Od grudnia 2015 roku Legnica nie potrafi znaleźć specjalistów, którzy napiszą dla niej projekt uchwały krajobrazowej. Taki “kodeks reklamowy” pomógłby pozbyć się z przestrzeni publicznej zaśmiecających ją banerów, tablic reklamowych, szpetnych ogrodzeń itp. “Dwukrotnie zostały wysłane zaproszenia do złożenia ofert na wykonanie projektu powyższej uchwały – bez powodzenia” – pisze wiceprezydent Krzysztof Duszkiewicz do radnego Macieja Kupaja.
Kilkanaście dni temu Maciej Kupaj zwrócił się do prezydenta z interpelacją o przygotowanie projektu “legnickiej uchwały krajobrazowej”.
- Kiedyś byliśmy miastem kwiatów i ogrodów. Dziś kojarzymy się z agresywną reklamą atakującą oczy z każdego rogu – twierdzi radny.
Potrzebna jest specjalna uchwała, dokument, który określi zasady i warunki, na jakich będzie można sytuować w Legnicy elementy małej architektury, tablice reklamowe i inne urządzenia wykorzystywane do reklamy, a także jak powinny wyglądać ogrodzenia i z jakich materiałów budowlanych wolno je wykonywać. Częściowo ten problem rozwiązują przepisy zawarte w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, zwłaszcza w obszarach chronionych, tj. wpisanych do rejestru zabytków. Ich egzekwowaniem powinny zajmować się nadzór budowlany oraz Wojewódzki Konserwator Zabytków. Jak jest w praktyce – każdy widzi. Służby nie potrafiły obronić nawet zabytkowego centrum przed nachalną ekspansją szyldów, reklam, banerów.
Wiceprezydent Krzysztof Daszkiewicz przypomina, że w grudniu 2015 roku Rada Miejska Legnicy podjęła Uchwałę nr XV/135/15 w sprawie przygotowania projektu uchwały krajobrazowej. Przez 3 i pół roku nie znaleziono specjalistów, którzy podjęliby się tego zadania. “Na przykładzie innych miast, które przygotowały projekty uchwał krajobrazowych, widać, że jest to temat bardzo trudny i skomplikowany. Wymaga sporządzenia inwentaryzacji ze wskazaniem legalnych i nielegalnych reklam, co będzie stanowiło podstawę do stworzenia projektu uchwały, tak by był to dokument rzetelny i zgodny z prawem. Niewiele miast w Polsce posiada uchwałę krajobrazową.” – pisze wiceprezydent Krzysztof Duszkiewicz. I przywołuje przykład Łodzi, która jako jeden z pierwszych samorządów opracowała swój “kodeks reklamowy”. ale dokument został zaskarżony i miasto musiało wszcząć prace nad nowym projektem.
– Wiem, że to skomplikowany i długi proces, który pewnie wywoła protesty, ale zacznijmy go w końcu – mówił nam na początku lipca radny Maciej Kupaj.
Można wzorować się na miastach, które już coś zrobiły w tym kierunku. Pozytywnym przykładem jest pobliska Świdnica, w której w ciągu trzech lat usunięto 550 szpecących miasto, często nielegalnych reklam. W Nałęczowie zrobiło się ładniej, gdy wprowadzono zasady: tylko jeden szyld na firmę, maksymalnie po jednym potykaczu na restaurację, zakaz reklam świetlnych, neonów i zaklejania okien. W Płocku udało się zupełnie wygonić reklamy ze ścisłego zabytkowego centrum. Z chaosem reklamowym walczą Sopot, Gdańsk, Warszawa, Wrocław, Kraków, Poznań.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI