Prezydent Robert Raczyński ? mistrz we wkładaniu kija w mrowisko ? sprowokował kolejną wojnę. Tym razem z gminą wiejską Lubin. Odkąd zapowiedział złożenie wniosku, o przyłączenie jej do miasta, między zgodnymi dotąd samorządami iskrzy jak w ścinawskiej kotłowni.
Plany Roberta Raczyńskiego wydają się już sklarowane. W lutym chce zaprosić do Lubina ekspertów, by podczas konferencji popularno-naukowej wyłożyli zalety przyłączenia gminy do miasta. Potem złoży w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji oficjalny wniosek w tej sprawie.
Korzyści z zaproponowanego przez siebie rozwiązania prezydent Lubina wyliczył w piśmie do wójt Ireny Rogowskiej. Od strony finansowej to przede wszystkim 6 mln zł rocznie oszczędności na administracji, 12 mln zł premii z ministerstwa za połączenie oraz 2 mln zł rocznie z tytułu zniesienia obowiązku płacenia tzw. janosikowego przez gminę (to podatek, który bogatsze samorządy płacą na rzecz biedniejszych). Poza tym zdaniem Raczyńskiego ma być sprawniejszy transportu, sensowniejsza sieć szkół, a mieszkańcy przestaną gubić się w urzędach.
Gmina wiejska od mniej więcej dwóch tygodni próbuje dowodzić, że prezydent manipuluje opinią społeczną w tej sprawie. Premia za połączenie, którą Robert Raczyński traktuje jak pewnik, jest co najmniej iluzoryczna – to tylko pomysł ministerstwa nie zapisany dotąd w żadnej ustawie. Zdaniem Ireny Rogowskiej pewne jest za to, że na połączeniu mieszkańcy wsi stracą.
Przeciwko siłowym rozwiązaniom jednostronnie narzucanym przez miasto ostro zaprotestował Jerzy Szumlański, przewodniczący rady gminy Lubin, kiedy w specjalnym oświadczeniu zapowiedział, że nie ma, nie było i nie będzie zgody na jakiekolwiek dwustronne rozmowy obu samorządów w tej sprawie.
- Jestem przewodniczącym rady gminy i mam zamiar z całych sił bronić integralności, niezależności i samodzielności Gminy Lubin oraz interesów jej mieszkańców ? zapowiedział Jerzy Szumlański. – Gmina Lubin to nie jest tylko urząd ani jego pracownicy – gmina to kilkunastotysięczna, zintegrowania społeczność, której jako radni mamy obowiązek służyć. Niech więc się nikt nie spodziewa, że w ramach służby mieszkańcom doprowadzimy do likwidacji gminy oddając jej niemałe zasoby we władanie tych, którzy nie do końca radzą sobie z własnymi problemami.
Bo z punktu widzenia władz gminy wiejskiej Lubin, wystąpienie prezydenta Roberta Raczyńskiego wygląda na zasłonę dymną, która ma odwrócić uwagę opinii społecznej od prawdziwych problemów, z jakimi boryka się jego ugrupowanie w mieście i powiecie. Bez ogródek pisze o tym Zofia Rejdak, zastępca wójta, w wydanym kilka dni temu oświadczeniu: ?Powszechnie znane są obecne trudności budżetowe miasta Lubina. Prognozy finansowe na kolejne lata przedstawiają tendencje dla miasta wyjątkowo niekorzystne, jednakże jedynym wyjściem oraz szansą na jego rozwój nie może być, jak sugeruje autor tego pomysłu wchłonięcie gminy wraz z jej liczącym setki milionów złotych majątkiem komunalnym, pokaźnym budżetem i terenem, ponad siedmiokrotnie większym od obszaru miasta.?.
Władze gminy szczególnie dotknęła wypowiedź prezydenta Roberta Raczyńskiego w Radiu Wrocław. Zasugerował w niej niegospodarność i konieczność wprowadzenia oszczędności w zarządzaniu gminą, co zdaniem Zofii Rejdak stanowiło przekroczenie jego kompetencji i drastyczne naruszenie delikatnej materii dobrosąsiedzkich relacji pomiędzy równoprawnymi partnerami, jakimi były dotąd oba samorządy.
Drukuj
Email
