Jadę ja sobie rowerem, jadę za Złotoryję, ranek mglisty, rosa się perli na chabaziach, cud natury nie Mazury, raj. A tu nagle gdzieś z boku mgła się roziskrza, wypadają z niej snopy iskier, i jakiś taki zgrzyt, jakiś orgiastyczny jazgot silników – oho, myślę sobie, jest temat. Zwalniam, szyję wyciągam, i tylko jednym oczkiem zerkam, by do rowu nie wjechać. Każdy dziennikarz na temat łasy jest jak galicyjski chłop na spyrkę w zupie, jasna sprawa.
Widzę ludzi w pomarańczowych kamizelkach, jak tną na kawałki szyny starej linii kolejowej ze Złotoryi do Chojnowa. Rąbią samosiejki, palą na ogniskach, wyciągają ciemne jak zgorzel podkłady z zarośniętego dzikim lasem nasypu i składają na stertę w szczerym polu. Na osobnej stercie leży kilkanaście zardzewiałych szyn.
To znak, że żaden pociąg nigdy już tędy nie pojedzie. Jeśli przed demontażem torowiska ktoś miał jeszcze złudzenia, to już wie, że miał złudzenia. Gdy dogorywały budyneczki stacyjne, rozbierane przez zbieraczy złomu, a plac po składzie buraków cukrowych zamienił się w wysypisko gruzu i humusu , można było jeszcze śnić, że wszystko się kiedyś odwróci. Teraz już po ptokach. Z niepotrzebnej linii kolej odzyska co się da odzyskać, i szlus.
W grupie tych, którzy tracą złudzenia jako ostatni, jest radny dolnośląskiego sejmiku Patryk Wild. Odgrzebałem sobie protokół z wrześniowej sesji, na której zżymał się na plany rozbiórki podzłotoryjskiej linii kolejowej. “Uważam, że powinniśmy, jako Samorząd Województwa, przygotować plan przejęcia linii kolejowych, bo ostatnio do mnie doszła taka informacja, że np. jedna z bardzo ważnych dla regionu linii kolejowych, dziś nieczynnych, ze Złotoryi do Lwówka, to jest najkrótszy przejazd z Lwówka do Wrocławia, z Jeleniej Góry do Legnicy, jest już porozumienie, że tam PKP chce zrobić ścieżkę rowerową wspólnie z samorządami.” – grzmiał Patryk Wild, a chaotyczny, zwichrowany zapis jego wypowiedzi dobrze oddaje emocje tamtej chwili. “No przecież to jest zupełnie jakiś absurd, to jest kompletnie proces decywilizacyjny, a to jest istotne również z tego powodu, że chciałbym żebyście państwo traktowali infrastrukturę transportową jako coś takiego, jak wodociągi, kanalizacja, to jest infrastruktura, która warunkuje rozwój, tym bardziej, że w KE są już przygotowane projekty aktów prawnych, które mają zrównać koszty transportu samochodowego i kolejowego, w związku z czym w miejscach gdzie nie ma infrastruktury kolejowej ich konkurencyjność będzie dużo gorsza.” – mówił radny Wild.
To są złudzenia, że kolej, która sobie nie radzi z utrzymaniem czynnych linii kolejowych, lub samorządy, które z biedy zamykają szkoły i szpitale, dla podtrzymania cywilizacyjnych ambicji Dolnego Śląska będą łożyć pieniądze na kilkadziesiąt kilometrów torów. Że będą łożyć na kilkadziesiąt kilometrów torów, którymi od dawna nikt nie chce jeździć.
Jednocześnie za oznakę cywilizacji – i ślad rozsądku – uznam realizację wspólnych planów kolei i samorządów, które po torowisku chcą puścić ścieżkę rowerową. Taką, jaka wiedzie z Lwówka Śląskiego do Wlenia. Od wczesnej wiosny do później jesieni aż roi się tam nie tylko od rowerzystów, ale też od matek z wózkami i spacerowiczów. Jeśli plany powiatu złotoryjskiego i okolicznych gmin się ziszczą, za kilka lat będzie można dawnym torowiskiem bezpiecznie dojechać na rowerze do Rokitek, Grodźca, Chojnowa, Złotoryi, Lwówka Śląskiego i Wlenia. Rower wcale nie jest gorszy od pociągu. Zwłaszcza takiego, który jeździ tylko w snach.
Piotr Kanikowski
PS: Najnowszy numer 24Tygodnika Legnica-Lubin z powyższym felietonem i mnóstwem ciekawych materiałów już jest w Twoim mieście. Szukajcie nas tam gdzie zwykle.
Drukuj
Email
