Mój, hm, znajomy niezdrowo podniecił się faktem, że podczas uroczystej inauguracji roku szkolnego legnickie dzieci śpiewały “Niech zginie szwabski chwast”. Dla niego to dowód, że Polska normalnieje. Dla mnie też. Jeśli coś tu jest nienormalne, to wyłącznie emfaza, jaką w przedstawicielu pokolenia, które nie zaznało wojny, wzbudza wizja spuszczenia Niemcom łomotu w za wszelkie polskie krzywdy.
Refren utworu, który w tak kuriozalny sposób podsycił w mym znajomym patriotyczny żar, idzie tak: “Za gruzy naszych miast,/ za braci naszych krew./ Szarpajmy wrogów ciała./Niech zginie szwabski chwast, /odpowie na nasz zew,/ powstając Polska cała”.
Pieśń odtworzona podczas miejskiej akademii przez uczniów Zespołu Szkół Muzycznych w Legnicy powstała mroźną zimą 1940 roku w kryjącym się po świętokrzyskich lasach oddziale partyzanckim majora Hubala. W okupowanej, zniszczonej i nękanej przez Niemców ojczyźnie żołnierskie przekleństwo “Niech zginie szwabski chwast” miało głęboki sens. Dziś w wolnej i niezwisłej III Rzeczypospolitej tego sensu jest w nim tyle, co w wyświechtanej frazie z “Roty”. że “nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ni dzieci nam germanił” lub deklaracji z “Mazurka Dąbrowskiego”: “co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy”.
Wszystkie te utwory powstały w czasach, kiedy Polska musiała bić się o swoje istnienie, zagrzewały do oporu i definiowały wroga na potrzeby tej konkretnej walki. Dziś mają wartość sentymentalną, historyczną, są nośnikiem patriotycznych idei i wzruszeń, ważnym elementem kultury, świętym znakiem narodowej tożsamości. Ale z uwagi na odmienną sytuację polityczną oraz inne wyzwania stawiane Polakom przez współczesny świat odczytywanie tych wersów w skali 1:1 – dosłowne, tak jak to zrobił mój, hm, znajomy – jest kompletnym nieporozumieniem. Entuzjazm mojego znajomego jest pokrewny reakcji pryszczatych młodzieńców, w których “Rota” i film “Powstanie Warszawskie” budzą chęć przecięcia opon w mercedesie niemieckiego turysty. Według mnie więcej ma wspólnego z niedojrzałością niż z patriotyzmem. To jednak kuriozum, nie norma.
Normalne jest to, że przy słowach “dla Ojczyzny ratowania rzucim się przez morze” nikt rozsądny nie zakłada kąpielówek i okularów pływackich.
Za moich szkolnych lat na akademiach śpiewaliśmy, że “bój to jest nasz ostatni”, a po lekcjach “paranoja jest goła” oraz “me serce myli sejsmografy”.
Jeśli legnicka młodzież zaśpiewała “Niech zginie szwabski chwast”, to nie znaczy bynajmniej, że w murach szkoły muzycznej dojrzewa pokolenie, które dyszy żądzą mordu na Merkel, Gaucku, Schulzu i reszcie Niemców. Nie sądzę, aby wybór takiego repertuaru na akademię stanowił naruszenie jakiegoś tabu albo przejaw niebywałego wzmożenia patriotycznego w Zespole Szkół Muzycznych. Nie sądzę też, aby wynikał z chęci pognębienia naszych zachodnich sąsiadów.
W Muzeum Powstania Warszawskiego, obozie-muzeum Auschwitz-Birkenau i wielu innych miejscach w Polsce leżą pamiątki, które oddziałują na wyobraźnię o wiele mocniej. Nie służą do budzenia ahistorycznej, permanentnej nienawiści do Niemców, lecz do podtrzymania pamięci. I nie inaczej stało się, moim zdaniem, w Legnicy.
Piotr Kanikowski
no i tu z autorem zgadzam się i polemizował nie będę
podpucha jakaś?
i te kiełbasy też na wabia?
gdyby tym wiekowym zachciało sie przypiepszac do… rzadza- to tak ma byc.Tak pisze nas prezydent patryjota i tak ma byc.
problem w tym ze niektorzy cokolwiek wiekowi dysza rzadza patryjotyzmu i naklaniaja do tego mlodziez.My tak mamy ze raczej wiecej spiewamy niz …wygrywamy.A moze przy tej naszej glupocie tylko TO nam pozostaje.
Fajnie by było, gdyby patriotyzm nie musiał być w opozycji do czegoś