Pięcioro dziennikarzy z różnych legnickich mediów próbowało dziś rano poznać od prokuratora okręgowego Zbigniewa Harasimiuka powody odwołania wieloletniej rzecznik prokuratury Liliany Łukasiewicz i – odbieranego jako szykana – oddelegowania jej na dwa miesiące do pracy w prokuraturze rejonowej. Zbigniew Harasimiuk odmówił nam spotkania.
Odwołanie cenionej za profesjonalizm rzeczniczki prasowej wywołało duże poruszenie nie tylko w legnickim środowisku dziennikarskim. Członkowie różnych, często konkurujących ze sobą redakcji, próbują wspólnie dociekać powodów tej zmiany. Nowy szef Prokuratury Okręgowej w Legnicy unika rozmowy na ten temat. Nie zgodził się na krótkie spotkanie z pięciorgiem dziennikarzy - Honoratą Rajcą (TR Konkrety), Andrzejem Andrzejewskim (Polskie Radio Wrocław), Pawłem Janturą (Lca.pl), Bartłomiejem Rodakiem (TV Regionalna) oraz Piotrem Kanikowskim (24Legnica.pl) – którzy dziś około godz. 9 przyszli pod Prokuraturę Okręgową w Legnicy. W telefonicznej rozmowie z Andrzejem Andrzejewskim zarzucił nam wywieranie presji.
Nie takie są nasze intencje. Zdajemy sobie sprawę, że Zbigniew Harasimiuk ma prawo do podjęcia samodzielnej personalnej decyzji w obrębie zarządzanej przez siebie jednostki. Jedyne, na co nalegamy. to jej uczciwe uzasadnienie. Na razie towarzyszy nam mało komfortowe wrażenie, że w instytucji, która stanowi ważny filar praworządności, względy polityczne górują nad merytorycznymi a poziom arogancji przekracza akceptowalne normy. Nie da się z takim wrażeniem budować społecznego zaufania do prokuratury (czego z pewnością władza oczekiwałaby od przedstawicieli środków masowego przekazu). Skoro jesteśmy skazani na współpracę, oczekiwalibyśmy lepszego kontaktu niż rzucony przez zamknięte drzwi gabinetu zarzut o niedozwolonej presji i obietnica, że za 10 dni poznamy nazwisko nowego rzecznika.
W moim odczuciu, Liliana Łukasiewicz w najmniejszym stopniu nie uchybiła obowiązkom rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Do końca zachowała profesjonalizm, który powinien być wzorem dla państwowych urzędników. Odmawiając nam rozmowy, prokurator Zbigniew Harasimiuk skazuje nas, dziennikarzy, na domysły. Czy Liliana Łukasiewicz straciła stanowisko, bo oparła się politycznej presji, by wbrew wynikom toczącego się śledztwa podkreślać powiązania posła Platformy Obywatelskiej z prostytutką wynajmującą jego mieszkanie? Czy ktoś z przełożonych rzeczniczki próbował wywierać naciski na kształt komunikatu prasowego w tej sprawie? Czy odwołanie Liliany Łukasiewicz jest integralną decyzją prokuratora okręgowego, czy też o głowę prokuratorki prosił ktoś z ministerstwa sprawiedliwości? Spróbowaliśmy dzisiaj dać Zbigniewowi Harasimiukowi szansę ustosunkowania się do tych hipotez, ale nie znalazł dla nas choćby 5 minut. Nie może się dziwić, że zawisną w przestrzeni publicznej i zrujnują budowany za czasów p. Łukasiewicz wizerunek legnickiej prokuratury jako miejsca, gdzie zawsze odpowiadano nawet na trudne pytania.
Piotr Kanikowski
Drukuj
Email
Ja jezdem zdania ze NALEZY umozliwiac takim ludziom na wszelkie sposoby mozliwosci wykazania sie w swojej wierze.To pozniej zaprocentuje…. kopem w dupe.
a co tu sie dziwowac.Pan prokurator ma tyle odwagi zeby wywalic podległa pracownice ale juz jej nie ma na tyle kiedy wie ze musi zmierzyc sie z prawdziwym zagrozeniem czyli dziennikarzem.Tak wiec …nadaje sie na TO stanowisko.Tak jak i wiekszosc podobnych ostatnio powolanych.