Materiały, po których legnicka prokuratura zdecydowała się wszcząć postępowania w sprawie mieszkania posła Roberta Kropiwnickiego (PO), pochodziły z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Legnicy ma ustalić, czy ktoś czerpał zyski z usług seksualnych świadczonych przez prostytutkę, która w okresie od czerwca do grudnia 2015 roku za pośrednictwem agencji nieruchomości wynajmowała mieszkanie w Rynku. Mieszkanie naley do posła Roberta Kropiwnickiego, któremu w styczniu 2016 roku wiceminister sprawiedliwości zarzucił prowadzenie agencji towarzyskiej. Za naruszenie swego dobrego imienia Kropiwnicki podał Jakiego do sądu.
Skąd pochodził impuls, po którym prokuratura wzięła mieszkanie posła PO, pod lupę?
Prokuratura Okręgowa w Legnicy otrzymała pismo w tej sprawie z Prokuratury Rejonowej w Legnicy. Prokuratura Rejonowa w Legnicy dostała je wcześniej z Prokuratury Krajowej w Warszawie. A ta bezpośrednio z Ministerstwa Sprawiedliwości. Do pisma były załączone materiały prasowe (prawicowe media już pod koniec roku 2015 pisały o agencji towarzyskiej w mieszkaniu posła PO) oraz korespondencja pomiędzy lokatorami wspólnoty z Rynku a Robertem Kropiwnickim. Ministerstwo prosiło o sprawdzenie, czy było prowadzone postępowanie prokuratorskie w tej sprawie.
Odpowiedź brzmiała: nie. Ale jednocześnie w Prokuraturze Rejonowej w Legnicy przeprowadzono czynności sprawdzające i uznano, że istnieją przesłanki do wszczęcia postępowania w sprawie ewentualnego czerpania korzyści z cudzego nierządu w okresie od czerwca do grudnia 2015 roku. Już po wszczęciu, postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Legnicy.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI