewybredny sposób zamordowanego prezydenta Gdańska oraz jego owdowiałą żonę. Po ujawnieniu w mediach treści jego pisma sprawą zainteresowały się ogólnopolskie redakcje. Nagabywany przez dziennikarzy wiceprezes Adam Lipiński, który odpowiada za struktury w okręgu legnicko-jeleniogórskim, 9 stycznia złożył wniosek o zawieszenie członkostwa Lecha Olszanickiego w PiS. Jeszcze tego samego dnia na szczeblu centralnym zapadła decyzja, z którą radny nie potrafi się do dziś pogodzić. Na swoim facebookowym profilu niemal codziennie publikuje napastliwe teksty. Atakuje ludzi, którzy – w jego mniemaniu – są winni jego niedoli. Zaczął ode mnie jako autora artykułów o oświadczeniu majątkowym Lecha Olszanickiego oraz od przewodniczącego rady powiatu złotoryjskiego Łukasza Horodyskiego, który opublikował oświadczenie i złożoną przez radnego korektę w Biuletynie Informacji Publicznej Starostwa Powiatowego w Złotoryi. Przeciwko Horodyskiemu złożył też – jak twierdzi – w złotoryjskiej prokuraturze zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków. W nowszych wpisach poszerzył krąg swoich wrogów o partyjnych kolegów i koleżanki. Żali się, że “ostarcyzm przychodzi od polityka, który zdobył mandat między innymi dzięku mojej pracy. Inni udają, że mnie nie znają, żeby nie narazić się górze.” * Nazwisko Adama Lipińskiego, który był inicjatorem ukarania radnego, nie pada. Olszanicki nie boi się jednak otwarcie pomawiać lokalne działaczki PiS-u. Radną Irenę Niemczycką oskarża o zdradę ugrupowania (“ przeszła na stonę starosty“). Atakuje też Kamilę Brzozowską, którą PiS wystawił w ostatnich wyborach do Sejmu, że nie angażuje się w życie polityczne. “Włos im z głowy nie spadł – do tej pory” – pisze, podając w kontrze przykłady swego zaangażowania w sprawy partii.
* We spisach Lecha Olszanickiego zachowałem oryginalną pisownię.
Post scriptum: Wieczorem 29 stycznia Lech Olszanicki usunął z Facebooka powyższy wpis. W nocy zniknęła też reszta wynurzeń dotyczących mnie, Łukasza Horodyskiego, starosty, innych radnych i działaczy PiS. 30 stycznia około godz. 11 Lech Olszanicki opublikował na Facebooku poniższe oświadczenia.
Moje trzy grosze. W ramach akcji Obywatele Czytają Politykom PiS Kodeksy dziś ze specjalną dedykacją dla Lecha Olszanickiego i z podziękowaniem za ciekawe “Oświadczenie” mam nie mniej interesujący fragment Ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. Kodeks wyborczy (Dz. U. 2011 Nr 21 poz. 112): “Art. 106. § 1. Agitację wyborczą może prowadzić każdy komitet wyborczy i każdy wyborca, w tym zbierać podpisy popierające zgłoszenia kandydatów po uzyskaniu pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego.”. Piotr Kanikowski
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
biedactwo.Niebawem nawet rodzina bedzie udawala ze on nie od nich.
No i co pan narobił, teraz radny zamknął profil dla postronnych i z czego będziemy się śmiać?