schronisko
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  kultura  >  Current Article

Tak robi się kino. Półmetek Letniej Akademii Filmowej

Przez   /   17/08/2016  /   No Comments

Powiedzieć, że w pomieszczeniach Akademii Rycerskiej w Legnicy praca wre od rana do wieczora, to nic nie powiedzieć. Uczestnicy Letniej Akademii Filmowej przesiadują w niej także nocami, żeby zdążyć ze zrobieniem własnej animacji przed sobotnią galą. 

Film animowany – nawet krótki, dwu-, trzyminutowy czyli taki jaki najczęściej powstaje podczas LAF-u – składa się z kilku tysięcy różniących się nieznacznie zdjęć, które puszczone po sobie tworzą na ekranie złudzenie ruchu. Najważniejszym elementem stanowisk, przy których pracują uczestnicy warsztatów w Akademii Rycerskiej, są więc sprzężone z komputerami cyfrowe aparaty fotograficzne zamontowane na sztywno na drewnianym rusztowaniu kilkadziesiąt centymetrów nad stołem .

Pod obiektywem jednego z nich Marta Grzegorek z Kobyłki przymocowała wykonaną pastelami na czarnym bristolu planszę, jedną z kilkunastu potrzebnych do jej filmu. Rysunek przedstawia grupę pingwinów. Aby  na ekranie poruszyły główkami i skrzydełkami, Marta będzie po wielokroć je przemalowywać, zamazując wcześniejsze ślady po kredce, i raz za razem naciskać enter uruchamiający migawkę zawieszonego nad stołem aparatu.

Robota jest żmudna, więc Michał Kotwica z Wrocławia, który we wtorek skończył pracę nad swym filmem (opowieścią o tym, jak człowiek niszczy ziemię), oferuje pomoc. Po całej Akademii wiszą jego ogłoszenia, że jeśli komuś przydałby się asystent do przyciskania entera, to on ma wolne ręce.

- Jedna osoba już skorzystała z oferty – mówi.

Technika wybrana przez Martę Grzegorek (rysowanie pastelami bezpośrednio pod obiektywem) jest efektowna, ale też wyjątkowo trudna i pracochłonna. Nieco prostszy sposób na animację to wycinanie postaci z papieru i przesuwanie ich po nieruchomym tle. W ten sposób powstaje pierwszy w życiu film ośmioletniego Marka Pawelskiego z Legnicy – wzięta z życia historyjka o tym, że łatwiej naszkicować w zeszycie wygrzewającego się w słońcu kota niż ptaszka przelatującego z gałęzi na gałąź.

- Robienie filmów nie jest takie trudne – deklaruje dziarsko Marek.

Debiutantką na LAF-ie jest Klara Zimnowłodzka z podlegnickich Ziemnic. Hasło warsztatów (“Zeszyt”) podsunęło jej pomysł na film o szkole, w której uczą się różne przedmioty: cyrkiel, ołówek… Również nieprzygotowany do lekcji zeszyt, który na widok napisanego na tablicy słowa “kartkówka” przestraszony wyskakuje z klasy przez okno. Co dalej? Okaże się podczas sobotniej gali LAF w kinie Piast.

Helena Stańczyk z Warszawy pracuje jak karabin szybkostrzelny: we wtorek miała już skończone dwa filmy i przykucnęła obok dziewczyn z podświetlaczem oraz plikiem kartek , by przed galą zrobić trzeci. Obiecuje, że za rok przyjedzie do Legnicy pobić rekord LAF-u w kreatywności, tzn. ilości animacji stworzonych podczas jednej edycji. Bohaterem pierwszego z jej tegorocznych filmów jest Albert Einstein.

- Robi jakieś równania, myśli intensywnie, a w końcu zapisuje w swoim zeszycie równanie: “E=mc2″ – opowiada Hela. – Zadowolony kładzie się spać. Śni o Noblu. Ale ostatecznie noblistką zostaje mysz, która kradnie mu zeszyt z obliczeniami.

Hela – drugi raz na LAF-ie – tak skutecznie reklamowała legnicką imprezę wśród koleżanek, że inna warszawianka, Tosia Bednarkiewicz, postanowiła zrobić pierwszy krok w animacji.

- Mój film opowiada o smoku, który urodził się bez skrzydeł. Jest smutny, że nie może latać jak inne smoki, dopóki nie odkrywa uroków latania balonem – opowiada Tosia.

Film Julii Jemielity z Warszawy – jak LAF, czwarty w jej życiu – przekonuje, że w dobie nowych technologii niełatwo być aniołem. Anioł stróż, który jest jego bohaterem, przy pomocy komputera kieruje życiem chłopca. Dzieciak rośnie zdrowo, staje się mężczyzną, zakochuje się i planuje ślub…

- A wtedy trach! Kończy jak Mario Bros – rozwiewa złudzenia Julia.

Na LAF-ie zadebiutuje w tym roku legniczanin Patryk Wajs. Pracuje nad opowieścią o nurku, który wyczerpany ucieczką przed rekinem, przysiadł przez przypadek na skrzyni ze skarbem.  Figurki człowieka i rekina (piękna praca) wykonał z plasteliny, tak samo jak tło do swojego filmu.  O warsztatach, podczas których uczy się animacji, mówi, że to fajna przygoda.

Za fajną przygodę LAF uważa też Julia Fischer. Od czterech lat przyjeżdża do Legnicy realizować swoje pomysły na filmy animowane. Tegoroczny to prowokująca różne interpretacje przypowieść o czarnym chłopcu, który próbuje dopasować się do kolorowego świata na zewnątrz. W finale zakłada na twarz maskę wyciętą z gazety.

- Najwspanialsza tutaj jest atmosfera – mówi o LAF-ie. – Dla mnie to wakacyjna odskocznia od codziennych obowiązków, rutyny życia, i zarazem szansa na realizowanie swoich pasji. Niesamowita i inspirująca jest możliwość przebywania z kreatywnymi ludźmi, którzy przyjeżdżają tu z całej Polski.  Spotykamy się później przy okazji różnych festiwali. Gdyby nie filmy animowane, pewnie nie mielibyśmy okazji się poznać.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

 

 

 

 

    Drukuj       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

520e87ba-a513-47c8-81c5-adecf8ccbd5f

Złotoryja. Tajemnicze kości przy wykopie na cmentarzu

Read More →