Na wniosek burmistrza Wojcieszowa, zarząd powiatu złotoryjskiego zorganizował konsultacje społeczne w sprawie zmiany granic. Nie pozwolono jednak mieszkańcom na anonimowe oddanie głosu – ludzie muszą wpisać na karcie do głosowania swoje imię i nazwisko. Niektórzy boją się, że jeśli oddadzą głos nie po myśli władzy, mogą ich kiedyś spotkać szykany.
„Czy jest Pan/Pani za zmianą dotychczasowych granic Powiatu Złotoryjskiego polegającą na wyłączeniu z obszaru Powiatu Złotoryjskiego Gminy Wojcieszów i przyłączeniu jej do Powiatu Jeleniogórskiego?”.
Tak brzmi pytanie zadane mieszkańcom powiatu złotoryjskiego. To konsekwencja separatystycznych dążeń położonego na jego krańcach Wojcieszowa. Miasto podejmuje kolejną próbę oddzielenia się od borykającego się z poważnymi finansowymi kłopotami powiatu złotoryjskiego i dołączenia do powiatu jeleniogórskiego. W powiecie złotoryjskim znalazło się na skutek politycznych decyzji – wbrew woli mieszkańców, wyrażonej podczas referendum w 1999 roku. Ostatnie lata rządów starosty Ryszarda Raszkiewicza pogłębiły konflikt pomiędzy Wojcieszowem a władzami powiatu, co uwidoczniło się rok temu przy okazji kolejnego referendum w sprawie zmiany granic. Separatystom zabrakło 19 głosów, aby przekroczyć wymagany ustawowo próg frekwencyjny.
Przed końcem kadencji burmistrz Wojcieszowa Sławomir Maciejczyk podejmuje kolejną próbę doprowadzenia do nowego podziału administracyjnego. Zwrócił się do władz powiatu o wydanie opinii na temat zmiany granic. Zgodnie z prawem starosta jest w takiej sytuacji zobowiązany do przeprowadzenia konsultacji społecznych. On już trwają od tygodnia. Zakończą się 10 sierpnia. Prawo głosu mają wszyscy mieszkańcy powiatu (miasta Złotoryja, gminy Złotoryja, miasta Wojcieszów, miasta i gminy Świerzawa, gminy Zagrodno i gminy Pielgrzymka). Aby wziąć udział w glosowaniu, trzeba zgłosić się do jednego z siedmiu urzędów, pobrać formularz ankiety, wypełnić go i wrzucić do urny. Po przeliczeniu głosy będą podstawą do podjęcia przez radę powiatu uchwały opiniującej zmianę granic.
Kontrowersje budzi sposób przeprowadzenia głosowania. Po pierwsze, brak możliwości oddania głosu anonimowo. Głos będzie nieważny, jeśli głosujący nie wpisze w odpowiednie rubryki na tej samej karcie swojego imienia, nazwiska i miejsca zamieszkania. Szczególnie pracownicy placówek podległych powiatowi boją się wypowiedzieć w konsultacjach za odłączeniem Wojcieszowa, by w przyszłości nie spotkały ich z tego powodu jakieś perturbacje w pracy.
- Nie ma takiego zagrożenia. Te dane będą tajne przez poufne. Znać je będzie tylko specjalna komisja – uspokaja Jacek Grabowski, rzecznik prasowy starostwa.
Tu pojawia się kwestia zaufania mieszkańców do tej komisji. Skąd głosujący może zawierzyć zapewnieniom Grabowskiego, skoro komisja dopiero zostanie powołana (przez zarząd starostwa?) i nie wiadomo jeszcze nawet, kto się w niej znajdzie.
Rzecznik starostwa broni imiennych ankiet. Wyjaśnia, że bez wpisania imienia i nazwiska nie można by sprawdzić, czy w głosowaniu nie wzięły przypadkiem udziału osoby nieuprawnione. Na uwagę, że podczas wyborów powszechnych robi się to inaczej (głosujący podpisuje się na liście uprawnionych, ale nie na karcie do głosowania), Jacek Grabowski odpowiada, że takie rozwiązanie byłoby kosztowne i trudniejsze organizacyjnie. Ignoruje fakt, że weryfikacja głosujących na podstawie nazwiska zapisanego na karcie jest zawodna, bo przecież może się zdarzyć, że ktoś nieuprawniony odda głos podając imię i nazwisko prawdziwego mieszkańca.
Przy głosowaniu nad uchwałą radni opozycyjni mieli też inne wątpliwości. Aby oddać głos, trzeba nie tylko ujawnić swe dane osobowe ale też podpisać zgodę na ich gromadzenie oraz przetwarzanie. Czy ten przymus nie ogranicza wolności obywatelskich? Na jakiej podstawie rada powiatu pozbawia prawa głosu kogoś, kto nie chce, by jego dane były gromadzone i przetwarzane?
FOT. STAROSTWO ZŁOTORYJA